Rozdział 31

4K 104 23
                                    

Przeglądałam beznamiętnie powiadomienia w telefonie, gdy Linda wraz z ojcem przygotowywali kolację. Siedziałam na wysokim stołku, tuż obok wyspy, co chwilę słysząc ich ciche śmiechy.

- Musimy się wybrać na zakupy przed wyjazdem - powiedział nagle mój ojciec, spoglądając w moją stronę - Nie możemy zostawić Jenny bez jedzenia.

Westchnęłam, przewracając oczami. Odłożyłam urządzenie na blat i oparłam swoją brodę na rękach. 

- Tato, mam dziewiętnaście lat, umiem o sobie zadbać - odparłam z lekkim wyrzutem. 

Widziałam, jak spojrzał znacząco na Lindę, ewidentnie się ze mną nie zgadzając. Czasem miałam wrażenie, że wciąż widzi we mnie jedynie nieporadną kilkulatkę.

- Nam też brakuje kilku rzeczy - kontynuował, wracając do mieszania sosu na patelni.

Linda oparła się o szafkę, przyglądając mu się z widoczną uwagą. W jej oczach nie dało się nie zauważyć tego błysku troski i miłości, który zapalał się za każdym razem, gdy spoglądała na mojego tatę. 

Sięgnęłam po swój telefon i wróciłam do swojej wcześniejszej czynności. Minęło kilka minut, a na wyświetlaczu pojawiło się powiadomienie, które od razu przykuło moją uwagę. Kliknęłam w ikonę, a moim oczom ukazała się utworzona grupa, do której zostałam zaproszona. "Urodziny James'a" widniały na górze, grubą czcionką. Zmrużyłam powieki, poprawiając się na krześle i śledząc wzrokiem wiadomości pojawiające się niżej. Miałam wrażenie, że Morris chciał zaprosić na imprezę wszystkie osoby, jakie kiedykolwiek poznał.

Coś zakłuło mnie boleśnie w sercu. Chociaż, jak się okazało do grupy dodała mnie Mia, poczułam coś dziwnego. Od jakiegoś czasu nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu i nie spodziewałam się, że chłopak będzie chciał mnie zaprosić na swoje urodziny. I nawet nie przeszło mi przez myśl, że tak trudno będzie mi podjąć decyzję, dotyczącą tego, czy naprawdę chcę tam przyjść.

***

Wierciłam się na swoim łóżku, nie potrafiąc zasnąć. Duchota panująca dookoła sprawiała, że coraz trudniej mi się oddychało. Od kilkunastu minut przewracałam się z boku na bok, a upragniony sen nie chciał nadejść. W pewnym momencie dźwięk powiadomienia w moim telefonie rozniósł się po pomieszczeniu. Niemal automatycznie odwróciłam wzrok w stronę swojej szafki nocnej, dostrzegając na niej rozświetlone urządzenie. Sięgnęłam po nie niechętnie i mrużąc delikatnie oczy, odblokowałam ekran. Niemal natychmiast podniosłam się do siadu, a moje serce przyspieszyło swoje bicie. 

James: Przyjdziesz?

Na moment przestałam oddychać. Musiałam przeczytać wiadomość kilka razy, aby upewnić się, że na pewno jej adresatem był Morris. W końcu odwróciłam głowę w bok, wyglądając przez okno. Na dworze było całkowicie ciemno, a jedyne co zagłuszało cisze, to niewielki szum liści.

Przygryzłam swoją dolną wargę, walcząc sama ze sobą. Z jednej strony, niczego bardziej wtedy nie pragnęłam, jak się z nim zobaczyć. Z drugiej zaś doskonale pamiętałam to uczucie, które towarzyszyło mi przy naszym ostatnim spotkaniu. To, jak uporczywie miałam wrażenie, że oddaliśmy się od siebie o tysiące mil.

Jenny: Tak.

Chwilę się wahałam, nim w końcu kliknęłam przycisk wysyłania. W moim gardle zaczęła się formułować ogromna gula, a serce zaczęło bić jeszcze szybciej. W duchu błagałam bogów, bym tylko nie pożałowała tej decyzji.

***

Wpatrywałam się tempo w dom Morris'a, stojąc po drugiej stronie chodnika. Na podjeździe znajdował się rząd przeróżnych aut, a na trawniku stało sporo osób. Zjawiłam się dopiero godzinę po planowanym czasie, wciąż nie wiedząc, czy aby na pewno zrobiłam dobrze. Lekki wiatr rozwiewał moją granatową sukienkę i krótkie włosy, które co chwilę musiałam zaczesywać za ucho. 

LOST TOM II (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz