6. Ratowane człowieczeństwo

94 10 22
                                    

Ojciec upewnił się, że zamknął za nami drzwi, a następnie tak jak wczoraj, podszedł do okna, obserwując dokładnie, co za nim się dzieje. Ukradkiem dostrzegłem, że dzisiejszego dnia śnieg był bardziej intensywny, a mgła otaczająca posiadłość, nie pozwalała dostrzec nic poza mała przestrzenią, który była przed posiadłością.

W końcu westchnął ciężko, a następnie spojrzał na naszą trójkę.

– Wiem, że przyszliście tutaj z wielkim planem oraz nadzieją. Domyślam się również, że kłębią się w was przeogromne emocje, z którymi ciężko się zmierzyć. Noemi wraz z Oliverem są przetrzymywani przez ludzi, którzy nas nienawidzą. Ich życie zależy od decyzji, które podejmiemy – zaczął, a ja nie miałem pojęcia, do czego zmierzał. – Widzę wasze rozczarowanie i je rozumiem.

– Rochester niezależnie od tego, czy Noemi jest jego córką czy nie, nie jest jej wart – przerwała mu ostro Sky. – Ona zrobiłaby wszystko, aby uratować jego oraz brata.

Mój ojciec skinął głową.

– Doskonale rozumiem – jego ton był wyprany z emocji, co zaczynało mnie denerwować. – Jednak Noemi nie ma nic do stracenia, inaczej sprawy się mają, co do Alana. Słyszałem cię wczoraj Sky i w jednym muszę ci przyznać rację.

Jego ostatnie słowa zdziwiły mnie najbardziej. Mój ojciec bowiem, rzadko kiedy się z kimś zgadzał. Zwłaszcza z osobą, z którą się nie znał i nie darzył do niej żadnej sympatii.

– Jeśli Noemi oraz Oliver przeżyją, a dziewczyna naprawdę okaże się jego córką, ich relacja nie rozpocznie się zbyt dobrze. A wolałbym uniknąć kłótni, braku zaufania, czy poczucia odrzucenia, gdy mamy przed sobą dość istotną misję.

– Do czego dążysz? – nie wytrzymałem tego irytującego napięcia, które próbował budować. – Chcesz nam zasugerować, że zrobiłbyś odwrotnie, niż zrobił Alan?

– Zrobię odwrotnie niż postanowił Alan – poprawił mnie.

Oddech ugrzązł mi w gardle. Nie umiałem się wypowiedzieć, choć przecież to z moim ojcem rozmawialiśmy – z mężczyzną, z którym kłótnie były codziennością. Miałem wrażenie, że jego słowa były jedynie wytworem mojej wyobraźni. Miałem wrażenie, że ta cała sytuacja nim była. Mężczyzna nie wyglądał natomiast na takiego, który stroił sobie z nasz żarty. Wręcz przeciwnie – wyglądał poważniej niż zazwyczaj, a w jego oczach dostrzegłem coś na kształt nadziei. Nie mogłem uwierzyć, że mój ojciec pragnie zrobić na przekór Rochesterowi.

Chociaż z drugiej strony... Alan wydawał się zbyt dobrym człowiekiem, by zostawić swoje dzieci na pastwę losu. Już od samego początku żywiłem nadzieję, że Rochester zapragnie uratować Noemi i Olivera. Od dziecka zdawało mi się, że poświęciłby dla nich wszystko. Nawet to, jak zachowywał się po śmierci żony oraz dwóch córek... Dla Olivera zawsze był czuły, opiekuńczy i nie dawał po sobie poznać, że umiera z żałoby. Dopóki rzecz jasna mieliśmy ze sobą kontakt, był człowiekiem, którym chciałem zostać w przyszłości.

– Co mamy zrobić? – spytała Sky. – Nie mówiłby nam pan tego, gdybyśmy nie mieli w tym żadnej roli.

Przytaknął.

– Teodorze, z tego co od Christiana zrozumiałem panujesz nad teleportacją?

– Jeśli tak to nazywacie... – upewnił go mężczyzna. – To najpewniej tak.

– Chciałbym, abyś przetransportował pewne osoby. Mam dwójkę zaufanych ludzi, którzy pomogą Noemi oraz Oliverowi.

– Problem, jednak stanowi to, że nie umiem ich namierzyć – odpowiedział niepewnie Teodor.

Akademia MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz