Rozdział I

191 9 41
                                    

Gdzie tylko by się nie zjawił, wszystkie spojrzenia niczym wystrzelone z procy kierowały się na niego. Pogłoski i teorie wędrowały wręcz stadnie, zdawały się nie mieć końca, a i ich początek był wielką niewiadomą. Nishimura Riki był swego rodzaju ikoną. Snucie historii na jego temat stało się czymś na porządku dziennym, nawet dla tych, którzy dnia z całego serca nie znosili.

- Mdli mnie już na jego widok - Sunoo mruknął beznamiętnie, szybko uciekając wzrokiem od bruneta, który to zbiegł po schodach, by mniej więcej w połowie swej drogi zjechać na poręczy co, jak nie trudno się domyślić, spotkało się z nie małą wrzawą - Wiecznie w centrum zainteresowania...co on takiego zrobił prócz zebrania sekty swoich wielbicieli, którzy ślepo pochwalają wszystkie jego zachcianki?

Widział kątem oka, ja ten przybija z kimś piątkę, zaraz potem poprawiając zadartą marynarkę swego mundurka. Nadal jednak nie zamierzał poprawić swego granatowo-bordowego krawatu, dalej mając go tylko niechlujnie przewieszonego przez szyję. Był to wyjątkowo bolesny widok dla perfekcjonisty jakim był Kim Sunoo. Ten nigdy by nawet nie ważył się dokonać czegoś takiego. Obchodzenie się z ubiorem, na którym to spoczywał herb uczelni w tak karygodny sposób było dla niego niedopuszczalne. Nie wiedział jak ktoś ten za taki brak poszanowania mógł być jeszcze wielbiony, gdyż dla niego jedyne na co rzeczywiście zasługiwał to wydalnie w trybie natychmiastowym ze szkoły

Nie był zazdrosny, o "sławę" młodszego, będącego na trzecim roku nauki wilkołaka, lecz był zmęczony tym jak często go widywał, właściwie to przy każdej większej dyspócie czy zamieszaniu gdzie ten był ich główną przyczyną. Za każdym razem kiedy tylko słyszał jego donośny śmiech, niski i stonowany głos, widział pulchne wargi, przenikliwe podłużne oczy, które to ostatnio nieco chowały się w burzy orzechowych, zdobionych przez blond pasma włosów miał ochotę zwrócić się w przeciwną stronę niż tamten zmierzał, byle się z nim nie minąć. Riki nie był jedyną osobą, której to nie znosił bo właściwie każdego wilkołaka darzył wielkim sceptyzmem, lecz jednak tylko on doprowadzał go do stanu istnej furii tylko swą egzystencją.

- Pamiętaj, że dalej mówisz o Rikim - Yeonjun uśmiechnął się kącikiem swych ust, odgarniając do tyłu kosmyk różowych przychodzących na myśl gumę balonową włosów- Nie o jednym z członków Yakuzy.

- A jeśli? - uniósł brew, a gdyby nie spoczywające w jego rękach podręczniki, zaplótł by je na wysokości klatki piersiowej.

- Nishimura Riki nie jest kryminalistą - Taehyun uniósł wzrok znad książki, kryjąc śmiech, którym to tak bardzo chciał wybuchnąć w tejże chwili - On nie jest taki zły...

- Nie jest?! Ty siebie słyszysz? - położył książki na stole, przy którym to siedział Tae - Jest zadufanym w sobie idiotą.

Choi i Kang wymienili ze sobą wymowne spojrzenia, nie komentując ani słowem tego co właśnie wypłynęło z ust Sunoo. Mogli i by zaprotestować lecz nie wiedzieli czy to ma sens. Już nie chcieli nawet wspominać, że relacja między nimi, a Rikim była nad wyraz przyjacielska i pozbawiona napięć. Dla nich ten był rozmowny łatwy w komunikacji, nie raz ich robawiał. Definitywnie nie zważał na to kto kim faktycznie jest, a fakt, że Yeonjun i Taehyun byli syrenami, absolutnie mu nie przeszkadzał do zawiązywania więzi. To się tyczyło też reszty. Prócz wampirów, te były zdecydowanie mniej przymilne na inne rasy, a wyjątki od tej reguły nie były aż tak bardzo częste.

Od dłuższej chwili swój jakże cenny czas byli zmuszeni przekazać na naukę do przyszłych sprawdzianów, o których jak się zdawało każdy chyba zapomniał. Nie było to jednak aż tak zadziwiające. W końcu nieco ponad dwa miesiące dzieliło od corocznych igrzysk. Takie duże przedsięwzięcie było wyczekiwane przez wielu, a już zwłaszcza tych, którzy pragnęli w nim wziąść udział. Dlatego też mało kto by sięgał po książkę by nad nią ślęczeć skoro mógł i chwycić za szablę do szermierki i udać się na pojedynek, gdyż to zdecydowanie ta dyscyplina interesowała wszystkich najbardziej. Szczególnie dlatego, że brał w niej udział Riki zawsze ją też wygrywając. Rywalizacja była czymś co wszyscy tu obecni kochali, a na igrzyskach było to jeszcze nagrodzone. Więc czegóż to chcieć więcej?

Touché! || SunkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz