Rozdział 6 - Wyścig

1.4K 130 139
                                    

Czasem potwory znajdują się bliżej, niż moglibyśmy się spodziewać. Jedno spojrzenie w zielone oczy mężczyzny sprawiło, że moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nie wiedziałam, jak długo był w tym domu i co tu robił. Miałam wielką ochotę wrócić do łóżka i nie wychodzić do momentu jego odejścia.

— Nawet się nie przywitasz? — dobiegł mnie arogancki ton.

— A powinnam? — zapytałam oschle.

— Wymaga tego pewien poziom kultury. — Poprawił mankiety białej koszuli.

— Poziom, do którego nigdy nie dotarłeś — mruknęłam beznamiętnie.

— Coraz bardziej mnie zadziwiasz.

Uśmiechnął się, zjeżdżając wzrokiem po moim skąpo okrytym ciele. Nie przebrałam się ze stroju nocnego, co w tych okolicznościach okazało się dużym błędem. Odruchowo założyłam ręce na piersiach i posłałam mężczyźnie karcące spojrzenie. Zlekceważył moje niezadowolenie i postanowił wykonać kilka kroków w moją stronę.

— Po co tutaj przyszedłeś? — Starałam się trzymać w ryzach, ale jego bliskość doszczętnie mnie niszczyła.

— Chciałaś ze mną porozmawiać o...

Przerwał swoją wypowiedź, kiedy w jednym momencie odwróciliśmy się w stronę salonu. Słyszeliśmy tylko kobiecy pisk i szloch. Popatrzyłam na zdezorientowanego Miguela, który nerwowo zaciskał szczęki. Czułam, że stało się coś złego. On też ewidentnie miał złe przeczucia.

— Inez! Inez! — krzyk był coraz bliższy.

Ze schodów zbiegała Raquel, która omal się nie przewróciła, przez tempo, które sobie narzuciła. Jej policzki były mokre od łez, a w oczach malował się strach. Podbiegła do mnie i złapała mnie za ręce. Jej skóra była lodowata. Rozglądała się w panice po pomieszczeniu, jakby szukała kogoś jeszcze. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na obecność prokuratora.

— Pan Carnerio — wyszeptała ze ściśniętym gardłem i zamarła.

— Co się stało? — zapytał rzeczowym tonem.

Dziewczyna, zamiast odpowiedzieć pociągnęła mnie za rękę. Wiedziałam, że chciała w ten sposób oddalić się od mężczyzny i mi coś przekazać. Sytuacja znacząco się skomplikowała, kiedy po schodach zaczęli zbiegać kolejni lokatorzy. Byli zaspani i kompletnie zszokowani. Musiałam ich wszystkich uspokoić i w końcu dowiedzieć się, co się stało.

— Eduardo... On... On... — zaczęła się jąkać, nachylając się do mojego ucha.

— Weź głęboki oddech i powiedz, o co chodzi — poleciłam ze spokojem.

Niemal zachłysnęła się powietrzem. Jej ręce drżały, a ja odnalazłam w ciemnych oczach odpowiedź. Spojrzenie, którym mnie uraczyła, oznaczało poważne kłopoty. Zerknęłam przez ramię na Miguela, który założył ręce ze zniecierpliwieniem. Jego syn był w epicentrum wydarzeń, a ja zastanawiałam się, jak nie siać jeszcze większej paniki. Raquel nie była mi w stanie niczego wyjaśnić. Musiałam wziąć sprawę w swoje ręce.

— Idę na górę — oznajmiłam bez zawahania i zwróciłam się w stronę prokuratora. — Spróbuj się czegoś dowiedzieć.

Skinął głową, prawdopodobnie wyczuł powagę sytuacji. Minęłam paczkę przyjaciół, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, o czym teraz myślą. W głowie miałam tylko moją wczorajszą rozmowę z Eduardo. Czyżbym przepowiedziała przyszłość? Poczułam ukłucie w sercu, bo wcale tego nie chciałam.

Wchodziłam po schodach, zadręczając się myślami. Młody Carnerio nie wyszedł z pokoju, kiedy usłyszał krzyki. Bałam się tego, co zobaczę. Zajrzałam do pokoju przez uchylone drzwi i zamarłam. Odrzuciło mnie tak, że cofnęłam się o kilka kroków i uderzyłam plecami w ścianę. Widok był zatrważający.

Piekło mieszka w nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz