*•. Rozdział 6 .•*

14 1 0
                                    

|Rio~*|

„Łatwiej uwierzyć w siebie, gdy wierzy w nas ktoś drugi"
~ Stefan Pacek

- Życie można porównać do wszystkiego, na przykład do pogody. Zmienne jak i ona. Dopiero co świeciło słońce, a teraz zaczęło padać. - Pomyślał Rio i skrył się pod drzewem z Korą i Neem u boku.
Od czasu ogłoszenia, że na kolejnym zgromadzeniu podczas pełni księżyca ujawnią się jako prawowici członkowie Watahy Północy minęło już 12 dni, a liczba ich treningów walki zwiększyła się znacząco.
- Jeśli nie chcecie skończyć jako mięso proszę bardzo walczcie jak walczycie. - Prychnął z zażenowaniem Tantal kiedy Rio nie zdążył zrobić uniku pod jego zgrabnym skokiem z zaskoczenia kończącym przerwę.
Kora pisnęła, a Neo zakrztusił się powietrzem. Sam ciemnobrązowy pies zaczął się wiercić i warczeć na stojącego na nim teraz przybranego wilczego brata.
Tantal zaśmiał się i odparł.
- Jeśli lądujesz w takiej pozycji wystarczy, że wytężysz umysł i po prostu go z siebie zrzucisz. Będzie to najpewniejsza szansa by się wyrwać. Dlatego tak ważna jest wasza siła.
Poirytowany Rio skupił się i machnął tylnymi łapami uderzając Tantala w brzuch. Wilk odskoczył i opuścił łeb.
- Dobre... choć mocno nietypowe- wydyszał więc Rio nieco się rozluźnił i uśmiechnął zwycięsko.
     Wilk zaczął się powoli podnosić więc pies spojrzał dumnie na rodzeństwo.
- Rio! - zawołał Neo. - Uważaj!
      Ciemnobrązowy pies odwrócił się gwałtownie by zobaczyć spadające na niego cielsko. Po chwili przy jego gardle błysnęły zęby.
- Duma cię zgubi. - odparł krótko Tantal - Zawsze korzystaj z elementu zaskoczenia.
    Rio wciągnął powietrze w płuca. Wielki wilk sprytnie wykorzystał jego nieuwagę. Następnym razem zwróci na to uwagę.
- Ale to było nie fair! - poskarżył się młody pies.
- Nie zawsze trafisz na przeciwnika grającego fair. Mam nadzieję, że będzie to dla was dobra lekcja na przyszłość. - odparł Tantal gorzko. - No, to kto teraz? - spojrzał na pozostałe psie rodzeństwo.
- Może ja?? - wyrwała się od razu Kora.
Rio uśmiechnął się pod nosem i zerknął na brata. Neo wyglądał na bardzo zamyślonego. Ciekawe co tak zaprzątało mu umysł.
- Dobra - Powiedział wilczy brat i ustawili się z Korą w pozycjach bojowych.
*•. ~~~ .•*
Po treningu Rio zaproponował rodzeństwu spacer odprężający. Kora przyjęła tę propozycję jak zwykle z entuzjazmem wielkości Pradawnego Dębu, a Neo tylko pokiwał głową i wymamrotał.
- mmm no w porządku.
No więc powędrowali przez las. Liście drzew coraz częściej już opadały na ziemię i następnie przyjmowały różnorakie kolory. Jeśli spojrzeć trochę wyżej można było dostrzec mech na obrastający pnie drzew i gdzieniegdzie rosły też młodziutkie, tegoroczne drzewka. Rodzeństwo skierowało się w stronę leśniczówki - miejsca, w którym mieszkał dobry człowiek wraz ze swoim psem. Pies ten nazywał się Buddy i trzeba mu przyznać, że był bardzo mądry. Rio nie mówił o tym nikomu ale czasami wymykał się, żeby z nim trochę pogadać. Buddy zawsze traktował go może z sarkazmem ale ciepło. Teraz Rio wyczuł jego zapach i uśmiechnął się na myśl o spotkaniu. Chociażby przez płot.
Neo podczas spaceru trochę się ożywił i teraz szedł już w dobrym humorze u boku brata. Kora skakała dokoła braci i cieszyła się wszystkim co tylko zobaczyła. Niedługo potem ich oczom ukazał się płot, znany im dobrze płot. Cała trójka podbiegła tam radośnie. Ciemny kształt za płotem poruszył się.
- Kto idzie? - odezwał się chrapliwy głos.
- Budddyyyyy to myyyy! - szczeknęła Kora i przycisnęła bok do płotu by stary pies mógł ją obwąchać. Ogon merdał jej bardzo szybko.
Rio spojrzał na brata, nie wyglądał już jakby coś zaprzątało jego myśli. Był radosny co Rio wnioskował po szybkim ruchu puszystego ogona brata w prawo i lewo.
- Zaraz wam te ogony odpadną - zaśmiał się Rio.
- To spójrz na swój! - odparł Neo tylko również się śmiejąc.
- Prawdziwy helikopter! - dodała Kora.
Mieli rację. Ogon Ria wprost wywijał koła.
Buddy odkrząknął zza płotu.
- Co tu robicie wilcze-psy?
- Przyszliśmy cię odwiedzić Buddy. - powiedział Rio.
- To zauważyłem. - powiedział owczarek i zaśmiał się chrapliwie. - Dobrze was widzieć, jak tam treningi?
Ciemnobrązowy młody pies zamyślił się. Miał pewien problem z oceną przeciwnika... Ale Tantal oszukiwał i tyle. Rio dawał z siebie 100%, 200%, a dalej na końcu lądował na plecach pod przybranym bratem.
- Połowicznie - odparł za niego Neo. - Czasami uda nam się nieźle wycwanić ale przez tę drugą połowę czasu... no wilki dają znać, że są silniejsze. - westchnął.
Wcześniej Rio o tym nie myślał ale może jego rodzeństwo też średnio radziło sobie z presją wywieraną przez watahę. Jak to by było fajnie nie być zobowiązanym do takiego życia... Być całkowicie zależnym od siebie... wolnym.
- Uważam, że treningi nie pójdą wam lepiej, jeśli będziecie się uczyć takiej walki.
Tym zdaniem całkowicie wyrwał Ria z zamyślenia.
- Co masz na myśli - spytała Kora i zmarszczyła czoło.
- Powinniście wyrobić sobie walkę po psiemu. Jesteście drobniejsi od wilków i nie macie tyle siły co one, ale sprytem możecie im dorównać. Ba, może nawet ich nim przewyższyć.
Neo zakrztusił się.
- Sprzeciwić się ich tradycjom? - spytał niepewnie.
- A czemu nie? Nie jesteście wilkami i nimi nie będziecie.
- Nie dam rady. - powiedział gorzko Rio i spojrzał w ziemię.
- Słuchaj młody. - warknął Buddy. - Ja w ciebie wieżę. Napewno już kiedyś nie wykonałeś jakiegoś typowo niewilczego manewru by się chronić?
- No... - zaczął Rio.
- WYKONAŁ! - zachłysnęła się podekscytowana Kora - I Neo też! Widziałam!
- Co? Kiedy? - Zerwał się Rio. - Tantal mnie zabije.
Buddy westchnął.
- Kora jest z was najmądrzejsza.
Rio i Neo spojrzeli na niego zdezorientowani.
- Musicie zrozumieć, że żeby stać się kimś nie możecie próbować stać się kimś innym.
- To nie ma sensu. - odparł Rio. - Mam być kimś nie będąc kimś?
- Zrozumiecie... kiedyś. Jak już podążycie swoimi własnymi ścieżkami w życiu.
*•. ~~~ .•*
Rea i Corey jakby za nimi zatęsknili. Kiedy psy weszły do obozu watahy, doskoczyły do nich.
- Spacerek? - spytał prześmiewczo Corey.
Rio postanowił ich zignorować i taki sam komunikat nadał rodzeństwu. Wyminęli dwa wilki z podniesionymi ogonami, a Neo przewrócił oczami.
Rea prychnęła oburzona, a Corey doskoczył do Nea i pchnął go tak, że ten się wywrócił i po czym od razu najeżył. Rea zajęła się Korą. Przysunęła suczkę do siebie ogonem i wyszeptała jej coś na ucho. Kora wytrzeszczyła oczy z mieszaniną emocji po czym wyrwała się jej i najeżyła. Rio wysunął się oddzielając rodzeństwo od wilków.
- Stop! Nie ma sensu...
- Zamknij się Rio. Jesteś najsłabszy z was ale to nie znaczy, że unikniesz potyczki tchórzostwem.
Na te słowa Rio przestał nad sobą zupełnie panować. Jego myśli przytłoczyła wściekłość.
- Wyzywam cię na pojedynek Corey, tu i teraz! Niech nasze rodzeństwo będzie świadkiem.
Rzucił się na Coreya i rozerwał mu ucho. Rea i Kora pisnęły zaskoczone, a Neo stanął jak wryty.
Rio gryzł i drapał dopóki rozwścieczony wilk nie przycisnął go mocno do ziemi i nie ugryzł mocno w łapę. Rio zaskomlał i zaczął się wyrywać.
- Rio! Nie jesteś wilkiem! - Zawołała Kora. - Pamiętaj co mówił Buddy!
Corey zaśmiał się zwycięsko.
- Nawet twoja siostra w ciebie nie wierzy!
Młody pies skupił się i walnął wilka z całej siły w brzuch. Corey skrzywił się i odskoczył. Jednak zaraz doskoczył do niego z furią i złapał go zębami za pierś oraz wgryzł się. Rio poczuł ogromny ból. Przed oczami mu pociemniało.
- Nie! Przestańcie! - wrzasnął Neo i skoczył ku wilkowi po czym zrzucił go z Ria, który najszybciej jak mógł zerwał się z ziemi by zobaczyć jak Neo wykiwał Coreya. Był widocznie przerażony ale to dodawało mu umiejętności szybkiej reakcji. Stawał za nim i podgryzał go z boków. Był bardzo zwinny i za każdym razem kiedy wilk już miał go dopaść Neo cofał się.
Niestety jego szczęście nie trwało długo. Corey złapał jego ogon w zęby i mocno pociągnął zwalając psa z łap. Następnie przycisnął go do ziemi i rozerwał mu ucho.
- To za twojego braciszka słabeusza.
Neo wrzasnął, a Rio tym razem zaatakował Coreya i pchnął go łapami zwalając z brata.
- Ja ci pokażę słabeusza!
Dokoła nich zaczęły gromadzić się wilki. W końcu wkroczył tam Basior. Był wściekły.
- Co to ma znaczyć?! Dwóch na jednego?! Tantal, Auris, Forrest rozdzielić ich natychmiast!
*•. ~~~ .•*
Nocne niebo spowite zostało gęstą mgłą. Rio leżał z głową na łapach w legowisku Auris. Jego brat Neo spał u jego boku. Ciemnobrązowy pies spojrzał znowu w niebo. Został upokorzony. Nie potrafił poradzić sobie sam z jednym młodym wilkiem. Od czasu walki nie czuł już nic. Tylko jedna myśl dręczyła go i powoli stawała się rzeczywistym planem.
Chcę uciec...

Hejjj! Przepraszam, że tydzień temu nie było nowego rozdziału ale nie wyrobiłam się na czas😦

Cień watahyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz