⋇⋆✦⋆⋇
Rozdział o tym, co działo się w tak zwanym międzyczasie, gdy młodzież „bawiła" się w jednej z toalet, a dorośli, jak to dorośli, darli koty.
⋇⋆✦⋆⋇Głuchą ciszę przy stole miał odwagę przerywać tylko kelner, który nieświadomy tego, że dzisiejszy wieczór prawdopodobnie będzie jego najgorszym, lub jeżeli jest słaby psychicznie, ostatni w tej pracy. Na pytanie czy wszystkie danie są smaczne i czy podać coś do picia po raz pierwszy odpowiedzieli zgodnym chórem.
- Alkohol- sytuacja nieco zaskoczyła młodzieńca, który myśląc, że nie znajdzie się potrzeba zapisywania dodatkowych potraw, skoro na stole znajdowały się już wszystkie dania główne, a spotkanie mężczyzn wyglądało na biznesowe i eleganckie. Usiłował więc zapamiętać każdą z pozycji powtarzając ją na głos. A więc, whiskey, rum, wino, sake oraz piwo. Pozornie nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że każda z tych pozycji została specjalnie dobrana do preferencji, każdego klienta- marka, rocznik. Zaś zaczynający obawiać się swoich klientów, pracownik, został ponownie ogłuszony siłą połączonych głosów- Zostaw całą butelkę.
Kolejną falę niezręczności rozpoczął niebieskooki sięgając pospiesznie po butelkę drogiego trunku, po to by kolejno ją otworzyć, a następnie przelać prawie całą zawartość do lampki pociągając z niej duszkiem kilka sporych łyków. Uniósł wzrok znad szkarłatnej cieczy kierując swoje pobladłe z nerwów lico w stronę swojego, jak właśnie się dowiedział, byłego kolegi z zespołu. Odchodzi. To była jedyna myśl, która wybrzmiewała obecnie w jego już lekko zamroczonej procentami głowie. On i Michizo poznali się w liceum, kiedy to zostali wspólnie przydzieleni do posprzątania swojej sali lekcyjnej. Nawet nie wiedział kiedy rudowłosy chłopak dzierżąc w dłoniach otrzepaną z kurzu gąbkę stanął w rozsuwanych drzwiach podziwiając jego grę na miotle, która w tamtej chwili imitowała gitarę oraz po dziś dzień, niemożliwe do zapomnienia podrygiwanie. Jeszcze tego samego dnia, po zakończonym sprzątaniu i okrężnym spacerze do domu wiedzieli, że będą dzielić ze sobą najbliższą przyszłość. Jakby wreszcie znaleźli osobę, której szukali od bardzo dawna. Niespełna miesiąc później zaczęli tworzyć wspólne melodie, do której dopiero po dłuższym czasie dołączyły dość kiepskie teksty. Atmosfera tworzenia czegoś nowego tylko we dwoje, szybko sprawiła, że zaczęli dzielić ze sobą nie tylko pasję, ale też wiele wątków prywatnych. Po mniej niż roku nadeszła dla nich pora by uświadomić sobie, jak wzajemnie się przyciągają i upewnić się o tym w czterech ścianach wspólnie zamieszkałego pokoju w akademiku. Tachihara wylegując się na brzuchu w swoim niezbyt wygodnym łóżku, nasłuchiwał jak ten drugi opierając się o nie stroi pożyczoną gitarę. Nie wiedział czym było to spowodowane, ale błogi spokój jaki pojawił się w jego sercu, wyszeptał mu, że to odpowiedni moment.
- Chuuya- mruknął na tyle głośno by przebić się przez dźwięk szarpiącej struny, kostki. Rudzielec w odpowiedzi jedynie mruknął ciekawsko, dając mu do zrozumienia, że jest przez niego słuchany- Powinniśmy założyć zespół- Nie oczekiwał żadnej odpowiedzi, było to zbyt oczywiste dla nich obu. Z resztą nie dał mu nawet szansy na odpowiedź, unosząc jego podbródek i łącząc ze sobą ich wargi. Nakahara wspominając po latach ich pierwszy raz zawsze narzekał, że w całym swoim pięcioletnim związku, nigdy nie robili tego na tak twardym materacu jak wtedy.
Dalej nie potrafił zrozumieć jego decyzji. Nie mógł nawet gdyby próbował, w końcu nie usłyszał ani słowa wyjaśnienia. Zdecydowanie i niepodważalnie była to najgorsza zdrada jakiej mógł doznać. Po tym jak przez lata nie mieli nikogo poza sobą, próbując z marnym skutkiem rozpocząć swoją karierę, po tym jak wskoczyli na głęboką wodę przystając na zatrudnienie Moriego, po tym jak wspólnie osiągali sukces, teraz również wspólnie, mieli sięgnąć dna. Michizo szykował się na ten dzień już od dłuższego czasu, dlatego dokładnie wiedział, co i w jaki sposób ma mu powiedzieć, nim zdążył jednak nabrać w płuca odrobinę, życiodajnego tlenu, przerwało mu ciche skrzypnięcie krzesła obok niego. Spoglądał jedynie w ciszy na wychodzących z toalety i zamienionych koszulami młodych muzyków. Mógł nawet przysiąc, że widzi jak Akutagawa zatrzymuje białowłosego chłopca o dość dziwnej fryzurze stanowczo odcinając mu drogę ręką i szepcząc, by uważał. Kilka sekund jakie wtedy trwało zdawało mu się wtedy pochłaniać całe wieki, kiedy odwrócił wzrok na swój talerz i kufel piwa, które wspólnie tworzyły prawdopodobnie najtańszą pozycję w menu, do wybrania którego zmusiła go myśl o przeżyciu kilku następnych, chudych tygodni bez dachu nad głową. Poczuł lekkie pieczenie gdy do jego oczu spłynęło kilka kropel alkoholu, zamówionego nieco wcześniej przez jego, od jutra, byłego szefa. Chuuya stojąc spokojnie tuż obok dokończył swój kieliszek wina, upewniając się, że cała zawartość butelki rumu znajdzie się na głowie rudzielca, a gdy to już nastąpiło odłożył oba naczynia na stół z wyraźną obojętnością na twarzy.
- Moim prezentem pożegnalnym będzie walizka pełna twoich ubrań wyrzuconych z balkonu naszej sypialni.- Jedyną odpowiedzią na to dość śmiałe posunięcie było westchnienie podziwu ze strony brązowowłosego mężczyzny, który patrząc ze stoickim spokojem jak jego nowy partner z zespołu opuszcza lokal, a obsługujący ich kelner z przerażeniem ukrywa łzy i przeklina swój los, wycedził w stronę przemoczonego mężczyzny
- Z chęcią zapłacę za ten rum- uśmiechnął się szeroko- To będzie prezent pożegnalny ode mnie.
***
Otóż ja myślę, że ten rozdział, który pojawił się po bodajże roku, nie wymaga mojego komentarza. (Co najwyżej korekty )
2 marca 2023
CZYTASZ
Jego Głos - Czyli Soukoku Music AU
أدب الهواةKolejne na wattpadzie opowiadanie o tematyce Soukoku, takie jak wszystkie. Ale czy na pewno? Młody, dobrze sytuowany na rynku muzycznym piosenkarz- Chuuya Nakahara w jednej chwili traci dwie najważniejsze dla siebie rzeczy, zespół i partnera. Jego ż...