Rozdział 12 - Pożegnania

1.1K 85 98
                                    

Miałam sekundy na to, żeby patrząc mu prosto w oczy, wyrzucić go ze swojego życia na dobre. Zamiast to zrobić, stałam w bezruchu i wpatrywałam się w jego oczy. Zadarłam podbródek, jakby miało to dodać mi pewności. Dante zrobił krok do przodu. Chciałam się odsunąć, ale wpadłam plecami na zimną blachę samochodu. Nasze klatki piersiowe się zetknęły, a ja byłam pewna, że świetnie czuje, jak szybko bije mi serce. Kłamstwo było w tych okolicznościach prawdziwym szaleństwem, ale nie mogłam postąpić inaczej.

— Patrzę ci prosto w oczy, tak jak chciałeś. — Przekrzywiłam głowę i powstrzymałam się przed odepchnięciem go, żeby nie dać mu satysfakcji.

— Powiedz to — zniżył głos do mrocznego szeptu.

— Nie powiem ci, że niczego do ciebie nie czuję. — Kąciki jego ust drgnęły.

— Inez... — Jego oczy błysnęły nadzieją, a ja czułam się z tym wszystkim coraz gorzej.

— Posłuchaj — rzuciłam szorstko. — Czuję do ciebie obrzydzenie i nienawiść.

Szeroko otworzył oczy. Jego dłoń, która przed chwilą czule dotknęła mojej, teraz drżała. Odsunął się na krok, jakbym zadała mu mocny cios. Promienie, które przez chwilę malowały się przed chwilą na jego twarzy, znów zgasły.

— Chyba nie spodziewałeś się takiej odpowiedzi — prychnęłam z pogardą.

Nie powiedział nic. Patrzył na mnie jeszcze przez kilkanaście sekund, po czym zacisnął powieki. Wyglądał tak, jakby robił wszystko, żeby zapamiętaj mój obraz. Przybliżył się do moich ust. Nie mogłam pozwolić pocałunek, chociaż mimo wszystko tego właśnie pragnęłam. Chciałam zrobić to po raz ostatni. Nasze nosy się zetknęły. Poczułam jego ciepły oddech na swoich policzkach. Kiedy już miałam mu pozwolić na to zakazane pożegnanie, on po prostu się odwrócił.

— Sama wybrałaś to zakończenie.

Powtórzył moje słowa z zimnym spokojem. Odszedł. Widziałam tylko jego znikającą sylwetkę. Po raz kolejny dotarło do mnie, jak okropnym jest manipulatorem. Moje ciało drżało, a serce pękało. Pozostawił pustkę, której chciałam, a jednocześnie nienawidziłam tak samo mocno, jak jego.

Objęłam się ramionami, najmocniej jak potrafiłam. Nie wiedziałam, w którym momencie taksówkarz zniknął. Byłam tak pochłonięta swoimi myślami, że zapomniałam o całym świecie.

Nie chciałam tego wszystkiego czuć. Pragnęłam odpocząć. Tylko odpocząć.

Zapomnieć o tym wszystkim na zawsze.

+++++++++++

Świat wydawał mi się dziś jeszcze gorszy niż zazwyczaj. Byłam tykającą bombą. Wiedziałam, że wystarczy mały zapalnik, żeby wszystkie emocje uleciały ze mnie razem z powietrzem, które trzymało mnie na nogach.

Wylądowałam kilka godzin temu, ale nie odważyłam się, żeby wrócić do domu. Na lotnisku przebrałam się w czarny garnitur. Musiałam się pomalować, żeby nikt nie mógł domyślić się, jak rozsypana jestem. Przykryłam sińce powstałe od zmęczenia i zaczerwienienia, które były dowodem powstrzymywanych łez. Jedynym czego nie mogłam ukryć, były pełne bólu i rozpaczy oczy. Miałam nadzieję, że mimo wszystko nikt ich nie dostrzeże. Zresztą nie musiałam się tym przejmować, w końcu nikt nigdy ich nie widział. Nikt się nimi nie przejmował.

Weszłam do budynku, w którym przez ostatnie miesiące spędzałam po kilkanaście godzin dziennie. Musiałam znaleźć Alicię, żeby zostawić u niej swoją walizkę. Miotałam się po holu głównym, aż w końcu ją zobaczyłam.

Piekło mieszka w nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz