Noemi
Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. W każdej cholernej części swojego ciała, czułam palący ból. Jakby miliony szpilek przebijało mnie na wylot, wbijało się w moją skórę, we wnętrzności, czy nawet w kości. Moja dłoń mimowolnie powędrowała w okolicach brzucha, co spotęgowało cierpienie. Nawet tam czułam, jakby mnóstwo siniaków ukrytych pod powierzchnią, pulsowało przy każdym moim oddechu.Chciałam otworzyć oczy. Dowiedzieć się, gdzie się znajduję, jednak nawet to zdawało się niemożliwe. Każde bicie serca, każde drżenie powieki było torturą, której nie mogłam przerwać. Każda sekunda stawała się wiecznością i dopiero po dłuższej chwili udało mi się zapanować nad własnym ciałem. Miałam ochotę krzyknąć, lecz nawet na to nie miałam siły.
Chociaż w momencie, gdy chciałam i byłam gotowa, unieść powieki, wspomnienia zaatakowały mnie ze zdwojoną siłą.
Śmierci siostry Sky. Dzień, w którym Teodor powiedział coś przez, co straciłam resztki nadziei. Lydia, która poznała mnie szybciej niż mogłabym się spodziewać. Christian i jego... Po prostu Christian. A na końcu Liam, które okazał się największym zdrajcą, moim największym błędem.
W końcu otworzyłam oczy i tak jak się spodziewałam, nawet taki ruch zdawał się być męką. Zamrugałam parę razy chcąc przyzwyczaić wzrok do miejsca, w którym byłam. Problem był, jednak taki, że w pomieszczeniu panowała ciemność, do której przyzwyczajenie się zajęło mi dłużej niż bym tego chciała, albo potrzebowała. Chcąc poruszyć głową, by dostrzec, co obok mnie się znajduje, poczułam palący ból w karku.
Nie zdołałam zdusić w sobie jęku.
– Nie ruszaj się, to przestanie boleć – usłyszałam głos kilka metrów od siebie. – Skup się na swoim oddechu oraz biciu serca.
Męski głos był na tyle przekonujący, że postanowiłam go posłuchać. W pierwszych chwilach szło mi to bardzo nieudolnie. Każdy głębszy oddech zdawał się być tym ostatnim, a płuca wydawały się odmawiać posłuszeństwa. Nie miałam zamiaru się, jednak poddać. Byłam zbyt mocno zdeterminowana, aby te irytujące, okropne uczucie przeszło. W końcu po kolejnych głębszych oddechach ból zaczął wygaszać, albo po prostu umiałam się do niego przyzwyczaić. Serce zwolniło do swojego naturalnego rytmu. Poczułam również, jak krew zaczyna płynąć wolniej i zmniejsza swoją temperaturę.
– Dziękuję – wyszeptałam słabym głosem.
Mężczyzna nie odpowiedział. Skupiłam na nim swój wzrok. I choć z początku wydawać by się mogło, że będzie mi trudno go dostrzec pośród ciemności, udało mi się zobaczyć chłopaka, który siedział w drugim rogu pomieszczenia. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że na moich nadgarstkach znajdują się ciężkie kajdany. Poruszyłam się niespokojnie, a moje serce znów zaczęło bić szybciej. Poruszyłam dłońmi na parę centymetrów w przód, jednak łańcuch mocno się napiął.
Oczami wyobraźni dostrzegłam swoje ostatnie wspomnienie, które doprowadziło mnie do tego miejsca. Pierwszy raz miałam ochotę wyć ze swojego losu, tak aby ktoś mnie usłyszał. Pragnęłam pomocy bardziej niż kiedykolwiek.
– Jak się stąd wydostać? – spytałam, pociągając nosem. – Słyszysz?
Znów mi nie odpowiedział. Jedyną jego reakcją było oparcie głowy o chłodną ścianę oraz poruszenie nogą.
– Oliver, błagam...
– Przymknij się – przerwał mi ostro. – Nie będziemy rozmawiać, czy to jasne?
I jeśli w dniu, w którym widziałam go pierwszy raz, wydawało mi się, że mam do czynienia z człowiekiem agresywnym oraz niebezpiecznym, teraz byłam tego pewna. Moim potencjalnym bratem był Pan Agresywny Dupek. Zacisnęłam zęby.
– Ile już tutaj jesteśmy? – Nie dawałam za wygraną.
Poruszył się niespokojnie.
– Trzy dni – wycedził niemalże przez zęby.Tym razem to ja ruszyłam się nerwowo. To musiał być żart. Raz jeszcze spojrzałam na swoje nadgarstki, na których miałam te przeklęte kajdany. Zacisnęłam dłonie w pięści, będąc na tyle zdesperowana, by wywołać w tym małym pomieszczeniu, cholerny pożar, albo wichurę, która by nas uwolniła.
– Przestań – znów ten ostry głos mężczyzny, który wydawał się zirytowany bardziej mną niż sytuacją, w której się znaleźliśmy. – Znajdujemy się w jakiejś piwnicy i znając życie za minimum trzema zamkniętymi drzwiami. Prędzej nas zabijesz albo stracisz moc, aniżeli nas uwolnisz.
– Przynajmniej chcę cokolwiek zrobić – wycedziłam wkurzona. – Czyżby Pan Agresywny Dupek ustalał w swojej mądrej głowie jakiś plan, czy tylko użala się nad sobą?!
Oliver odwrócił głowę w moją stronę i miałam wrażenie, że uniósł brew. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że użyłam jednego z wielu przezwisk, jakie miałam w swojej głowie. I chyba tam powinno pozostać.
– Jesteś zbyt dziecinna, aby być moją siostrą – wypalił zażenowany. – Weź się w garść.
I z początku, gdy uświadomiłam sobie, że siedzę w klatce, zamknięta i bez dostępu do czegokolwiek, byłam przerażona. Przerażona wizją tego, co planują z nami... ze mną zrobić. Że najpewniej chcą nas torturować, a następnie zabić. Nie zdziwiłabym się, gdyby dopisali sobie teorię, że od początku byłam w spisku z własnym ojcem. Byłam zmęczona, głodna i panicznie wystraszona.
Jednak po słowach Olivera zrobiłam się niemal czerwona za złości. Poczułam, jak moje policzki nabierają rumieńców. W tym momencie jedyne na czym mogłam się skupić to na wściekłości, która była spowodowana przez tego, kto siedział obok mnie.
– Poważnie? – wyplułam. – To jest twój argument? Właśnie w taki sposób próbujesz przekonać samego siebie, że twoja siostra...
– Moja siostra nie żyje – przerwał mi takim tonem, że aż się wzdrygnęłam. – Tak samo jak druga siostra oraz mama. Nie próbuj mi wmówić, że jest inaczej, ponieważ przejrzałem wasz plan, jasne?
– Jesteś chory – wypaliłam. – Jaki do cholery plan?
Oliver parsknął, rozbawiony moim zdziwieniem. W mojej głowie natomiast pojawiły się setki pytań, na które wiedziałam, że nie odpowie. Nie mogłam uwierzyć z kim właśnie miałam do czynienia.
– Wyczułem sztuczkę tego mężczyzny już za pierwszy razem – mówił. – Chcieliście znaleźć naszą kryjówkę, czy tylko mnie z niej wykurzyć? Muszę przyznać, że granie przerażonej sieroty wychodzi ci znakomicie. Jak długo macie zamiar pociągnąć tę farsę? Chcecie mnie torturować, czy od razu zabić?
Odebrało mi mowę. Nie miałam pojęcia, skąd wyciągał takie wnioski. Zwłaszcza, że w momencie, w którym mnie złapali, Oliver próbował mnie uratować. Przynajmniej tak mi się zdawało. Spojrzenie mężczyzny również mówiło samo za siebie – w tamtym momencie się o mnie martwił, widziałam, że nie chce mnie skrzywdzić, że to nie na mnie był zły. Pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.
Może to była jakaś durna taktyka, której nie rozumiałam? Tylko, która z tych sytuacji była grą?
Nie odezwałam się już. Nie miałam pojęcia, jak mogłabym skomentować jego słowa. Moje zaprzeczania tylko umocniłyby go w takim przekonaniu. Z resztą... mężczyzna od samego początku wydawał się osobą, która nie była chętna do dyskusji, a tym bardziej do zmiany zdania. I chociaż bardzo chciałam, aby widział we mnie przyjaciela, a nie wroga, nie kontynuowałam. To nie miało najmniejszego sensu.
Do następnego ❤️
CZYTASZ
Akademia Mroku
FantasyII część "Akademii Magii". Bez jej znajomości sugeruję nie czytać :) Uważaj czego sobie życzysz, bo się spełni... Noemi Price w końcu odkryła prawdę. Jednak nie nacieszyła się nią zbyt długo, wraz z nią nadciągnęły śmiertelne konsekwencje. Spełniają...