~zaplanowałaś to~

99 8 7
                                    

Perspektywa Lloyd'a

- Wstawaj!- krzyknął Kai pukając mocno w moje drzwi. - Japierdole Lloyd! Jest trening!

W myślach przeklinałem go za to, że nie daje mi spać.

- Już. - jęknąłem i usiadłem na łóżku.

Wczoraj do późna oglądałem gwiazdy i księżyc przy paczce papierosów. Od jakiegoś czasu nie rozumiałem siebie. Czułem się zmęczony, mimo że wysypiałem się świetnie. Każdy mnie irytował, mimo że tak naprawdę nie miałem powodu żeby tak czuć. Jedynie ona potrafiła odnaleźć we mnie spokój. Gdy tylko pojawiała się w otoczeniu, byłem sobą. A moją zaginiona część siebie, zaczynała wracać.

Ubrałem sie w białą koszulkę, szare dresy i przeczesałem lekko włosy. Wyszedłem z pokoju a na przeciwko mnie ujrzałem jak zwykle kłótnie Cole'a i Jay'a.

- Czy mógłbyś przestać wpierdalać mi moje jedzenie?- cmokął mistrz ziemi.

- Wyobraź sobie, że to jedzenie nie jest nawet twoje! - pisnął Jay - Wszystko w tej lodówce jest wspólne.

- Jaja sobie robisz? - brunet uniósł ręce w górę. - Kupiłem je sobie za moje ciężko zapracowane pieniądze!

- Nieźle kłamiesz stary. - parsknął Kai robiąc sobie jajecznicę. - Akurat ostatnio to ja byłem w sklepie i je wam kupiłem.

- I ty przeciwko mnie? Zdrajca. - mruknął Cole i wyszedł z pokoju.

- Czy wy naprawdę kłócicie się o płatki?- zapytałem i podniosłem brwi do góry.

- Chyba nie widziałeś prawdziwej kłótni młody, to była zwykła wymiana zdań. - uśmiechał się Jay. Humor zdążył mu się naprawić, bo wie, że wygrał.

- Śniadanie masz tu. - Kai przysunął do mnie talerz z tostem. - A za około 20 minut widzimy się na dziedzińcu. - dodał i klepnął mnie lekko w plecy.

Czasem zadziwiała mnie jego motywacja i chęć do działania. Mimo, że odrazu po nim to ja najczęściej chodziłem na treningi, to i tak u niego wyglądało to inaczej. On dążył do jebanej perfekcji, a jej nie da się osiągnąć.

- Mistrza Wu dalej nie ma?- westchnąłem.

- Nie ma, ale jest za to lepszy nauczyciel. Pan Kai. - uśmiechnął się do mnie.

- Przestań pierdolić i chodź na sparing. - burknął Cole. Zazwyczaj na rozgrzewkę robili właśnie to. Ja wolałem jednak stare metody - tor przeszkód. Mimo, że znałem go na pamięć, to lubiłem na nim ćwiczyć. Przypominały mi się stare czasy.

- Słuchajcie, udamy się dzisiaj do bazy wrogów. - zaczęła Pixal przez głośniki. - Za dwie godziny czekam na was w bazie danych, omówimy kilka ważnych aspektów, po czym wyruszymy. Pamiętajcie, miasto na was liczy.

Baza ciemności?

***

- To tutaj. - Harumi wskazała palcem na mapie miejsce ciemności.

- Nie ufam ci. - rzucił Cole.

- Chcesz nas zabić nie? - oparł się o ścianę Kai. - Wciągasz nas tam, a potem zabijesz.

- Nie potraficie być poważni?- warknęła Nya. - Ogarnijcie się.

- Czyli mamy tu iść tak?- skierowałem pytanie do Rumi. Od rana nie zamieniliśmy ze sobą żadnego zdania. - Mieliśmy wrócić do lasu, do jasności. Nie do ciemności.

Ciemność dnia // Ninjago mistrzowie spinjitzu - tom 1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz