obcy

3 0 0
                                    

-Co do chuja pana wacka? - nie wiedziałem co się dzieje. Tajemnicza osoba przewróciła mnie sprawnie na brzuch, wygięła ręce i usiadła na plecach uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Próbowałem się wyrwać, ale wtedy przyłożyłem mi nuż do gardła sugerując że nie warto.
-Przejdźmy do rzeczy, co robiłeś w tamtej kawiarni.
-Serio? Ciekawe pytanie. A co według ciebie można w kawiarni robić?! Uprawiałem striptiz.
-Bardzo zabawne. Z tego co widziałem to nie kupowałeś kawki i nie siedziałeś grzecznie przy stoliku. Zapytam się po raz ostatni, co tam robiłeś.
-A kim ty niby jesteś? Gliną? Z tego co widzisz nie okradłem ich ani nikogo nie zabiłem, więc puść mnie zanim zrobię Ci krzywdę, bo mi się trochę spieszy.
-Jestem łowcą demonów i paranormalnych istot. A żaden zwykły człowiek nie byłby w stanie rozwalić tamtej kuloodpornej szyby jednym kopnięciem, więc może ty powiesz kim, albo czym jesteś. - mówił poważnym i jednocześnie spokojnym tonem. Pewnie myśli że jest górą. Chyba nie wie z kim ma do czynienia.
-Ty serio myślisz, że dam ci się złapać?
-Na pewno się nie dasz dlatego zrobię to siłą.
Gotowałem się. Nie dość, że mój brat znowu uciekł, to jeszcze ten oszołom twierdzi, że jestem słaby. Moje tatuaże zaczęły dziwnie świecić na biało a ja przyjąłem formę demona. Super. Dałem mu to czego chciał. Wyrwałem mu się i stanąłem naprzeciw niego.
-Proszę proszę, nie doceniłem cię.
Mężczyzna miał długie brązowe włosy częściowo spięte w wysoką kitkę, miał bliznę na oku oraz idealnie dopasowaną koszulkę, która eksponowała jego umięśnienie. Na nogach miał bojówki, czarny płaszcz, glany i pas z broniami. Na szyji miał zawieszona maske gazową. Był mojego wzrostu ale widocznie starszy. Tak na oko o jakieś 2 lata.
Wkurzył mnie
-Samael zamknij morde, dałeś mu to czego chciał! Widać że nie wiesz jak obchodzić się z takimi ludźmi jak on- nie, to ja się wkurzyłem. Zmiana zachodzi pod wpływem moich skrajnych emocji. A jedynie co teraz czułem to wkurwienie.
-Hej księżniczko, z kim tam gadasz.
-Pytam o rade Pana Boga bo nie wiem na jaki sposób cie zajebać. Urwac ci łeb i nabic na pal czy wbic ci rękę w brzuch i wyrwać mózg razem z wnetrznosciami.- wycedziłem przez zęby nie przerywając kontaktu wzrokowego wraz z sarkastyznym uśmiechem. Nieodpowiedział. Wpatrywał się we mnie i czekał na mój ruch.
Muszę go jakoś ominąć bo marnuje mój czas. Przecież ja mam skrzydła. Jestem idiotą. Rozłożyłem swoje skrzydła. Były czarne i poszarpane, ale to nie przeszkadzało w lataniu, nie mam pojęcia jakim cudem. Na moim grzbiecie pojawiły się kolce, a kończyły się w połowie ogona. Facet gapil się na mnie ale był w gotowości by mnie powstrzymać od ucieczki.
-Miłego gadania samemego że sobą.
Nie czekając na jego odpowiedź wzbiłem się w powietrze. Po chwili usłyszałem strzał, ale kula przeleciała przez jedną z dziór w skrzydle. Myślałem że padnę że śmiechu, co za frajer. Śmiałem się w niebogłosy tak żeby mnie słyszał. Wylądowałem na dachu budynku, i wróciłem do poszukiwań brata. Stwierdziłem, że zajrzę do klubu w którym lubimy przesiadywać. Zleciałem z budynku i zmieniłem wygląd przypominający formę ludzką.
-Zabiję dziada - mruknąłem do siebie mając na myśli swojego sukowatego brata.
Robiło się już ciemno. Latarnie oświetlały chodnik słabym światłem. Otworzyłem drzwi prowadzące do klubu I zniknąłem w czeluściach bawiących się ludzi. Nie wiem jakim pieprzonym cudem ale udało mi się ujrzeć brata siedzącego przy stoliku z drinkiem w ręce. Opierał głowę na stoliku przez co wyglądał jakby siedział na cholernie nudnej lekcji i modlił się o śmierć. Złapałem go za kłaki i zawlokłem do łazienki. Wygoniłem przy okazji leżącą się parkę.
-Ile wypiłeś? - wypaliłem
-Nie wiem z 4 drinki? Chłopie myslisz że ja to liczę? A poza tym co ty moja matka, że cię to interesuje
Przewróciłem oczami bo miałem straszna ochotę go walnąć.
-Nasza matka nie żyję od 2 lat, a ty wracasz do domu.
-A mój brat zmarł tydzień temu ratując mnie z bagna w które sam wdepnąłem. - powiedział zrospaczonym głosem jakby miał się zaraz rozpłakać.
Przeżuciłem go przez ramię I zacząłem sie przepychać przez ludzi w kierunku drzwi prowadzących na zewnątrz lokalu.
- Ja jestem twoim bratem debilu.
Zlustrował mnie spojrzeniem
-Nie, mój brat tak nie wyglądał. Ale jesteś całkiem przystojny, chcesz dać mi swój numer telefonu?
-Po pierwsze na pewno nie wypiłeś 5 drinków tylko co najmniej 10, a po drugie OD KIEDY JESTEŚ GEJEM.
Właśnie w tym momencie opóźniłem klub więc przechodzący ludzie dziwnie na mnie spojrzeli.
-A nie wiem, od...
-wes się już zamknij bo mnie wkurzasz. Mamy jeszcze jakieś 10 min do domu. Nie zniosę już twojego gadania dłużej. Poprostu milcz.
-Dlaczegoooo..o....O.
-Bo jak milczysz to jesteś atrakcyjniejszy. - powiedziałem udawanym zadziornym tonem.
-Naprawdeeee?
-Nie. Zamknij się po prostu - myślałem że się rozpłaczę. Zdjąłem koszulkę i go nią zakneblowałem. Już nawet nie szkoda mi ubrania. Ważne że on milczy. Ludzie się za mną odwracali zastanawiając się czy ja jakimś porywaczem nie jestem. Jestem ciekawy jak wyglądałem idąc chodnikiem beż koszulki na ramieniu targając związanego i zakneblowanego brata.
Jak dotarliśmy do mieszkania zdjąłem buty i rzuciłem niedbale brata na łóżko u niego w pokoju. Rozkneblowałem go tylko dlatego, że spał. Miał czarny pokój podobny do mojego, i wielkie łóżko małżeńskie stojace na środku pod ścianą. Przykryłem go kołdrą i poszedłem się wykąpać. Jezu jak ode mnie waliło. Leżałem w tym worku tydzień. Nawet sie nie rozsbrałem tylko wszedłem pod prysznic. Zimna woda spływała po mnie, a ja nie mogłem się ruszyć. Byłem tak bardzo przytłoczony tym wszystkim, że nie chciało mi się nic. Mam poprostu dość. Mam straszny problem z okazywaniem uczuć i zaufaniem do ludzi. Nienawidzę ludzi głównie przez moją matkę, i także przez nią jestem pustą skorupa bez jakiej kolwiek litości. Jestem maszyną do zabijania. Uświadomiła mi, że nie okazując uczuć jest się silniejszym. Jest się górą. Ostatni raz płakałem gdy myślałem, że straciłem brata. Nie powinienem.
Udeżyłem pięścią w ścianę.
Nie zasługuje na emocje. Na normalne życie. Nie nawidzę jej za to co mi zrobiła. I nigdy jej nie wybaczę. Przynajmniej wącha już kwiatki od spodu, więc moje cierpienia się zakończyły.
Umyłem się szybko i położyłem obok brata. Wtuliłem się w poduszkę i zasnąłem.

Assasin's ConfessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz