Rozdział XI

56 9 19
                                    

- Czekaj, czekaj wróć bo czegoś nie rozumiem - Yeonjun pokręcił w rozkojarzeniu głową od dłuższej chwili gładząc dłonie Sunoo gdyż te mu chorobliwie drżały bynajmniej nie z zimna - Ale powiedziałeś, że mu się podobało, jaki więc problem?

- Że to zrobiłem - westchnął splatając palce nieco ciaśniej czując wokół ciepłe ręce starszego. Siedzieli naprzeciwko siebie, a rozmowę zaczęli tylko dlatego iż to Choi dostrzegł, że temu coś bardzo leży na sercu i nie pozwoli mu iść dalej póki tego nie wyjaśnią. Na miejsce do owej dysputy wybrali jedną z pustych klas - Nie powinienem, chyba...

- To przecież normalne - szanował jego próby wzniesienia na go na duchu lecz on wcale tak nie uważał, a poczucie winy siało w nim istne zniszczenie - spełniłeś jego prośbę i teraz...

- Jak ja mam spojrzeć mu w oczy? - podniósł minimalnie głos wchodząc mu w słowo. Zdawało się, że ten nieco zadrżał, a jego oczy stały się lekko rozmyte, ale nie dał tego po sobie zaznać - Czym jest to "coś" między nami?

Miał ochotę powiedzieć, że przecież go nienawidził i kiedy to się zmieniło lecz tą dokładnie kwestię zostawił dla siebie. Od kiedy mu po prostu zależy na Nishimurze? Czemu nie umie tak jak wcześniej nazwać go aroganckim dupkiem, tylko wykazuje skruchę? Na początku wszystko było łatwiejsze. Trzymał szpadę w swej dłoni, a jego ciosy pchała czysta nienawiść, to było banalne, lecz kiedy przestało takie być? Teraz kiedy go widzi doznaje tego dziwnego uczucia w brzuchu. Wolał wcześniejszą odrazę, ona nie była mu obca.

Tej nocy tuż po tym kiedy się tego dopuścił ledwo co zmusił się do zmrużenia oka. Przewracał się nerwowo z boku na bok finalnie lądując na plecach biorąc głębokie oddechy. Przeczesywał nerwowo włosy, zgarniał je z wilgotnego czoła. Próbował na czymś zawiesić wzrok, zagłębić się w tym, uspokoić. Kolejny ciężki wydech. To wszystko było na nic. Nawet jeśli powiedział, że "mu się podobało" nie potrafił się przekonać do tych słów. Powiedział je tuż po, bardziej przemawiał przez niego szok niż rozsądek. Życie ma wzloty i upadki, a tylko przy tych upadkach mówisz coś rzeczywiście szczerego. On akurat w tym momencie szybował w dziwnych odmętach swego umysłu, które ledwie łączyły koniec z końcem. Ledwie sekundę po ugryzieniu przemaszerował przez niego szereg zmian, jakby delikatny szok, a on nie mógł ufać jego słowom za nic w tym świecie.

- Nie mnie odpowiadać na takie pytania - wbił wzrok w posadzkę, a jedną z dłoni przeczesał włosy nie żeby jakkolwiek to było konieczne i nie robił tego po raz setny w ciągu kilku minut co sprawiło, że każdy następny ruch tylko bardziej wzburzał jego różowe kosmyki - Po prostu z nim trochę pogadaj.

Znakomicie, czyli koniec końców absolutnie nic się nie dowiedział, a do wszystkiego będzie musiał dojść sam. Yeonjun absolutnie mu nie dopomógł w żaden sposób. Pewnie głównie z tej racji, że tego nie rozumiał. Z resztą Sunoo nie mógł go całkowicie krytykować, on też nie pojmował świata człowieko ryb, bo tym właściwie były syreny. To były dwa odległe światy, których nie dało się ze sobą scalić. W końcu Nishimura też znajdował się na innej planecie niż oni obaj. Miał wrażenie, że ich systemy wartości nigdy nie były i nie będą choć w najmniejszym stopniu do siebie podobne.

- Pogadaj? Mam mu po prostu powiedzieć, że dostaję istnego szaleństwa jak tylko myślę o tym co się między nami stało? Że nie rozumiem w czym my tak naprawdę tkwimy? Czy to aby nie jest śmieszne? Powiedzieć, że popadłem w paranoję, po "niby ugryzieniu"? - powiedział na jednym wdechu, wpatrując się wyczekująco w Yeonjuna - To nie brzmi najlepiej...poprawka...to brzmi fatalnie - zaakcentował ostatnie słowo.

- Nie w ten sposób - zmarszczył nos kręcąc przecząco głową, a Sunoo miał złudzenie, że ten się delikatnie uśmiechnął - Z resztą...sam wyczujesz kiedy będzie ten moment - uśmiechnął się delikatnie, na co Kim coś mruknął pod nosem. Pogładził jego ramię - Nie przejmuj się tym aż tak.

Touché! || SunkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz