Potwór

2 1 0
                                    

Poza miastem zrobiło się bardziej... Przestrzennie. Wokół drogi rosły drzewa, śpiewały ptaki, zupełnie inny klimat.
Gruba Grubego schowała się w cieniu, delektując się posiłkiem, który wcześniej zabrali ze sklepu i z domu byłej dziewczyny Kamila.
Cała scena przypominałaby cudowny, wiosenny piknik, gdyby nie czające się wszędzie zagrożenie.
Wciąż było słychać ryki Zombiaków, które niosły się echem po całej okolicy.
Kamil trzymał w pogotowiu siekierę, a Gruby po raz kolejny poprawił strzelbę na ramieniu.
Po krótkim odpoczynku, drużyna zdecydowała się udać dalej, chociaż tak miło spędzali czas pod drzewem. 

Ruszyli naprzód.
Po wąskiej drodze skrytej w cieniu maszerował Zombiak w dżinsowym stroju, którego Kamil zaraz - i z przyjemnością - załatwił siekierą.
Kawałek dalej natknęli się na gospodarstwo, które wyglądało na opuszczone.
- Zajrzymy do środka? - zapytała Ania. - Może będą mieć wodę.
Gdy siedzieli odpoczywali pod drzewem, Kamil i Gruby byli tak spragnieni, że wypili całą wodę!
Od tamtej chwili cały czas czuli ucisk na pęcherzu, ale nikt nie był tym zaskoczony.
- Jasne, chodźmy - zdecydował Kamil i ruszył przodem do niewielkiego drewnianego domu.
- Zaczekaj! - zawołał nagle Gruby, ale było już za późno.
Kamil wyleciał w powietrze, zwisając nad ziemią do góry nogami, przymocowany do drzewa.
- Co jest, do cholery! - zawołał zaskoczony.
Zza domu wyszedł starszy mężczyzna, trzymając pistolet wycelowany przed siebie.
- Czego tu szukacie? - zapytał zachrypniętym głosem.
Kamil pisnął jak mała dziewczynka, a Ania, jako pierwsza, podniosła ręce.
- Nie mamy złych zamiarów - powiedziała. - Myśleliśmy, że dom jest opuszczony.
Gruby chwycił strzelbę i powoli odłożył ją na ziemie.
Zza domu, niespodziewanie, wyszła jeszcze jedna osoba. Dziewczyna, na oko dziesięcioletnia, również z pistoletem, który wydawał się dla niej za ciężki. Trzymała go w drżących dłoniach, starając się wycelować w przybyszów.
- Idźcie stąd! Nie potrzebujemy was! - krzyknęła piskliwym głosikiem.
- Jasne, już się oddalamy. Rozwiążcie mojego brata i już nas tutaj nie ma.
- Najpierw mi odpowiecie, coście za jedni! - krzyknął mężczyzna.
- Ja jestem Janek... To Ania, a ten na drzewie to mój brat Kamil - odparł Gruby. - Przyszliśmy z miasta i zmierzamy do laboratorium.
- Do laboratorium? - zdziwił się obcy. - Po cholerę tam idziecie? - Wyglądało na to, że trochę się rozluźnił, opuszczając broń.
- Chyba... Wiemy, jak zakończyć te apokalipsę... - odpowiedział Kamil, miotając się w linie.
- Poważnie? - Teraz mężczyzna był całkiem zaciekawiony. - Kamila, odłóż broń i pomóż mi uwolnić tego biednego chłopaka.

Kamila niechętnie odłożyła broń i z nożem w ręku wspięła się na drzewo, odcinając linę. Kamil łupnął na ziemie z hukiem na plecy. Szybko się jednak podniósł, rozciągając się z bólem.
- Zapraszam do domu. Pogadajmy.
- Niezłe przywitanie... - mruknął pod nosem Kamil, idąc za gospodarzem.





***

W środku usiedli przy niewielkim, drewnianym stole. Mężczyzna, jak się okazało miał na imię Adam, schował broń do spodni i uważnie spojrzał na gości. Kamila, wciąż nieufnie i niechętnie, podała im zimną wodę, którą Kamil wypił łapczywie, jakby nie pił co najmniej tydzień. Następnie dziewczynka również usiadła przy stole.
- Musicie wybaczyć to niecodzienne przywitanie - odezwał się Adam. - Ale czasy są jakie są. - tłumaczył się.
- Jak najbardziej to rozumiemy. Próbuje pan chronić dom i córkę - powiedziała Ania i uśmiechnęła się do dziewczynki.
- To prawda. Zwłaszcza, że coś zaczyna się zmieniać. Pierwszego dnia potwory były bardziej agresywne, a choćby dzisiaj jeden z nich gapił się na mnie głupio i nawet nie podszedł. Możecie wziąć mnie za panikarza, ale za cholerę mi się to nie podoba. Z lasu docierają takie dziwne i przeraźliwe ryki, że włosy stają dęba. Tam coś jest, coś dziwnego i dużego...
- No cóż, niedługo to wszystko się skończy - powiedział pewny siebie Kamil.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytał Adam.

Kamil opowiedział mu wszystko, o znajomym z labo, przycisku i eksperymentach, jakie mieli tam prowadzić.
Po wysłuchaniu całej opowieści, mężczyzna wpatrywał się w przybyszów przez chwilę, po czym wybuchnął okropnym śmiechem. Śmiał się tak mocno, że z oczu popłynęły mu łzy.
Kamil zupełnie nie wiedział, jak na to zareagować. Czuł się zażenowany zachowaniem mężczyzny.
- I myślisz... - mówił Adam, dusząc się ze śmiechu. - Że pójście tam i wciśnięcie przycisku wszystko zakończy? - Nie mógł opanować śmiechu.
- Oczywiście! - powiedział Kamil. - Przynajmniej trzeba spróbować.
- I myślisz, że wojsko, jakaś instytucja rządowa... Ktokolwiek... Nikt by na to nie wpadł? Nikt by nie spróbował? Cały świat czeka na was, aż łaskawie przyjdziecie i wciśniecie przycisk? Wybacz, ale brzmi to absurdalnie.
- Mówiłam od samego początku... - powiedziała cicho Ania.
- Gówno mnie obchodzi, co o tym myślisz! - Kamil był tak zły, że cały poczerwieniał. Skierował palec w stronę Adama, jakby dawał dziecku szlaban na komputer. - Dotrzemy tam i wszystko naprawimy! - dodał.

Nagle zza okna doleciały odgłosy samolotów. Wszyscy byli tym tak zaskoczeni, że wyszli na zewnątrz zobaczyć, co się dzieje.
Praktycznie nad głowami całego towarzystwa przeleciało kilka wojskowych samolotów, wydając z siebie niesamowity huk.
- Lecą do laboratorium! - krzyknął Kamil.

Jednak w pewnym momencie samoloty zakręciły, zmierzając w stronę lasu. Spod ich podwozia wysunęły się działka, które zaczęły strzelać w drzewa.
Z lasu dobiegł ogłuszający ryk, a samoloty wykonały kółko znowu celując w to samo miejsce.
- Co tu się odpierdala?! - wrzasnął Gruby.
- Godzilla się obudziła! - odpowiedział Kamil.

Działka znów zaczęły strzelać. Drzewa w lesie trzęsły się jak podczas trzęsienia ziemi i nagle zza gałęzi wyłonił się on - Potwór.
Bestia była ogromna, miała jakieś dwadzieścia metrów i poruszała się na dwóch nogach. Przypominała dinozaura zrobionego z różnych części ludzkiego ciała, które wciąż się ruszały.
Bestia rękami, z których wystawały inne ręce, chwyciła jeden z samolotów i rzuciła nim w stronę lasu. Chwilę później samolot wybuchł, a między drzewami pojawiły się wielkie płomienie, podpalające wszystkie drzewa.
- Spieprzajmy stąd!!! - krzyknął Kamil i jak oszalały ruszył drogą powrotną do miasta.
Cała grupa podążyła za nim.

Wojsko wciąż walczyło z potworem, który nie dawał za wygraną. Jak na tak wielkiego stwora, bestia była niezwykle szybka.
Jeden z samolotów strzelił w jej stronę rakietami, ale zombie-godzilla uniknęła pocisku i z całej siły uderzyła przelatujący obok samolot, który momentalnie stanął w ogniu, po czym wybuchł w ogłuszającej eksplozji.
Z miasta zaczęły wyjeżdżać wojskowe opancerzone samochody, z ogromnymi działami na dachach.
Gruby i reszta jego ekipy, odsunęła się na bok, przepuszczając wozy.
- Jestem cholernie ciekaw, jak się to skończy! - krzyknął Kamil, próbując przebić się przez panujący huk.

Wojsko strzelało z samochodowych działek. Pociski wpadały w potwora i wydawało się, że nie robią na nim żadnego wrażenia.
Stwór nachylił się, wysuwając pokryty ostrymi kolcami ogon, którym zamachnął się, rozcinając najbliższy pojazd.
Następnie bestia ruszyła z szarżą, przypominając tyranozaura, goniącego ofiarę. Z impetem wpadając na kolejny samochód, przewracając go i miażdżąc.
Ze środka wyskoczyło dwóch żołnierzy, których bestia pożarła, połykając w całości.
Nadlatywały kolejne samoloty, kolejne samochody nadjeżdżały z miasta.
Kilka osób w pośpiechu wyciągnęło spod płachty ogromną wyrzutnie, którą zamontowali na stojaki.
Bestia w tym czasie była zajęta ściganiem kolejnego samolotu, który przeleciał jej pod nosem.
Gdy wyrzutnia była gotowa do działania, dowódca wydał rozkaz: "Ognia" i nastąpił wybuch, od którego zrobiło się gorąco, jakby cały świat stanął w ogniu.

Gruby spojrzał w stronę toczącej się walki i zobaczył tylko białą mgłę, która zdawała się wszystko obejmować.
Następnie dało się słyszeć potężny wybuch przez który cała Grupa Grubego padła na ziemię. Kamila zamknęła oczy i zasłoniła uszy dłońmi czekając, aż ten koszmar w nareszcie się skończy.
Po wybuchu nastała cisza, a mgła zaczęła się ulatniać. Tak oto zakończyła się bitwa.

Gruby VS ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz