Rozdział 38

3.8K 123 12
                                    

Miałam wrażenie, że czas niezwykle zwolnił. Siedziałam z podkurczonymi nogami i tempo wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknął Harry. Z każdą kolejną chwilą niepokój który czułam, zaczynał wzrastać. Moje myśli zaczęły nawiedzać mnie najczarniejszymi scenariuszami - co, jeśli ktoś go zaatakował? Może jest ranny? Czy napastnik czekał przed wejściem, by zrobić mu krzywdę? Potrząsnęłam głowę, starając się to od siebie odrzucić.

W pewnym momencie dostrzegłam poruszenie się klamki, a chwilę później powolne otwieranie drzwi. Z szybko bijącym sercem, utkwiłam wzrok w drewno przed sobą i niecierpliwie czekałam, aż pojawi się w progu. Gdy tylko zobaczyłam jego sylwetkę, moje ciało zalała fala ulgi. Widziałam, jak rozgląda się uważnie dookoła, w końcu zatrzymując swój wzrok na mnie.

Niezdarnie uniosłam się do góry i popędziłam w jego stronę. Zatrzymałam się u jego stóp i drżącymi dłońmi chwyciłam za jego twarz. Skanowałam dokładnie każdy cal jego cery, dostrzegając, że jest spięty, a jego zielone oczy niezwykle pociemniały. 

- Nikogo nie ma - powiedział w końcu.

Coś w jego sposobie bycia sprawiało, że nadal nie byłam przekonana. Lęk, który zacisnął dłonie na mojej szyi, nie chciał odpuścić.

- Jesteś pewien? - zapytałam drżącym głosem, nie spuszczając wzroku z jego oczu.

Pokiwał twierdząco głową, po czym sięgnął po moje ręce i ściągnął je ze swojej twarzy, spuszczając je wzdłuż ciała. Zdezorientowana obserwowałam, jak mnie wymija i przechodzi do kuchni. Potrzebowałam chwili, by zmusić się do ruchu i pójść za nim. Harry zatrzymał się przy lodówce i wyciągnął z niej sok. Nie fatygował się szukaniem szklanki, tyko upił spory łyk prosto z kartonu.

- Ktoś tu chodził... - zaczęłam, machając niezdarnie ręką - Słyszałam kroki i... - mój głos się łamał.

Wilson odstawił napój na blat i spojrzał na mnie surowo. Objęłam się ramieniem, nie rozumiejąc jego postawy.

- Jenny, ktoś sobie robił żarty - odpowiedział twardo.

Rozchyliłam usta w zdziwieniu, nie dowierzając w to, co właśnie usłyszałam. On naprawdę twierdził, że to zwykły dowcip? Od kilkunastu minut siedziałam przerażona, bojąc się o własne życie. Gryzłam paznokcie i miałam ochotę wytargać sobie wszystkie włosy z głowy, a dla niego to był zwykły kawał?

Westchnął ciężko i oparł się ciałem o szafki za sobą. Wyciągnął z kieszeni telefon i leniwie wystukiwał coś na ekranie. Lęk, który jeszcze niedawno nie chciał mnie opuścić, zaczął być przysłonięty złością.

- To nie był żart, Harry! - krzyknęłam z całych sił - Wiem, co słyszałam!

Dyszałam, czekając na jego reakcję. Moja klatka piersiowa nierównomiernie się unosiła i opadała, a moje oczy ciskały w niego piorunami. Nie mogłam uwierzyć, że ta cała sytuacja zdawała się nie zrobić na nim żadnego wrażenia.

- Uspokój się - upomniał mnie surowym tonem - Dokładnie sprawdziłem całe podwórko i nikogo tu nie ma. Wiem, że dla ciebie to nie jest zabawne i uwierz mi, dla mnie też nie, ale to nie zmienia faktu, że ktoś chciał tylko zabawić się twoim kosztem.

Kręciłam z niedowierzaniem głową. Próbowałam to wszystko zrozumieć, ale nie potrafiłam. Harry zrobił kilka kroków w moją stronę i wyciągnął do mnie dłoń, jakby chciał się upewnić, że może się zbliżyć. Moja głowa huczała od nadmiaru emocji. Naprawdę chciałam, by mi uwierzył. By uznał to za tak samo prawdziwe, jak ja.

Dotknął mojego ramienia, ale szybko się od niego odsunęłam. Cała się trzęsłam, a w moich oczach po raz kolejny zaczęły zbierać się łzy.

- To nie był żart, Harry - wydusiłam łamiącym się głosem - To nie był żart, to nie był...

LOST TOM II (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz