1 ~ Trzecia Mordercza Gra

13 1 4
                                    

(Perspektywa Sachiko)

          Atmosfera była zdecydowanie ciężka tego specyficznego dnia na pustkowiach Japonii. Może coś dosłownie wisiało w powietrzu, może to różnica w ciśnieniu temperatury, a może najzwyczajniej w życiu wszyscy byli wykończeni ciągłą ucieczką i walką o przetrwanie. Zapasy jedzenia, jeśli w ogóle można tak było je nazwać, bardzo szybko się kończyły, a wraz z nimi znikała nadzieja na lepsze jutro.

- Tam... Chwila! Cicho bądźcie na chwilę! - jeden z chłopaków jęknął, mrużąc oczy żeby dokładniej zobaczyć sylwetkę w oddali. - Tam... Tam ktoś jest...

- ...Uciekamy? - spytał inny głos, jednak byłam już zbyt wykończona, żeby rozpoznawać wszystkich, którzy się odezwali. Jedyne, co mogłam zrobić, to powoli osunąć się na ziemię, kiedy wszyscy szeptali między sobą, na wpół ukryci za jednym ze zrujnowanych budynków.

- Tam... Chwila, chyba poznaję tych ludzi...

- Myślisz, że będą mieli wodę? Jakąkolwiek pitną wodę? ...Proszę?

- Myślę, że zaraz będziemy musieli zacząć uciekać, bo właśnie nas przez ciebie zauważyli, idioto.

- Myślisz, że mnie to obchodzi? Umarłbym za przynajmniej kroplę wody.

- Mówię ci, że masz siedzieć cicho i się schować!

- HEJ! - niestety, ktokolwiek został uznany za idiotę postanowił zacisnąć zęby i biec w stronę grupy przed nami i zacząć krzyczeć na cały głos, kiedy cała reszta modliła się, że przynajmniej odwróci ich uwagę. - WY TAM! HEJ! POMÓŻCIE NAM! BŁAGAMY!

- Naprawdę jest idiotą... - westchnęłam przecierając oczy, desperacko próbując utrzymać się w jakimkolwiek stanie przytomności. - Może przynajmniej będą mieli ze sobą wodę? Jestem tak odwodniona, że zaraz...

- Hej, Sachiko... - ktoś usiadł tuż obok mnie i położył dłoń na moim ramieniu, jednak moje oczy były już zamknięte i nie miałam nawet siły ich otworzyć, co dopiero uciekać jeśli naszłaby taka potrzeba. - Bądźmy dobrej myśli, dobrze? Wygląda na to, że ci ludzie... Idą dalej w naszą stronę, ale chyba nie zrobili nic złego temu idiocie.

- ...Naprawdę?

Wszelkie moje nadzieje na ratunek, który mógł być nam doprawdy zesłany jedynie z niebios, bardzo szybko zostały zmiażdżone, kiedy usłyszałam niski głos:

- Hej, wy! Ręce do góry.

Podeszli do nas z pistoletami w rękach, zatrzymując nas tak ostrożnie i agresywnie jak niebezpiecznych przestępców.

- Ty, wstań. Ręce do góry.

Wiedziałam, że było to o mnie, jednak kiedy otworzyłam powoli oczy i próbowałam się podnieść, natychmiast upadłam na ziemię w akcie całkowitej bezradności. Czy to właśnie mój koniec? Zbyt żałosny, żeby jakkolwiek przed nim uciekać?

Jedyne, co udało mi się jeszcze zobaczyć przed całkowitą utratą przytomności, było błyskiem w oku mężczyzny prowadzącego grupą uzbrojonych ludzi. Mogłam przysiąc, że już gdzieś go widziałam, jednak na jakiekolwiek przemyślenia na temat przeszłości bądź tego, co się ze mną stanie, było za późno. Szczególnie po tym, kiedy zamknęłam oczy i natychmiastowo po tym zemdlałam, myśląc jedynie, że pewnie i tak zaraz umrę.

~~~

              Powoli otworzyłam oczy, kiedy dotarło do mnie, że w zasadzie dokładnie nie wiedziałam, gdzie jestem. Co robiłam wcześniej? Nie potrafiłam sobie przypomnieć czegokolwiek poza dźwiękiem eksplozji, jakbym w poprzednim życiu umarła i teraz postanowiła przeżyć wszystko na nowo. Nic takiego jednak nie działo się tutaj, gdziekolwiek „tutaj" właściwie jest.

The Fakers ~ 3 tom "The Voice of Despair"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz