Rozdział 6

14 2 0
                                    


Z myśli wyrwał mnie jej zapach, który drażnił mój nos. Kasia pochylała się nade mną, a ja czułem się jak w pułapce. Musiałem poruszyć się na krześle by poczuć się odrobinę lepiej. Moja twarz znalazła się nieznacznie blisko jej. Wystarczyło bym trochę podniósł głowę i mógłbym ją pocałować. Ujrzałem w jej oczach niemą prośbę „Pocałuj mnie" i jednocześnie ostrzeżenie „Nie rób tego". Sam nie byłem pewien czego pragnę bardziej. Zbliżyć się do niej czy odsunąć ją na tyle by mogła wyjść i nie wrócić. Ale to ona podjęła za mnie tą decyzję. Pochyliła się w moją stronę i musnęła tylko moje usta. Jej wargi były miękkie i ciepłe. Nie potrafiłem się powstrzymać i łapiąc ją ręką za kark przycisnąłem jej usta do swoich w mocniejszym pocałunku. Ona tylko zaczęła go pogłębiać, bez protestu pozwoliłem by usiadła na moich udach okrakiem. Gdy poczułem jak jej nogi prawie otaczają moje biodra zamarłem. Jej ręce bardzo pomału rozpinały moją koszulę, guzik za guzikiem. Moje dłonie mocno ściskały jej talię, jakbym się bał że gdy ją puszczę to oboje upadniemy. Poczułem jej delikatny dotyk na ramionach i postanowiłem, że jednak pokaże jej swoją sypialnię.

-Trzymaj się- mówiąc to wstałem i złapałem za jej zgrabny tyłek. Z cichym jękiem żałowałem, że w tej akurat chwili miała na sobie dżinsy. Wchodziłem nieśpiesznie po schodach w tym samym czasie ją całując. Kasia badała swoimi palcami moja twarz, klatkę piersiową i włosy. Tak krótkie, że prawie nie było jak złapać. Zatrzymałem się na piętrze rozmyślając czy na pewno tego chcę. Przytrzymując ją przy ścianie do mojego pokoju próbowałem się uspokoić i upewnić czy jestem gotowy. Nie byłem, ja pierdolę. Zanurzając swoją głowę przy jej szyi próbowałem jej wytłumaczyć co się ze mną dzieje.

-Wybacz. Nie mogę – mówiąc te słowa prawie ich żałowałem, ale musiałem myśleć o córce.

-Co? Daj spokój Dzaki. Jesteśmy sami.- nie zdążyłem zareagować jak jej język wdarł się do mojego i zaczął się o niego ocierać. Powolnie ześlizgnęła się w dół mojego ciała i gdy poczuła dowód mojego pożądania była pewna, że też tego chcę. Z ustami przy moich wargach wyszeptała.

-Chodźmy do mnie- jakby miejsce tego zakazanego dla mnie owocu miało znaczenie.

-Muszę wracać do pracy- wodziłem za nią wzrokiem, gdy w drodze do swojej sypialni pozbyła się bluzki. Moim oczom ukazała się kremowa skóra i ten przeklęty tatuaż.

-Co on znaczy?- zapytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.

-On? – odpowiedziała jednym słowem i łapiąc stanik z tyłu rozpięła go. Jasna cholera. Już po mnie.

-Kurwa- z tym ostatnim słowem wszedłem do sypialni, a potem prosto do łazienki. Stałem pod zimnym promieniem wody z opuszczoną głową i pozwoliłem by całe zmartwienie z tygodnia opuściły mój umysł, ale zaraz na ich miejscu ukazała się ona. Jej cudowne delikatne w dotyku piersi, jej usta, które smakowały zawsze słodką wiśnią, jej prawie blada skóra leżącą pode mną z oczami tak zielonymi jak trawa i krzyczącą moje imię. Musiałem sobie ulżyć. Teraz. Łapiąc za swój interes omal nie krzyknąłem z ulgi. Byłem już blisko spełnienia , gdy nagle drzwi do kabiny mojego prysznica otworzyły się bez ostrzeżenia. Odwróciłem się przerażony i spojrzałem na nagą jak ją Pan Bóg stworzył Kasię. Cholera, była cała doskonała. Rowek między piersiami, brzuch płaski jak u sportowca, pępek z cholernym święcącym diamentem. Nogi do nieba i to co było między udami. Idealna, ale jednak nie dla mnie. Byłem albo zbyt trzeźwy albo zbyt głupi żeby pozwolić sobie na kolejną noc seksualnego maratonu z siostrą najlepszego przyjaciela.

-Czekałam na ciebie, a ty się sam zabawiasz- mówiąc to wodziła wzrokiem po moim ciele. Całe dwa metry wzrostu, skóra koloru cappuccino, tors prawie gładki z wyraźnymi mięśniami, bicepsy jak należy. Widziałem jak coraz bardziej podobało się jej to co widzi. Miałem mało czasu na rozrywki i zapełniony kalendarz w pracy, ale dbałem o sylwetkę. Bieżnia i szalony rock w słuchawkach dawał mi odpowiedniego kopa do dalszego życia i był lepszym odganiaczem stresu niż alkohol, po nim nie miałem kaca. Po całym dniu pracy, rozpraw w sądzie i żalem do świata. Świetnie czułem się wieczorem po przebiegnięciu paru kilometrów przed snem.

-Dlaczego?- pytanie Kasi wyrwało mnie z transu, nie kończąc tego co zacząłem wyszedłem na zewnątrz kabiny i chwytając za ręcznik owinąłem go sobie dokoła bioder. Żałując, że nie mam niczego więcej.

-Co, dlaczego?- powtórzyłem jej pytanie wrzucając swoje wcześniejsze ubranie do kosza na bieliznę. Musiałem zrobić pranie w przyszłym tygodniu.

-Dlaczego nie chcesz? Albo nie. Dlaczego nie możesz?- jej głos ociekał sarkazmem gdy wróciłem na korytarz i z przyzwyczajenia sprawdziłem pokój córki, jednocześnie wyganiając ją z mojego pokoju.

-Chcę bardzo. Cholera jasna! Kasia nikogo tak bardzo nie pragnąłem jak dzisiaj ciebie. Ale kurwa nie mogę. Pracujesz dla mnie.

-Jeszcze nie- z chytrym uśmieszkiem położyła sobie ręce na biodrach, nie zważając, że wciąż stoi nago.

-Jesteś siostrą Daniela. Jest moim najlepszym przyjacielem, prawie jak brat.

-Pamiętaj jestem przybraną, a nie rodzoną siostrą. Ale skoro tak na to patrzysz. Po prostu nie myśl o tym- podeszła bliżej mnie i scałowała moją twarz, mój nos, policzki, usta, szyję, a nawet uszy. Już byłem przecież napalony.

-Ty mnie pociągasz, ja ciebie. W czym problem? – szeptała mi do ucha jednocześnie próbując pozbawić ręcznika, jedynej ochrony przed rzuceniem się na nią jaką miałem.

-Lila jest dla mnie najważniejsza- użyłem swojego najmocniejszego argumentu, bo już brakowało mi siły oporu.

-Słuchaj, nie oczekuję ślubu. Nawet związku. Myślę o jednej nocy. Z tobą. Szalonej jak kiedyś. Ulżę ci, a ty mi. Będzie wspaniale, niesamowicie, nazywaj to jak chcesz. Po prostu przygoda na jedną noc. Przecież lubisz takie- zakończyła zdanie rozbawiona, ale nie wiedziałem czym.

- Już nie- prychnąłem- Nie bawię się w takie przygody. Dla twojej wiadomości nie bawię się w żadne przygody z kobietami. Wcale. Po prostu kurwa nie.

Ruszyłem schodami na dół po telefon, laptopa i dokumenty do ważnej sprawy gotowy pracować w sypialni. Byłem w połowie pakowania , ale zaskoczenie w jej głosie kazało mi się odwrócić

-Czekaj, czekaj. Jak to wcale?

-Wcale! Jestem tylko ja i Lilka. Przeliterować byś zrozumiała?! – byłem już zły.

-Nie trzeba, rozumiem- jednak po chwili dodała- Chyba.

Skończyłem zbierać swoje rzeczy, zabrałem jeszcze zimne piwo z lodówki i ruszyłem na górę.

-Dobranoc- rzuciłem już na szczycie schodów.

-Jak długo?- jej pytanie mnie zaskoczyło

-Jak to?

-Jak długo Jacek? Jak długo jesteś sam?- Chociaż wiedziałem, że po wieku Lilki mogła się domyślać, ale ja nie lubiłem gdy ludzie mnie pochopnie oceniali- Więc? Powiedz mi. Jak długo jesteś sam?

-Zbyt długo

Odpowiedziałem pozbawionym emocji głosem i zaszyłem się w swojej sypialni. 

Walcz o Nią.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz