Rozdział 35

3.8K 134 29
                                    

Minęło dobre kilkadziesiąt minut, nim w końcu znaleźliśmy się przed mieszkaniem Harry'ego. Bolał mnie każdy mięsień, gdy opierałam się ramieniem o ścianę na korytarzu i wpatrywałam się z rosnącą irytacją w Wilson'a. Próbował znaleźć w swoich kieszeniach klucze, ale jedynie chwiał się coraz bardziej na boki. W końcu wyciągnął je z dżinsów i przystawił niezdarnie do zamka. Nim udało mu się włożyć klucz, zawartość jego dłoni upadła na ziemię. 

Westchnęłam ciężko, obijając się od ściany i przykucnęłam na brudnej podłodze. Zebrałam klucze i sama otworzyłam drzwi. Weszłam do środka, od razu zapalając światło. Zrzuciłam buty z nóg i poszłam w stronę salonu, gdzie upadłam z wycieńczenia na kanapę. 

Przecierałam dłońmi zmęczoną twarz, słysząc dziwne trzaski towarzyszące wchodzeniu Harry'ego. Co chwilę na coś wpadał lub zrzucał coś z szafek. Kątem oka obserwowałam go, gdy przechodził do kuchni. Zatrzymał się przy lodówce, z której wyciągnął puszkę piwa. Moje oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu, gdy usłyszałam charakterystyczne pstryknięcie. 

- Czy ciebie do końca pokopało?! - krzyknęłam, pospiesznie wstając z kanapy.

Szybkim krokiem zmierzałam w jego stronę. Chłopak przyłożył napój do ust, ale nim zdążył upić chociaż łyk, wyrwałam mu puszkę z rąk. 

- To jest przesada! - kontynuowałam pełna złości - Nie po to targałam cię do domu, żebyś się teraz upijał! 

Para niemal buchała z moich nozdrzy, gdy spojrzeniem wierciłam dziury w jego czole.

- Już - teatralnie przewrócił oczami i oparł się ciałem o szafkę za sobą - Jak sobie szanowna pani życzy.

Delikatnie się ukłonił, ale stracił przy tym lekko równowagę. Westchnęłam, wymijając go i podeszłam do zlewu. Wylałam do niego całe piwo i wyrzuciłam puszkę do śmietnika. Na moment przymknęłam powieki, szukając w sobie jeszcze odrobiny cierpliwości. 

- Musisz się położyć - powiedziałam słabo - Zaprowadzę cię do łóżka.

Chwyciłam go pod ramię i lekko pociągnęłam za sobą. Widziałam, jak kąciki jego ust unoszą się do góry, a on zatańczył znacząco swoimi brwiami.

- Takiego końca wieczoru się nie spodziewałem - wydukał zadowolony.

Spojrzałam w sufit, w ostatniej chwili gryząc się w język. Naprawdę nie miałam siły na jego głupie gierki słowne i poczucie humoru, które ani trochę mnie nie bawiło.

Wprowadziłam Harry'ego do sypialni i delikatnie pchnęłam go w stronę łóżka. Chłopak gładko opadł ciałem na materac, rozkładając ręce dookoła siebie.

- Harry, popraw się! - rozkazałam.

Szarpnęłam za kołdrę, gdy unosił się do góry. Na moje polecenie ułożył się wzdłuż łóżka i oparł głowę na dużej poduszce. Przykryłam go pościelą pod samą brodę, po czym zaczęłam podchodzić do drzwi.

- Zostań - usłyszałam za sobą.

Zatrzymałam się na moment i zamknęłam oczy. W duchu zastanawiałam się, co robić. Chciałam opuścić jego mieszkanie, gdy tylko upewnię się, że dotarł do domu cały i zdrowy, ale byłam na tyle zmęczona, że wija krótkiego odpoczynku wydawała mi się być niemalże zbawienna. 

- Dobrze - odpowiedziałam w końcu.

Obeszłam łóżko dookoła i wspięłam się na jego drugi koniec. Ostrożnie ułożyłam się blisko krawędzi i spojrzałam w ciemny sufit. Przez pewien długi czas trwaliśmy w kompletnej ciszy, którą zakłócały jedynie nasze ciężkie oddechy. Próbowałam poukładać sobie w głowie wszystko, co wydarzyło się tego dnia, ale zmęczenie zdecydowanie mi to uniemożliwiało. 

LOST TOM II (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz