Była sobota wieczór, a ja spędzałam czas z Melą, moją najlepszą przyjaciółką od lat dziecięcych. Mela była dla mnie jak siostra, osoba, na którą zawsze mogłam liczyć, bez względu na okoliczności. Dziś wspólnie przeglądałyśmy stare zdjęcia z dzieciństwa. Wspomnienia tamtych dni były dla nas źródłem nieustającej radości i nostalgii.
- Hej, a ta dwójka to kto? – zapytała Mela, wskazując na zdjęcie, które akurat jej pokazywałam.
- Nie wiem, pewnie jakaś daleka rodzina albo dzieci znajomych rodziców – odpowiedziałam, odkładając zdjęcie na bok i wracając do przeglądania reszty albumów.
- Ciekawe, bo wydaje się, że ci ludzie pojawiają się na zdjęciach częściej niż reszta – zauważyła, unosząc brwi.
- Jezu, no ale naprawdę nie mam pojęcia, kim oni są. Nie widziałam ich od lat, nikt mi szczególnie o nich nie przypominał. Wiem tylko, że poznałam ich podczas wakacji we Włoszech kilkanaście lat temu. Do dziś nie utrzymujemy kontaktu, a ich imiona już całkowicie wyleciały mi z pamięci – odpowiedziałam, lekko zirytowana.
- Może zapytaj swoich rodziców. Oni powinni coś wiedzieć – zasugerowała Mela.
- Przecież wiesz, że ledwo z nimi utrzymuję kontakt. Od czasu, gdy się wyprowadziłam, nasze rozmowy stały się sporadyczne, a jak przyjeżdżam, to zawsze znajdują wymówki, żeby mnie nie przyjąć. Zawsze mają ważniejsze plany, wyjazdy z przyjaciółmi, wszystko jest ważniejsze od córki – odparłam, czując rosnącą frustrację.
- Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować. Muszę już lecieć, bo jutro mam wczesne spotkanie. Porozmawiamy jutro. Pa – powiedziała, rozłączając się.
Po rozmowie z Melą poczułam, że potrzebuję chwili dla siebie. Postanowiłam wyjść na późny spacer. Moje myśli wciąż krążyły wokół zdjęć i tajemniczych osób, które na nich widniały. Kiedy wrócę do domu, postanowiłam, że przeszukam stare kartony w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na ten temat.
**Dwa dni później**
Szykowałam się na mecz, na który namówiła mnie Mela. Pomimo mojego początkowego braku entuzjazmu, zrobiłam to dla niej, bo wiedziałam, że ona zrobiłaby to samo, gdybym o coś ją poprosiła. Gdy nakładałam lekki makijaż, usłyszałam powiadomienia na telefonie. Była to wiadomość od Meli, jak zawsze.
---
m.nowicka: Jakby co, już jadę do ciebie, więc bądź gotowa tak jakoś za 10-15 minut.
j.kaminska: Zaraz skończę się malować i będę gotowa 😘
---
Skończyłam makijaż, założyłam buty i zeszłam na dół. Mela czekała na mnie przed domem.
- Jezus, wyglądasz bosko. Tylko nie daj się żadnemu piłkarzowi poderwać – zaśmiała się, gdy wsiadłam do auta.
- No i wzajemnie – odpowiedziałam, uśmiechając się.
- Dobra, ruszamy, żebyśmy zdążyły – Mela była bardzo podekscytowana, podczas gdy ja byłam raczej obojętna. Oglądałam mecze sporadycznie, głównie z tatą, zanim nasze relacje się pogorszyły. Ostatnio w ogóle nie utrzymywaliśmy kontaktu, a wyprowadzka do Warszawy miała swoje konsekwencje. Jednak mimo wszystko, brakowało mi tych chwil spędzanych z ojcem. Czułam, że Mela jest dla mnie teraz rodziną, a nasza przyjaźń była dla mnie ogromnym wsparciem.
CZYTASZ
JUST FRIENDS | NICOLA ZALEWSKI
Любовные романыMasz 19 lat i kilkanaście lat temu podczas wakacji poznałaś pewnego chłopaka, nie wiedziałaś, że po tylu latach, poznasz go grającego w narodowych barwach na stadionie