~jeszcze raz~

73 4 17
                                    

Narracja trzecioosobowa

Nad Ninjago nadeszły ciemne chmury. Mimo iż kalendarz wskazywał na lato to pogoda ewidentnie tego nie ukazywała. W ciągu dnia panował mrok, ludzie coraz zadziej wychodzili z domu, a starszym panią dzieci nie mówiły z uśmiechem na twarzy „dzień dobry" czy „miłego dnia".

A wszystko zaczęło się w ten pamiętny dzień. 31 lipca.

Bo to wtedy zginął dzielny wojownik i bohater krainy Ninjago. Tego dnia o godzinie 22:22 w każdym domu zapłonęło ognisko, a w samym środku miasta każdy z ninja i pozostałymi mieszkańcami wznieśli płonące pochodnie po czym oddali cześć mistrzowi ognia.

- Kai był... - Na środek wyszła siostra tutejszego bohatera. W dłoni trzymała mikrofon. - Był inny. To on napawał naszą drużyną energią. Zawsze próbował sprawić abyśmy wszyscy trzymali się razem. Był klejem nas wszystkich. - zatrzymała się na chwilę. - Często żartował i poprawiał nasze humory. I mimo, że często nas irytował to wszyscy z nas tu zebranych oddali by wszytsko by usłyszeć jego głos jeszcze raz. - przełknęła ślinę i zeszła ze sceny.

Dziwnym trafem kilka tygodni temu ta dziewczyna płakała w poduszę bo była pewna, że jej brat nie żyje. Przez błąd jedynego z przyjaciół przeżywała tą żałobę już wcześniej. Jednak teraz bolała ona o wiele bardziej.

Jeszcze dziwniejszym przypadkiem było to, że niegdyś to Mistrz ognia był na pożegnaniu Nyi. Lecz po kilku latach role się odwróciły. W sercach każdy błagał o to, aby powrócił tak samo jak mistrzyni wody.

Teraz głos przejął Cole. Najlepszy przyjaciel Kai'a.

- Kai nie chciałby, żebyśmy się tutaj zbierali. Tak naprawdę nie chciał by nawet aby się o nim wspominano. - spojrzał nostalgicznie w niebo. - Bo on naprawdę nie lubił gdy ktoś o nim mówił. Bardzo cenił sobie prywatność, szczególnie po bitwie a dżinem Nadakchanem. - zaśmiał się cicho. - Myślę jednak, iż nie da się o nim zapomnieć. O moim druhu, którego będę wspominał jeszcze przez długi czas. Tak naprawdę to nie wiem czy kiedykolwiek przestanę o nim myśleć. - ostatnie zdanie dodał o wiele ciszej, tak by mógł go usłyszeć tylko sam Kai. Bo wierzył, że był tu z nimi.

I teraz kolej miała przyjść na Skylor, natomiast ta się nie zjawiła. Prawdopodobnie leży teraz w łóżku popijając alkohol bądź paląc kolejnego papierosa. Była zbyt słaba aby się tu zjawić. Jej oczy były opuchnięte i całe podkrążone, mówiąc szczerze to cała była blada. Nie wychodzi z jego pokoju i wstydem było by pokazanie się tutaj. Bowiem sama tak sądziła.

Po całej ceremonii ninja zjawili się ponownie w klasztorze. W błogiej ciszy udali się do swoich pokoi lub zostali w salonie.

I tak leżąc na kanapie zielony ninja zaczął zatracać się w swoich myślach. Traktował Kai'a jak starszego brata, zawsze dawał mu dobrą radę czy zmuszał do jedzenia bo bał się o jego zdrowie. Jeszcze niedawno Lloyd znowu zaczął by się z nim o to kłócić jednak teraz... chociaż teraz nic nie miało już sensu. Nie bez nie pełniej drużyny. Już wiele razy przeżył utratę bliskiej osoby, ta zabolała go natomiast nad zwyczaj mocno. Nikomu nie pokazywał jak czuję się w środku, w przeciwieństwie do Nyi.

Codziennie z jej pokoju słuchać było histeryczny płacz bądź krzyki bezsilności. Miała u swojego boku Jay'a, który za wszelką cenę próbował jej pomóc. Jednak nic nie pomagało. Jedynym lekiem był tu czas. Czas, ten nie mógł leczyć ran chociaż każdy tak mówił. Pomagał jedynie przyzwyczaić się do kującego bólu.

Zane i Pixal oprócz wyłączenia swoich emocji zajęli się pracą. Raz pomagali w odremontowaniu Ninjago, innym razem naprawiali maszyny ninja albo czyścili klasztor na błysk. Cole zachowywał się bardzo podobnie.

Przejął wszystkie zgłoszenia od policji i to on zawsze był wzywany na pojedyczne patrole typu obrabowana banku czy złapanie przestępców. Każdy myślał, że radził sobie ze stratą najlepiej. Co za okropne kłamstwo.

Nawet mistrz Wu bardzo przejął się ową sprawą. Zamknął się w swoim biurze i praktycznie z niego nie wychodził. Każdy kto próbował sie z nim kontaktować to zastawał go medytującego bądź śpiącego na łóżku. Unikał swoich uczniów jak ognia.

A garmadon ponownie zniknął. Nikt nie wie gdzie i dlaczego wcześniej się pojawił. Nie mieli jednak siły aby znaleść na to rozwiązanie, które zapewne było w głowie senseia. Tak znanej szkatułce z wszystkimi odpowiedziami na nasze pytania.

***

Kolejnego dnia nic się nie zmieniło. Nya przyszła odwiedzić grób swojego brata, zapaliła znicze i mówiła na głos wszystkie swoje żale z nadzieją, że to jej pomoże. Cóż, było jeszcze gorzej.

Kilka godzin później zbierały się tu grupki ludzi aby uczcić jego Pamięć, nic wartego uwagi.

A jednak.

Nagle nagrobek zaczął się trząść. Na nieszczęście nikogo przy tym nie było. Potem nastąpiła kolejna próba poruszenia się, lecz nic z tego. Patrząc w głąb ziemi ujrzec można było mistrza ognia, który pod wpływem różnych mocy (lecz nadal nie przytomny) próbuje się wydostać.

O co tu właściwie chodziło?

Ciemność dnia // Ninjago mistrzowie spinjitzu - tom 1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz