Niebiosa Apollo Ci oddał
na miesiące, lata, chwile.
Płótno z pędzlem w rękę wcisnął,
On też kochał cię nad życie.Nie mogę wciąż uwierzyć w nie widzenie Ciebie,
teraz zobaczę Cię tylko w urnie lub w niebie.
Mam ochotę popaść w spirale samozniszczenia,
lecz nie chcę cię karać moją ideą sobie radzenia.
Wpadam w pewną błogą derealizację,
znów,jako dziecko bawię się na chustawccę.
Bo ty jesteś Jowiszem,
a ja tylko jednym z licznych jego księżycy.
Ty jesteś słońcem, ja jedna z planet pomniejszych.
jednym z uczniów tak licznych,
jak marzenia przez dzieci o dorosłości snute,
lecz nigdy finalnie nie wykute.