Rozdział 1

153 9 0
                                    

Dzisiaj Pierwszy dzień w nowej szkole. To była moja pierwsza myśl jak wstałam rano z łóżka, chociaż może raczej wyczołgałam? Położyłam się wczoraj o 2 w nocy, bo rozmyślałam o tym jak będzie w nowej szkole i czy zostanę miło przyjęta. Szłam do jednego z najlepszych liceum w moim mieście więc z materiałem ma być ciężko i ma być go dużo. Ale dam radę, bo kto jak nie ja?

Zdecydowałam się dzisiaj ubrać różowy top i jeansowe szerokie spodnie, a kiedy pomalowałam się i rozczesałam swoje nie za długie blond włosy byłam już gotowa do wyjścia.
Zbiegłam na dół po schodach i ruszyłam w stronę kuchni gdzie przy wyspie kuchennej siedziała już moja rodzicielka.
-Cześć kochanie wyspałaś się? - Podeszłam do niej i cmoknęłam ją szybko w policzek. Moja mama jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Ma długie blond włosy sięgające za łopatki i śliczny uśmiech. Podziwiam ją za to jaka jest pozytywna, że nawet z tych najgorszych dni potrafi doszukać się pozytywów.
-Totalnie nie. Masakra zaraz usnę na stojąco -westchnęłam i sięgnęłam po tosta zrobionego przez moją mamę.
-Dobra leć już, bo tata czeka żeby cię odwieźć do szkoły - zaśmiała się i upiła łyka kawy.
-To pa!-krzyknęłam i pobiegłam na korytarz. Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę samochodu w ktorym siedział już mój tata.
-Jak tam nastawienie na pierwszy dzień w nowej szkole? - zapytał wciskając kierunkowskaz.
-Dobrze, tylko strasznie się stresuję - westchnęłam i popatrzyłam co się dzieje za oknem.
-Będzie dobrze zobaczysz. Nie masz się czym stresować.
Zawsze byłam tym typem osoby która się przejmowała na zapas albo dopowiadała sobie różne rzeczy.

Wysiadłam z auta kierując się w stronę drzwi wejściowych. Ta szkoła była ogromna i robiła na mnie ogromne wrażenie. Ruszyłam w stronę sali w której miałam się zjawić od razu po przyjściu. Zapukałam do drzwi i nacisnęłam na klamkę.
-Dzień Dobry - uśmiechnęłam się w stronę wychowaczyni.
-Dzień dobry, przedstaw się proszę.
-Jestem Santia Kozłowska i w sumie tyle - zaśmiałam się nerwowo.
-Usiądź proszę w czwartek ławce.
Ruszyłam w stronę blondynki, która się do mnie uśmiechała. Myślę, że się polubimy.
-Hejka, Eliza jestem - podała mi rękę na powitanie którą lekko uścisnęłam. - Ale masz cudowne paznokcie!
-Dzięki, ty też masz śliczne - zaśmiałam się.
Po chwili naszą rozmowę przerwał dzwonek, który świadczył o przerwie.
-Chodź przedstawię cię reszcie - powiedziała niebieskooka i pociągnęła mnie w stronę grupki ludzi.
-Wiecie już, że to jest Santia ale teraz przedstawcie się wy - stwierdziła.
-Hejka jestem Emilka, ale jeśli chcesz to mów mi Bobera - brunetka uśmiechnęła się przyjaźnie w moim kierunku.
-Siema, Marcel jestem - podał mi rękę i uśmiechnął sie szarmancko. - Ale mów mi Gawron.
Zerknęłam kątem oka na Elizę, której świeciły się oczy na widok bruneta, więc już utwierdziłam się w przekonaniu, że dla mnie on jest nie dostepny. Zawsze stosowałam się tej zasady, że jeśli jakiś chłopak podoba się mojej przyjaciółce to nie mam u niego żadnych szans i się wycofuję.
-A ja jestem Gracjan - blondyn puścił mi oczko. On też się wydawał mega sympatyczny więc myślę że również się zaprzyjaźnimy.
-Miło was poznać - zaśmiałam się - A ta dwójka co tam rozmawia to kto? - wskazałam na dwójkę brunetów stojących pod ścianą i rozmawiających o czymś zwięźle.
-To jest Zabor i Borys - powiedział Marcel.
-Ogólnie Wiktor jest mega spoko, a jeśli chodzi o Borysa to na początku będzie chamski ale jak go poznasz to git jest. A teraz to najlepiej nie wchodzić mu w drogę - precyzuje.
-Czemu? - zapytałam.
-Ma dziewczynę, chociaż dzieczyną to w sumie dzieczyną to bym jej nie nazwała. On jest bardziej takim typem babiarza. Ale jego dzieczyna to szmata i suka delikatnie mówiąc. - tłumaczy.
-Ej Zabor i Borys! - Krzyknął do nich Marcel przywołując ich. Jeden z nich powiedział coś do drugiego i ruszyli w naszą stronę.
-Siema jestem Wiktor, ale mów mi poprostu Zabor. - Przedstwił się obejmując brunetkę stojącą obok mnie w pasie.
Jednak moją uwagę najbardziej przykuła jedna osoba. Był to wysoki brunet o brązowych oczach, który mnie niezwykle zaintrygował.
Marcel szturchnął Borysa gapiącego się w swój telefon. Chłopak podniósł wzrok z nad ekranu komórki i zerknął na mnie.
-To ty jesteś ta nowa?
-Jakbyś nie zauważył - odpowiedziałam mu na co się zdziwił.
-Wyszczekana jesteś - zaśmiał się ironicznie. Przewróciłam oczami i spojrzałam na resztę widząc, że najwyraźniej bawi ich ta sytuacja. No cóż, mnie nie.
-No to jestem Borys. - powiedział uśmiechając się do mnie i patrząc w nietypowy sposób.

Oni jeszcze nie wiedzieli.

_______________________________

750 słów🎀

mam nadzieję że rozdział wam się podoba🫶🏼🫶🏼 możecie pisać co myślicie❤️

(przepraszam za wszystkie błędy lub źle postawione przecinki ale będę poprawiać to na dniach)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

tak miało byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz