Rozdział 9 - Bestia

1.2K 104 104
                                    

Inez

Każde wydarzenie nieodwracalnie nas zmienia. Czasem zwykła błahostka sprawia, że spoglądamy na coś inaczej niż zwykle. Innym razem mierzymy się z tak ogromnie nacechowanymi emocjonalnie przeżyciami, że zostajemy naznaczeni na zawsze.

Ja byłam naznaczona.

Dante to zauważył, widziałam to w jego oczach. Za każdym razem, kiedy przemawiały przeze mnie demony przeszłości, coś w jego spojrzeniu ulegało diametralnej zmianie. Pochłaniał go wszechobecny mrok. Stawał się najbrutalniejszą bestią, jednocześnie traktując mnie z niezwykłą troskliwością i delikatnością. Był gotów zabić tego, kto mnie skrzywdził. Dlatego też obiecałam sobie, że nigdy się tego nie dowie.

Decyzja o położeniu się z nim do snu była deklaracją mojej zależności. Nigdy wcześniej nie spałam z mężczyzną, do którego... Który był dla mnie ważny. Zwykle po chwili beztroski wyrzucałam facetów z mojej sypialni. Tym razem chciałam czuć się kochana, bo to właśnie dawał mi Dante.

Początkowo odwróciłam się do niego i starałam się zachować dystans, ale nie potrwało to zbyt długo. Kiedy zasnęłam w moich snach, a raczej koszmarach pojawił się Miguel. Nie wykonałam jego polecenia. Uderzył mnie raz. Potem drugi i... Obudziłam się, otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego obok Demonio. Poczułam się bezpieczna, wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi. Położyłam głowę na jego umięśnionej klatce piersiowej. Objął mnie silnym ramieniem i sprawił, że jeszcze ściślej do siebie przylegaliśmy. Słyszałam wolne bicie jego serca. Uspokoiłam się po koszmarze i zasnęłam w jego ramionach, licząc na to, że rano pomyśli, że przytuliłam się do niego nieświadomie.

Rozmyślałam o tym wszystkim przez całą drogę na lotnisko. Bałam się tego, że zbliżam się do Dantego coraz bardziej. Miałam świadomość tego, że ta pułapka jest śmiertelna, a jednak nie mogłam powstrzymać się przed zanurzeniem się w nią. Łapałam się na tym, jak często na niego zerkam i jak długo o nim myślę.

Zatrzymał się, a ja popatrzyłam na niego z kompletną dezorientacją. Samolot miał odlecieć za trzy godziny. Musieliśmy się pospieszyć. Nie mogłam pozwolić na to, żebyśmy się spóźnili.

— Dlaczego stoimy? — Wpatrywałam się w mężczyznę z szeroko otwartymi oczami.

— Obiecałem sobie, że nie będę mieć przed tobą już żadnych tajemnic — odpowiedział, kompletnie odbiegając od mojego pytania. — Dlatego cię tu zabrałem.

Po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Oparłam głowę o zagłówek fotela i przymknęłam powieki. Błagam w myślach o to, żeby wszystko znowu się nie spieprzyło. Bałam się. Mógł powiedzieć mi wszystko. Nie chciałam, żeby znowu mnie zranił.

— Jeżeli nie chcesz... — odezwał się cicho.

— Czego nie chcę Dante?! — uniosłam się. — Przyjąć kolejnego ciosu? Jestem do tego stworzona!

Gwałtownie otworzyłam powieki i odwróciłam się w jego stronę. Pierwszym co zauważyłam, były jego trzęsące się ręce, których drżenie próbował usilnie ukryć, zaciskając dłonie na swoich udach. Potem spojrzałam w jego oczy. Było w nich wycofanie i lęk.

— Przepraszam — wykrztusił. — Jedziemy na lotnisko.

Pośpiesznie przekręcił kluczyk i sięgnął do drążka zmiany biegów. Zareagowałam instynktownie i położyłam swoją dłoń na jego. Chciałam go powstrzymać i dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Patrzył na nasze złączone ręce jak zahipnotyzowany.

— Co się z tobą do cholery dzieje? — zapytałam zaniepokojona.

Odpuścił i zgasił samochód. Wziął głęboki oddech, jakby to miało uratować go przed odpowiedzią. Nie miałam pojęcia, o czym teraz myśli, ale miałam wrażenie, że w jego głowie toczy się prawdziwa bitwa.

Piekło mieszka w nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz