Naomi marzyła tylko o tym, żeby wrócić do domku i chociażby pogapić się na sufit. Jednak teraz przez przypadek dotkneła swojego Dachtylídi. Była to jedna z jej ulubionych broni. Czasami mógł być sztyletem a innym razem mieczem. Mógł też się złożyć w podręczny pierścień o czym mówiła jego grecka nazwa (Naomi nazywała go po prostu SSB, czyli Składana Super Broń, albo Suspender).
Jednak SSB przypomniał jej o tym, że Piper nie ma broni. Zaprowadziła ją więc do zbrojowni. Były tam tysiące mieczy, sztyletów, łuków, tarcz i nawet kilka pistoletów. Do wyboru do koloru.
Sięgnęła po długi srebrny miecz i podała go Piper.
- To powinno być dobre.
Dziewczyna wzięła go po czym zaraz upuściła.
- Em, nie. - Naomi zaczęła się rozglądać za czymś lżejszym.
- A może sztylet?- zapytała cicho Piper.
- Trzeba być bardzo szybkim. Jest krótki, więc musisz blisko podejść do wroga. No nie wiem czy miecz nie jest lepszy. - I spróbowała jeszcze raz podać jej tą broń.- Ale ty i Annabeth macie sztylety.
Naomi popatrzyła na nią z konsternacją. Podała jej stary, zniszczony pokrowiec w którym tkwił wypolerowany sztylet. Drewniana rączka idealnie leżała w ręce dziewczyny.
- To Katoptris. Należał do Heleny Trojańskiej, a ona... źle skończyła.Więc większość ludzi raczej nie chciałaby go mieć przy sobie. Ale do ciebie on pasuję.
- Co oznacza jego nazwa?
- Z tego co mi się wydaje to Zwierciadło. Może Helena lubiła się w tym przeglądać. Tak między nami: przy dobrej pogodzie można zobaczyć w nim coś ciekawego.Piper utkwiła wzrok w ostrzu a po chwili zachwiała się i prawie upadła.
- Piper! Zawołać lekarza?- Naomi podtrzymała dziewczynę.
- Nie, nie trzeba.
- Mhm, właśnie widzę. Chyba mamy dzisiaj bardzo dobrą pogodę- mruknęłaWyszły z drewutni i ruszyły żwirową ścieżką. Pora obiadu już się kończyła, więc tu i ówdzie kręcili się obozowicze zmierzający do swoich domków. Naomi szła i rozmyślała. Nie do końca wiedziała o czym. Nowi herosi w obozie. To przeważnie zwiastowało kłopoty. A oni i tak mieli ich już sporo.
Poczynając od zniknięcie Pery'ego, poprzez nową przepowiednię i inne dziwne sytuację siejące spustoszenie w okolicy.
- A te drzwi to zawsze są otwarte?- Piper wyrwała ja z natłoku myśli, zwracając jej uwagę na domek Hery.
Naomi pokręciła głową i skierowała swoje kroki w tamtą stronę. Pchnęła drzwi, które otworzyły się z łatwością.W Domku Hery było zimno jak w lodówce, a po środku stał trzy metrowy posąg siedzącej na tronie bogini w złotej szacie. Była pomalowana na jaskrawe kolory i gdyby nie jej wielkość, wyglądała jak żywa. Jej spojrzenie widziało wszystko.
U stóp bogini płoną ogień w koszyku z brązu. Na ramieniu kamiennej Hery siedział sokół, a w ręku trzymała berło z końcówką w kształcie kwiatu lotosu.Czarne włosy miała zaplecione w warkocze. Na jej twarzy gościł uśmiech ale spojrzenie było zimne. Był tam tylko ten posąg- żadnych mebli, okien, łazienki, nic, co mogłoby służyć człowiekowi. Ogółem ten dom wyglądał jak grobowiec a nie jak miejsce w którym chciałoby się spędzić lato.
Za posągiem, przy małym ołtarzu, stała jakaś postać w czarnym welonie. Widać było tylko jej ręce uniesione w górę. Mogła albo się modlić albo rzucać jakieś zaklęcie.
- Rachel?- Naomi podeszła do dziewczyny.
Tamta odrzuciła z głowy welon i podbiegła do przybyszy.
- Hej! Przybyłam tak szybko jak tylko mogłam.Zaczęły rozmawiać o poszukiwaniech Percy'ego i dopiero po chwili Naomi przypomniała sobie, że nie przedstawiła swojej towarzyszki.
- Zapomniałam. Rachel, to jest Piper, z nowej dostawy herosów. Piper, to jest Rachel Elizabeth Dare.
- Wyrocznia Delficka?- domyśliła się Piper.
- Zgadza się.- Rachel wyszczerzyła zęby.- Jesteś półboginią?
- Raczej zwykłą śmiertelniczką.
- To dlaczego tu...Rachel spoważniała.
- Miałam po prostu jakieś przeczucie. Ten domek i Percy mają ze sobą cos wspólnego. Łączy ich też to, że bogowie zamilkli.
- Zamilkli?
- Bogowie na ogół się nie odzywają, ale czasami im się zdarza. Jednak przez ostatni miesiąc nie nastąpiło to ani razu. Jakby bogowie się od nas odseparowali. A potem nagle znikną Percy.
- I pojawił się Jason- dopowiedziała Naomi.
Widząc nierozumiejące spojrzenie Rachel powiedziala -Przyjaciel Piper.-Słuchajcie... Ja... chcę wam...- zaczęła Piper ze skruchą w głosie. Jednak zamilkła bo Rachel nagle cała, zesztywniała.
Jej oczy zapłonęły zielonym blaskiem, chwyciła Piper za ramiona. Dziewczyna próbowała się z nich wydostać, jednak daremnie.
Naomi też próbowała ją uwolnić, jednak naraz ogarnęła je zielona mgła i Rachel przemówiła. Jednak nie był to jej głos a jakieś starszej kobiety, jakby z oddali.
- Uwolnij mnie- to były jedyne słowa jakie Naomi usłyszała. Pozostałe były pewnie skierowane tylko do Piper.Po chwili dziewczyna bezwładnie opadła ma posadzkę.
CZYTASZ
Krew Artemidy
FantasyPrzeżyliście kiedyś załamanie nerwowe w ciągu jednego dnia? Tak? To to jest książka dla Was. Nie? Nigdy do konca nie pojmiecie jakie to trudne. Naomi trafiła do Obozu Herosów w wieku 11 lat. Teraz ma 14, ale jej życie nadal nie jest łatwe i przyje...