9

439 27 2
                                    

Głowa Harry'ego opadła na ramię Louisa, gdy razem oglądali Gogglebox w telewizji na kanapie w salonie omegi, a sentyment do jego bratniej duszy ogarnął szatyna. Bardzo łatwo było zakochać się w Harrym. Podejrzewał, że gdyby nie byli bratnimi duszami, nadal zakochałby się w Harrym, gdyby tylko dano mu na to szansę.

Dodatkowy ciężar głowy Harry'ego nie bolał tak bardzo, jak się spodziewał. Harry wydawał się wyczerpany przez cały wieczór. Louis wiedział, że dużo pracował i zastanawiał się jakie meble Harry dzisiaj stworzył.

Mógł wyjąć telefon i zajrzeć na Instagram Harry'ego, żeby zobaczyć, czy są tam jakieś zdjęcia, ale nie chciał przeszkadzać mu w zasypianiu. Z alfy wydobyło się najsłodsze ciche chrapanie, a Louis uśmiechnął się sam do siebie na ten dźwięk.

Louis zamknął oczy i wdychał zapach Harry'ego, pozwalając sobie na odprężenie. Mógł tak dobrze oddychać tylko wtedy, gdy jego bratnia dusza była w pobliżu. Powinien korzystać póki może. Chociaż, według Harry'ego, alfa miał nigdy nie wyjechać.

Zastanawiał się, jak Harry miał zamiar wziąć tyle czasu wolnego od pracy, zanim dotarło do niego, że być może Harry po prostu pomyślał, że i tak nie zostało mu dużo czasu. Nie była to najmilsza myśl, ale... Louis zmarszczył brwi i wziął kolejny oddech, na tyle głęboki, że nie zaczął kaszleć czy świszczyć oddechem.

Feromony jego bratniej duszy spełniły swoje zadanie i odpłynął. Omega obudził się dopiero w ramionach Harry'ego, gdy alfa układał go w jego gnieździe.

- Zostań ze mną - Louis przylgnął do niego - Jeśli chcesz.

Harry zawahał się.

- Jesteś pewny?

- Tak - Louis podniósł koc, który Harry owinął wokół niego, zapraszając go do środka.

Nawet w przyćmionym świetle widział, jak oczy Harry'ego rozszerzają się.

- Mogę wejść do twojego gniazda?

Louis zaśmiałby się z trzasku w głosie alfy, ale był zmęczony i chciał tylko, żeby Harry położył się do łóżka. Nawet gdyby nie chciał go w swoim łóżku, byłoby okropnie kazać mu spać na sofie.

- Tylko jeśli chcesz. Nie, żebym był w stanie porachować ci teraz kości, Styles.

Harry odchrząknął, prawdopodobnie w celu zapobiegnięcia dalszej chrypie.

- No cóż, nie martwiłem się o siebie.

– Nie sądziłem, że jesteś typem alfy, który atakuje wkrótce martwego omegę.

- Nie mów tak – mruknął Harry, delikatnie wślizgując się do gniazda, uważając przy tym, aby nie potrącić zbytnio Louisa.

Po kilku minutach spokojnego leżenia obok siebie, Harry sięgnął po niego, początkowo się wahając. Ale kiedy Louis wtopił się w jego klatkę piersiową, objął go ostrożnie, jakby był ze szkła. Równie dobrze Louis mógłby z niego być.

Oddech Harry'ego owiewał jego skórę i wydawało mu się, że czuje nacisk jego ust na czole. I wtedy Harry przemówił, gdy jego palce głaskały włosy Louisa.

- Proszę, nie umieraj, Lou. Proszę, omega, powiedz mi tylko, kim on jest. Porozmawiam z nim. Zmuszę go, żeby to cofnął.

Louis poczuł łzę, która ześlizgnęła się z twarzy Harry'ego i wylądowała na nim.

– Ja już nie żyję, Harry. Nie żyję od dnia, w którym mnie odrzucił. Tak jest lepiej.

- Dla kogo to lepsze, Louis? - zapytał Harry, a gorycz przesiąkła jego głos - Dla niego? Dla ciebie to nie jest lepsze! Dla Zayna, Liama, Jenny ani mnie! Nie możesz zrobić tego dla nas? Dla mnie?

Scarred || Larry TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz