6. Światło

86 3 2
                                    


KOCHANI! CIĄG DALSZY WYDARZEŃ Z ROZDZIAŁU 5.5 BĘDZIE OMAWIANA W ROZDZIALE 7!!!


ostrzeżenie: seks




9 lipca. Urodziny Kaveha. Od rana był bardzo zabiegany, ponieważ został zaproszony na spotkanie z Madam Faruzan, Laylą, Wandererem oraz z Collei. Alhaitham tylko słyszał, jak leżał w łóżku, jak krzątał sie po kuchni o 6:30. Kiedy wyszedł, Haithamu udało się wstać z łóżka, niestety było już za późno na "okropnego dnia ci życzę". Jednak się rozweselił, bo miał czas wszystko przygotować. Nie chciał ubierać domu w jakieś żenujące dekorację, ale musiał owinąć jego prezent w kolorowy papier. Wyjął z szafki nocnej zestaw pędzli i kredek, i zawinął je w brzoskwiniowe sreberko. Dodał gotową białą kokardkę i postawił na stole w salonie. Umył się, ubrał, a później poszedł do kuchni. Zauważył talerz z goframi, oraz herbatę ziołową. Uśmiechnął się lekko. Jednak jedyne co zrobił to dopił herbatę, a jedzenie zostawił. 


Alhaitham niby miał wolne w Akademiyi, ale po ostatniej konfrontacji (o której Kavehu nic nie mówił) dostał dużo papierów do wypisania w domu. 
"Chamskie kundle"- pomyślał szarowłosy. 
Usiadł na kanapię, założył nogę na nogę i zaczął pisać i czytać. Jednak.. troche ruszał nogą. Nie mógł jej uspokoić, ani skupić na pracy. Jedyne co miał w myśli to ujrzenie oczu i ust Kaveha, oraz dotknięcie jego delikatnej skóry. Wiedział że dziś jest specialny dzień. I wiedział.. że to czas.

-Kaveh, ja cię kocham. Nie no kurwa brzmi to jakbym nawet go nie lubił.- złapał się za czoło-
-Kocham cię.- podniósł się.- W OGÓLE CZEMU JA TO ROBIE? TO ON MÓGŁBY COŚ TAKIEGO ZROBIĆ.- schował twarz w kolanach.
-Kocham cię.- powiedział swoim spokojnym głosem, trzymając rękami głowę.- Jesteś moim światłem, którym rozświetlasz moje puste i ciemne serce. Chcę ciebie. Chcę ciebie, obok mnie.- w trakcie pięknej wypowiedzi, poczuł żenadę, i szybko puknął się w czoło. Jak najszybciej schował twarz w księdze, "wracając do pracy".

Po 21, Alhaitham już czekał z wszystkim: z prezentem, z winem w ręce, z wszystkim. Nie mógł się doczekać spotkania z blondynem. Był uprzedzony że wróci później, bo Layla skończyła 20 rok życia w grudniu, więc grupka postawiła na alkohol (collejce dali soczek :3). Jednak kiedy usłyszał otwierającą się klamkę..
-Alhaitham.-
-Kaveh-. To był on, jego piękne rozczochrane blond włosy, jego podczerwienione policzki, trochę pijany, ale widać było że tylko trochę. Spojrzał na szarowłosego, z delikatnym uśmiechem.Od razu się podniósł i przybliżył do blondyna.
-Alhaitham co ty..- zaśmiał się Kaveh, czując jego oddech na jego twarzy.
-To.. ehm.. prezent..-

Przycisnął pudełko w stronę jego piersi.
-Dla mnie?- uśmiechnął się blondas.
-Wszytkiego Najlepszego, czy coś tam.- przegarnął włosy za jego ucho, pokazując prawie oko.
Kaveh delikatnie otwarł pudełko, a tam jego wymarzone przyrządy.
-Haitham.. Ja.. one są zbyt drogie.. ja nie mogę..-
-Weź je. To prezent. Dla ciebie. Więc. Będę zły kiedy ich nie przyjmiesz.- popatrzył na dół, opierając ramię o drzwi, gdzie ciałem blokował przyjaciela.
-Dziękuję. Jezu ba..- i wtedy z pudełka wypadło jeszcze coś. Spinka do włosów? -Boże, Haitham..ja.. jest.. cudna.- odpowiedział. Od razu przypiął ją do włosów, ale miał z nią delikatny problem. 
-Pomogę ci.- Alhaitham delikatnie przypiął ją na styłu jego głowy, uśmiechając się lekko.
-Kavehu.- blond włosy spojrzał na niego. -Jesteś światłem.. znaczy.. światłem, którym rozświetlasz moje puste ciemne serce. Ja.. oj.. ja nie wiem..- gubił się w zaciekawionym wzroku Kaveha. Zarumienił się. -Kocham cię.

.

..

...

....

-Ja też.- odpowiedział cichym głosem. Od razu szary wytrzeszczył oczy.- Ja też cie kocham Alhaithamie. W sensie nie jestem gej...- nie dokończył, bo właśnie jego przyjaciel złapał jego talię.
-Jesteś gejem Kavehu. Jesteś pierdolonym pedałem. Ale mi to pasuje. Uwielbiam.. każdy centymetr ciebie. - dotknął jego szyję, pocałował czoło.- Dla ciebie nawet też nim będę.
I zamknęli dystans między sobą. Ich pierwszy pocałunek był spokojny, ale każdy kolejny był bardziej napełniony głodem. Całowali się. Bardzo głośno. Delikatne jęki wydostawały się z ust Kaveha. Zaczęli się poruszać w stronę sypialni szarowłosego, gdzie Alhaitham popchnął Kaveha do ściany. Całował jego szyję, jego skroń, jego oczy.. wszędzie. Kaveh jedynie się rumienił, oddychając coraz szybciej.  Alhaitham zatrzymał się na szyji. Wbił  najostrożniej jak umiał zęby w jego delikatną skórę, zostawiając ślad. Dotknął językiem miejsce malinki, pieszcząc dolną część ciała Kaveha. Szarowłosy przerwał na chwilę, szeptając mu do ucha:
"Wszystkiego najlepszego, idioto." i pocałował jego ucho. Kaveh przytaknął:
"Dziękuję." i znowu umieścił swój język w ustach Alhaithama.



-Mam zgasić światło?- zapytał rozebrany Alhaitham, leżąc obok prawie nagiego Kaveha. Na odgłos jego głosu, natychmiast się odwrócił.
-Ja.. chcę zobaczyć. Ciebie. Całego. Nie.. Zgaszaj. Proszę.- przeczył.
Alhaitham się uśmiechnął i pocałował jego czubek głowy. 
-Dobrze.
I tak stali się jednością.




;)


Kavetham "inna historia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz