⚠️ Rozdział nie przeznaczony dla wrażliwych czytelników (szczególnie nocą hehe) ⚠️
Miałam przed oczami ogień. Płomienie pożerały wszystko, co stanęło na ich drodze. To było tylko zdjęcie. Jedno zdjęcie, które zamieniło moje serce w popiół. Gorąco, które początkowo mnie pochłonęło, zniknęło. Został tylko pył.
— Inez, co jest?
Nie potrafiłam opanować dłoni, w której trzymałam telefon. Komórka nieomal nie wypadła mi z ręki, ale Diana złapała ją w ostatnim momencie. Popatrzyła na ekran, a ja uderzyłam plecami w kamienną ścianę.
On nie mógł zginąć.
Patrzyłam tępym wzrokiem w zwężenie ulicy. Myślałam o tym, że ten przeklęty manipulator wyskoczy zaraz zza rogu tylko po to, żeby wyprowadzić mnie z równowagi i doprowadzić na skraj wytrzymałości.
— Inez.
Policjantka ponownie się do mnie zwróciła, a ja nawet nie odwróciłam głowy. Miałam przed oczami perfidny uśmiech Dantego. Nie dałby się zabić. Nie wierzyłam w to. Każdy, ale nie on. Miałam okropne wyrzuty sumienia. Gdybym go nie zostawiła, wszystko potoczyłoby się inaczej.
— Inez do cholery!
Krzyk Diany w końcu wyrwał mnie z omamienia. Moje ramiona opadły, a ciało w końcu przestało przybierać atakującą postawę. Kobieta oddała mi telefon i popatrzyła na mnie z nieopadającym niepokojem. Zaczęłam patrzeć na ekran zamglonym wzrokiem. Błądziłam po kontaktach, aż w końcu wybrałam numer Caio. Odeszłam na krok i wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby skupić się na rozmowie, ale to wcale nie pomogło.
— Caio... Caio... — Mój głos drżał. — Pożar w hangarach...
— Wiem Inez — oznajmił ze smutkiem. — Wiem.
— Jesteś tam? — Zakłuło mnie serce, dotąd miałam złudną nadzieję, że to nie może być prawda. — Służby też?
— Tak — potwierdził i kontynuował typową w takich sytuacjach profesjonalną frazę. — Robimy wszystko, co w naszej mocy.
— Znaleźliście go? — Głośno przełknęłam ślinę.
— Kogo?
— Jak to kogo? — Jego pytanie wydało mi się irytujące, przez to, że denerwował mnie już każdy najdrobniejszy detal. — Dantego.
— Dantego — powtórzył, a jego głos był pełen napięcia.
— Jest tam? — Wiedziałam, że coś przede mną ukrywa, a jego milczenie tylko to potwierdziło.
— Ogień zniszczył wszystko, ale wiemy, że tu był i... — zawahał się.
— Caio, powiedz to!
— To prawie pewne, że zginął — wydusił w końcu.
Zamknęłam oczy, przez to, że momentalnie się zaszkliły. Nie mogłam złapać oddechu. Rozłączyłam się, bo nie byłam w stanie powiedzieć nawet jednego słowa. Dłoń, którą trzymałam przy uchu bezwiednie opadła. Czułam się kompletnie bezsilna. Mimo to zebrałam się w sobie i otworzyłam powieki, w których na próżno było szukać już łez. Odwróciłam się w kierunku Diany, która była bardzo przejęta całą sytuacją.
— Wracam do Piodao — oznajmiłam nieznoszącym sprzeciwu głosem.
— Jeżeli teraz wyjedziesz, stracisz wszystko — rzuciła wściekła. — Nieodwracalnie.
— Nie mam innego wyjścia — szepnęłam już dużo mniej pewnie.
— Masz mnóstwo możliwości! — uniosła głos. — Ale ty widzisz tylko to cholerne śledztwo.
CZYTASZ
Piekło mieszka w nas
Romance[18+] Kroczyliśmy mrocznymi szlakami odmętów piekła, które jak się okazało wcale nie spoczywało głęboko w podziemiach. Ono mieszkało w nas.