Perspektywa: Kaveh
"Jakbym miał opisać ostatni tydzień w 3 słowach.. Wybrałbym "chaos". "Płacz". "Przepraszam".
Mahamtra oraz Cyno rozpatrzyli sprawę i uwierzył w moją wersję wydarzeń. Jednak, pieniądze były fałszywe, a gnojek z Sumeru wyjechał na kilka dobrych miesięcy milion kilometrów stąd. Nie mam jak spłacić długu Alhaithama, oraz kredytu, którego wziąłem do budowy kościoła.
Koszmar. Nie to, że ogarnie mnie zaraz kolejny duży dług, to jeszcze nie mogę mieszkać z Alhaithamem. Do kurwy nędzy. Siedziałem na ławce, z schowaną głową w kolanach, słysząc rozmowy mojego kochanka z Cyno i Tighnarim. Co ze mną zrobić w takiej sytuacji. Jestem kurwa jebanym śmieciem. Spieprzyłem tak bardzo sprawę. Tak bardzo.
-Kaveh- usłyszałem, głos osoby którą obdarzam najważniejszym dla ludzkości uczuciem. Alhaitham.
-Tak?- od razu się zerwałem przecierając oczy.
-Jak się trzymasz?- zapytał, dziwnym dla mnie głosem. Bardzo rzadko wypowiadał to pytanie.
Nie chętnie potrząsnąłem głową. Jednak to się chyba nie spodobało Alhaithamowi, i szybko złapał mnie za rękę. Zaprowadził mnie na tył budynku Mahamatry. Tam mnie delikatnie pocałował w usta, a później mocno mnie przytulił. Nic nie mówiąc. Po prostu. Bez "dasz radę". Albo "będzie wszystko dobrze". Zawsze był szczery. Miał rację. Bez sensu mówić takie kłamstwa. Nie dam sobie rady. Nie będzie wszystko dobrze.
-Jesteśmy w tym razem okej?- wyszeptał mi do ucha, tuląc swoją głowę do mojej szyi. Łzy same popłynęły, tak szybko, jak tylko poczułem jego oddech na mojej skórze. Mocno go objąłem. Szlochałem. Nie chciałem żeby to tak się potoczyło. Naprawdę nie chciałem. Przytulałem go tak mocno, że chyba zasnąłem. Od tamtego wieczora, nie mogłem zmruzyć oka w tym areszcie. Na szczęście, Cyno miał trochę serca i zdjął mi kajdanki. Rozumiem go. Jestem jego dobrym przyjacielem, który jest niewinny. Trochę wstyd.
Będę musiał pracować na dwie zmiany. 5 miliony mory same się nie zarobi. Będę mieszkał z Tighanrim w jego lesie, z Collei-jka. Nie mogę nadal przestać dziękować mu, dając mi miejsce zamieszkania.
A Alhaitham? Mój Alhaitham. Co ja teraz bez niego pocznę. Bez tych rannych pocałunków, bez tych bezsensownych kłótni. Będe tęsknić. I również cierpieć, że moja głupota zniszczyła wszystko. Przepraszam Alhaitham. Nie chciałem."
Zamknąłem notes i odłożyłem pióro.
Witajcie! Jestem Anelette, tu autorka dzieła. Wybaczcie że dzisiejszy rozdział jest króciutki. Ma na celu przedstawić wam co się dzieje z Kavehem po tym zwrocie akcji z poprzedniego rozdziału. Rozpoczynam pisać nowy świeży sezon romansu mojego ulubionego shipu Kavetham! Nie chcę was zostawiać bez nowego rozdziału na niecałe 3 tygodnie. Jadę na wakacje- z tym łączy się brak nowych rozdziałów. (Nie umiem pisać na telefonie niestety :c) Przepraszam, ale mam nadzieję że uszanujecie. Jeśli macie ochotę, możecie mi zadać kilka pytań, z chęcią odpowiem! Miłęgo dnia/nocy, życzy autorka! <3
CZYTASZ
Kavetham "inna historia"
Romance"Nienawidzę cię" czy może jednak "kocham cię"? To fanfik o dwóch współlokatorach- Kavehu i Alhaithamie. Są przyjaciółmi czy czymś więcej? Kto wie. Czy ich romans zniszczy ich przyjaźń? Czy Alhaitham w końcu się otworzy? Czy Kaveh poradzi sobie z dłu...