Rozdział Halloweenowy

40 7 85
                                    

Nishimura splótł palce u swej dłoni razem z tą nieco mniejszą Sunoo. Mimo iż była chłodna niczym bryła lodu nie chciał jej puścić na choćby chwilę jedynie pogłębiając uścisk.

— Zaraz mi krew przestanie dopływać do palców — syknął Kim, a Riki momentalnie poluźnił uścisk.

— Wybacz...

— Ładnie dziś wyglądasz — rzekł zatrzymując się na chwilę. Zwrócił się w jego stronę nieco przyciągając go do siebie chwytając go za kołnierz. Nishimura uniósł brew pytająco, owijając mu swe dłonie wokół talii.

— Wyglądam tak jak zwykle, do bólu bez zmiennie — westchnął składając pocałunek na jego niebiańskich, krwisto czerwonych wargach kontrastujących z jego mleczną skórą. Zszedł swymi ustami nieco niżej na szyję, a Kim westchnął jedynie cicho w zadowoleniu, spoglądając na jego szyję.

Mimo iż Riki starał się to jak najlepiej ukryć (zrobił to tylko za prośbą Sunoo) to na jego szyi nadal można było spostrzec krwisty, nieco siny na brzegach ślad.

— Jeszcze ci się nie zagoiło...— mruknął kiedy to młodszy przestał go całować, delikatnie gładząc owe miejsce.

— To było przecież ledwie dwa dni temu — odparł, odgarniając brunatny kosmyk włosów Sunoo za jego ucho na co ten się delikatnie uśmiechnął.

— Masz pomysł na jakiś kostium na Halloween? — spytał Kim, a Nishimura poczuł się jakby to pytanie wybudziło go z jakiegoś transu.

— Co to za zmiana tematu? — prychnął, ale widząc, że Sunoo cały czas wlepia w niego swój wzrok postanowił się mimo wszystko odpowiedzieć na pytanie — Niby za co miałbym się przebrać?

— Jeśli Halloween wypada w pełnię, to masz ten problem z głowy — Kim zaśmiał się cicho.

— Kiedyś coś ci zrobię za takie gadanie — syknął poczym wydął nieco wargę.

— Proszę, jestem do twojej dyspozycji — rozłożył ręce, ponowie się uśmiechając, tym razem już nieco bardziej grzesznie, a w jego oczach zatańczyła nuta szaleństwa.

— Kiedyś to wykorzystam — mruknął całując go jeszcze krótko w policzek.

Aktualnie mieli swoi granice, których to na razie nie ważyli się przekraczać. Pomijając fakt, że była to szkoła i z w miarę jasnych powodów nie mogli tu sobie pozwolić na absolutnie wszystko (i tak już robili naprawdę wiele), to po prostu nie było to priorytetem żadnego z nich by zajść jakkolwiek dalej. A poza tym Sunoo chyba na razie tego nie chciał, więc Riki oczywiście nie wykraczał poza to co chciał Kim.

On z resztą lubił mieć wszystko w należytym porządku, a gdyby mógł wpisałby każdą czynność w jakiś plan dnia. Dlatego też według swych własnych reguł ustanowił iż Nishimura będzie jego żywicielem nie częściej niż raz na tydzień, a nawet rzadziej. Z jakiegoś powodu Riki bardziej wyczekiwał tego niż on sam mimo, że to "chyba" powinno funkcjonować na odwrót.

Nishimura ponownie oparł dłoń na wysokości jego talli lecz tym razem jego druga ręka wylądowała bardziej na nogach. Takim sposobem oderwał go od ziemi wnosząc ku górze. Sunoo wtulił głowę w jego ramię czując jak Riki trzyma go pod kolanami. Ucałował go w czoło, poczym złożył jeszcze kilka pocałunków na jego policzku robiąc obrót wokół własnej osi poczym odstawił go bezpiecznie na ziemię.

— Zamierzasz w ogóle iść na tą imprezę? — spytał Sunoo kiedy to upewnił się, że dotyka już gruntu. Z okazji zbliżającego się Halloween ich szkoła postanowiła zorganizować coś co nie zasługuje na nazwanie tego "balem" a jednocześnie chyba stoi nieco ponad "imprezą". Praktycznie każda osoba, która miała ochotę tam wstąpić stawiała też na jakiś strój wpisujący się choć trochę w klimat mimo iż nie było to obowiązkowe.

Touché! || SunkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz