“Won’t let go of your soul”
Jeszcze tego samego dnia, późnym popołudniem tuż przed rozpoczęciem przygotowań do kolacji Jasmine siedziała u siebie w pokoju na drewnianym krześle przy biurku. Przed nią leżał stary zeszyt w linie, o który poprosiła Kathy. W prawej dłoni trzymała długopis, skrupulatnie nanosząc jego czarny atrament na kartki. Zawsze swoje opowieści przekazywała ustnie, ale tym razem, po tym co stało się kilka lat temu zdecydowała się na pisemną formę.
Skoro raz zapomniała, mogło stać się to drugi raz, a tego nie chciała na pewno. Poza tym w taki sposób mogła gromadzić nie tylko opowieści, ale także wspomnienia.
Poddała się temu całkowicie, a gdy na zegarze wybiła osiemnasta wystraszyła się. Zamknęła niedbale zeszyt, po czym gwałtownie podniosła się z krzesła, aby zbiec na dół i pomóc Vivien w przygotowaniach kolacji na tyle osób. Z tego co wiedziała miało nie być Nialla i Leny, którzy postanowili się po pracy udać na kolejną randkę.
– Vivien – zaczęła Jas, opierając się o blat, gdy skończyła kroić warzywa na chleb. – Czy ty uważasz, że istnieje coś takiego jak przeznaczenie?
– Oczywiście, że tak złotko – odparła kobieta z uśmiechem, który jej cały czas ostatnio towarzyszył, zwłaszcza gdy rozmawiała z Leonem.
Dziewiętnastolatka pomyślała sobie, że ostatnio w powietrzu roiło się od miłości. Niall i Lena, Vi i Leon. Pewnie Jimmy miał kogoś na oku, sam Angelo wyglądał jakby cały czas tkwił w chmurach i marzeniach. Jakoś nigdy nie marzyła o pięknej miłości, doszła nawet do wniosku, że był okres w jej życiu, gdzie się tego obawiała. Jej serce tworzyło obawy znane tylko jej. Teraz też jej nie pragnęła, jedyne czego chciała to być blisko Paddy’ego, aby móc się z nim śmiać, płakać, leżeć w ciszy i po prostu być. Nic więcej.
– Dlaczego? – zadała pytanie, podgrzewając wodę na kawę na Maite i Jimmy’ego.
– Cóż, nie mam konkretnego powodu, ale wierzę w przeznaczenie – odparła kobieta.
Jasmine skinęła głową. W ciszy wróciła do kończenia przygotowywania posiłku. Sama zaczęła się zastanawiać, czy ona w to wierzy. Wydawało jej się to nieprawdopodobne, że coś może się wydarzyć, bo tak ktoś u góry sobie powiedział. Z drugiej jednak strony to, że po tylu latach znów spotkała tę rodzinę, że po tym jak wyprowadzili się z Holandii, także była szansa się zobaczyć, było dla niej dziwne. I to właśnie te momenty przekonywały ją, że może była przeznaczona dla tej rodziny, że ich wspólne życie zostało zapisane gdzieś zanim się jeszcze urodziła.
Jak już przyniosła ostatnią porcję chleba do jadalni, rodzina Kelly już się tam zebrała. Uśmiechnęła się do nich, szukając wzrokiem Paddy’ego. Usiadła na swoim standardowym miejscu. Gdy przyszedł także Dan, nałożyła sobie na talerz kilka plasterków sera, sałaty i szynki, po czym zaczęła robić cztery kanapki. Na dwie z nich nałożyła dodatkową warstwę masła i pomidory. Szybko zjadła swoje, po czym spojrzała na papę Kelly, który skinął głową, co uradowało dziewczynę.
Zerwała się z krzesła jak poparzona, po czym biegiem, uważając, aby nie zniszczyć jedzenia pognała na górę, kierując się w stronę pokoju starszego od siebie chłopaka, który wydawał się mieć gorszy humor. Zapukała, a następnie nie czekając na zezwolenie weszła do jego pokoju, szukając go na łóżku. Gdy go tam nie zobaczyła, na początku się wystraszyła, ale szybko zobaczyła, że siedzi przy swoim stoliku na którym panował spory chaos.
– Mam dla ciebie kolację – powiedziała, ale momentalnie tego pożałowała.
Chłopak nawet na nią nie spojrzał, nie powiedział ani słowa, jedynie machnął ręką. Dziewczyna zrozumiała co to znaczyło. Pragnął być sam. Zrobiła tylko kilka kroków do przodu, aby położyć kanapki na szafce nocnej. Spojrzała na jego związane włosy, po czym wyszła z pokoju.

CZYTASZ
Looking for Love
FanficJasmine i Paddy poznali się jako dzieci. Od razu złapali świetny kontakt i stali się najlepszymi przyjaciółmi. Szybko jednak okazało się, że zaczęli łapać uczucia. Jasmine do Paddy'ego, a Paddy do Joelle. Szukali miłości, która okazała się trudna...