Nie minęło zbyt dużo czasu odkąd brunet poczuł jak promile w jego krwiobiegu skutecznie uniemożliwiają mu racjonalne myślenie. Starał się jak mógł, był wysoki, a przynajmniej wyższy od karzełka, który obalał właśnie kolejną lampkę wina, już dawno przestał liczyć którą. Jakim cudem wciąż stał niewzruszony nie przestając opowiadać o nawet najmniejszym szczególe z życia jego i jego partnera. Wyraźnie dało się zauważyć, że rudzielec szuka jakiejkolwiek przyczyny rozpadu ich związku, w końcu nie ulegało wątpliwości, że skoro przeżyli ze sobą w ścisłej symbiozie tyle lat, musiało istnieć ku temu wiele powodów.
— Może mu się znudziłem?- Zapytał sam siebie. Cisza, która wtedy zapadła była najdłuższą chwilą milczenia od ostatnich czterdziestu minut. Chuuya podszedł do lustra stojącego tuż przy drzwiach wejściowych i przyjrzał się swojemu odbiciu wiercąc w szkle dziurę.
Sam nie był pewien czy jego zwierzęcy wzrok był w tamtej chwili zauważalny, on na pewno nie był go świadomy. Rude loki, opadające po jednej stronie na ramię, dzięki prysznicowi tuż przed wyjściem do restauracji, odpijały swoim blaskiem nastrojowe światło padające z kuchni, szczupła sylwetka, niestety niewidoczna z winy białej koszuli i dolnej części garnituru wciąż tam przecież była. Wcięcie w talii umiejscowione dosyć wysoko jak na mężczyznę, wydatne uda, które jego partner tak strasznie lubił i sam zadbał o to by Nakahara przybrał kilka kilogramów, dodawały mu seksapilu. Na sam koniec pozostawały jeszcze chabrowe oczy, które na myśl przywoływały wzburzony ocean. Niezależnie od ilości alkoholu jaką wtedy wypił, nie byłby w stanie przejść koło nich obojętnie. — Nie, to na pewno nie to...
— Oczywiście, że nie.- Żaden z nich, zbyt skupionych na sylwetce odbijającej się w lustrze nie zauważył kiedy Tachihara znalazł się w mieszkaniu. W przeciwieństwie do Chuuyi, nie wyglądał zbyt dobrze, Dazai głęboko wierzył w to, że musiało być w nim coś naprawdę niesamowitego, że przy tak wielkiej różnicy w atrakcyjności obydwu mężczyzn, Nakahara wciąż z nim był i jak przez swój pobyt tutaj zdążył zauważyć, był do niego szczególnie przywiązany.
Rudzielec cofnął się i jak drapieżnik gotowy do ataku wpatrywał się w swojego kochanka ciężko oddychając. W mgnieniu oka przyniósł każdą z toreb, które zdążył zapchać jego rzeczami. Tachihara uśmiechnął się pod nosem widząc, że jego partner nawet w fazie absolutnej furii i załamania wciąż nie pozwolił sobie na niedbalstwo i przeciwnie do zapowiedzi wyrzucenia wszystkiego przez okno, starannie poskładał każde z ubrań, rozstanie się z nim nie należało do najłatwiejszych rzeczy, ale uważał to za konieczność. Znał go już na tyle dobrze, że bez wyraźnego przerażenia zrobił krok w przód i złapał go za dłonie, które ku zdziwieniu pobocznego obserwatora tej dwójki, nawet nie próbowały się temu opierać.
— Zanim każesz mi stąd spieprzać, chcę ci to wytłumaczyć, Chuuya.- Oczy Nakahary zaczynały tracić na swojej złości. Michizo czytał mu w myślach, wiedział co i kiedy należy powiedzieć, aby względnie go uspokoić, a przynajmniej nie dolewać oliwy do ognia.— Powinienem Ci powiedzieć sam... Odchodzę z zespołu i wyprowadzam się. - Rudzielec przewrócił oczami wciąż zirytowany całą sytuacją, na tyle na ile można być zirytowanym, w momencie gdy twój partner nie tylko odchodzi z zespołu, który wspólnie założyliście, ale w tym samym momencie z tobą zrywa. Być może zniósł by to w swoim pozornie stoickim spokoju, co w jego przypadku oznaczało brak rękoczynów, ale ni stąd, ni zowąd Tachihara postanowił wytrącić go z kruchej równowagi— Pewnie mi nie uwierzysz ale robię to dla nas- Na swoje szczęście zdążył zacisnąć zęby zanim cios z otwartej dłoni pozostawił czerwony ślad na jego policzku. Niczego innego nie mógł się spodziewać, ćwiczył tą rozmowę wiele razy, choć najwyraźniej nie tyle, aby zdobyć się na odbycie jej przed spotkaniem w restauracji.
— Dla nas?- parsknął kpiąco śmiechem. W jego głowie kłębiło się tyle różnych pomysłów na pozbycie się go z powierzchni ziemii, że sam był nimi przerażony. Nie miał pojęcia, co było bardziej upokarzające. Fakt, że dowiedział się o tym wszystkim publicznie, czy to, że to spoliczkowany mężczyzna zrywał z nim, nie na odwrót. Hierarchia z pewnością wyglądałaby inaczej, gdyby jeszcze tylko pamiętał o siedzącym przy stole Osamu, który z nieludzką ciekawością przysłuchiwał się wszystkim słowom i doglądał najmniejszych gestów całej tej kuriozalnej sytuacji.— Komu będzie teraz lepiej, co?
Jego reakcja była przewidywalna, nieco zbyt przewidywalna, jednak mimo to nie wiedzieć czemu pytanie rudzielca wybiło go z rytmu, na tyle, że zupełnie inaczej niż to sobie zaplanował, swoją odpowiedź wykrzyczał.
— Myślisz, że nie widzę jak unikasz prób, przestałeś pisać teksty i myśleć o nas jak kiedyś?- Z każdym kolejnym słowem nienawidzili się coraz bardziej. Relacja, którą wspólnie budowali przez lata runęła jak domek z kart, jak obalone kłamstwo— Pamiętasz w ogóle kiedy ostatnio dotknąłeś gitary?
— Nie twój pieprzony interes!- Tachihara nie czekał na odpowiedź, dobrze wiedział, że minęły wieki odkąd słyszał jak jego były już partner szarpał za struny, a mógłby przysiąc, że to właśnie ten dźwięk sprawił, że się w nim zatracił.
Rzucił okiem na leżące przed nim bagaże. Był szczerze wykończony dzisiejszym wieczorem. Skóra na policzku była ciepła, piekła od uderzenia, kozula nieprzyjemnie kleiła się do skóry przez wylane na niego wcześniej wino, a widok siedzącego wygodnie bruneta traktującego swój pobyt jako wizytę w teatrze sam pchał go do drzwi. Bez niepotrzebnych słów podniósł walizki i posłusznie cofnął się do wyjścia. Zgromił wzrokiem Osamu, który jego zdaniem powinien zrozumieć aluzje i nie nadużywać niczyjej gościnności. Ten z szerokim uśmiechem na ustach podniósł się z krzesła i podążając za wychodzącym mężczyzną, zatrzymał się na chwilę przed wstrząśniętym całą sytuacją drobnym mężczyzną.
— Do zobaczenia na próbie, Chuuya- uniósł dłoń w akcie pożegnania i śledząc każdy krok drugiego z ryżych, który zdążył znaleźć się już na klatce, zawołał— Tachihara- kun, podwieziesz mnie?
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Rozdział porażka ale chciałam szybko coś wstawić, niedługo pojawi się nowy, ponieważ chciałam już przebrnąć przez tą najnudniejszą część opowieści, czyli zrywanie i w ogóle te wszystkie dramy. Mam nadzieję, że nie zniechęciliście się zbytnio. Widzimy się niedługo już w dużo lepszych okolicznościach i lżejszej treści. Dajcie znać co myślicie, chciałabym troszkę większego odzewu w komentarzach, żeby poznać wasze opinie :))
CZYTASZ
Jego Głos - Czyli Soukoku Music AU
ФанфикKolejne na wattpadzie opowiadanie o tematyce Soukoku, takie jak wszystkie. Ale czy na pewno? Młody, dobrze sytuowany na rynku muzycznym piosenkarz- Chuuya Nakahara w jednej chwili traci dwie najważniejsze dla siebie rzeczy, zespół i partnera. Jego ż...