Prolog

30 7 0
                                    


Szły, przepychając się przez tłum. Każda widziana przez nie twarz, szybko znikała. Dwie najlepsze przyjaciółki parły naprzód. Parada smoków zaczynała się dopiero koło dwudziestej pierwszej, ale nie mogły się spóźnić. Miały tam coś do załatwienia, a aby to zrobić, potrzebowały zająć dobre miejsca. Nie za blisko, nie za daleko. Tam, gdzie nie będą się rzucać nikomu w oczy.

Dotarły na miejsce. Siadły obok siebie i zajadając się cukierkami, zaczęły wypatrywać tej jednej ważnej osoby. Jeszcze nie wiedziały, że nie będzie im dane się z nią spotkać. A przynajmniej nie w tym świecie.

Mia i Lila były dość wysokie jak na czternastolatki. Mia miała blond włosy, a Lily kasztanowe. Z takimi właśnie dziewczynami miał się spotkać nad brzegiem Wisły. Ten przydomek wymyślił sobie już w dzieciństwie i choć część osób się z niego śmiała, to w drugiej części budził on strach. Właśnie dla tej drugiej części go przyjął.

- Wyobraź sobie tylko - mawiał czasem do swojego kota. - Idziesz ulicą i słyszysz, jak ludzie mówią o tobie. Boją się każdego twojego ruchu i każdego słowa. Szukają cię w tłumie, aby nie dać się zaskoczyć. I cały czas powtarzają jedno słowo. Słowo, które wzbudza grozę. Słowo, które ma moc. Doktor, Doktor, Doktor.

Parada smokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz