Rozdział 7 - Dziki wilk

60 11 1
                                    

Nie mógł spojrzeć w lustro. Nie mógł na siebie patrzeć. Czuł zbyt wiele, a jednocześnie tak mało. Gdy rozczesywano jego włosy i ubierano w wykwintny strój, by dobrze prezentował się na dworze, odwracał wzrok lub przymykał oczy. To jednak nie pomagało, a wręcz sprawiało, że miał przed sobą twarz Taehyunga i czuł mrowienie na wargach. Trudni było mu określić, czy bardziej kierowało nim obrzydzenie, czy jakaś przyjemność. Te dwie rzeczy jakby wymieszały się ze sobą, przyprawiając go o zawrót głowy. Wstydził się tego, co między nimi zaszło. Miał nadzieję, że jego kuzyn nie będzie niczego pamiętać. Nie chciał na razie się z nim konfrontować. Nawet nie miał w głowie żadnej ciętej riposty, którą mógłby go teraz obdarzyć.

– Przygotujcie mi strój jeździecki – powiedział nagle, gdy kończyli zapinać mu guziki czarnego płaszcza. Miał wrażenie, że swędzi go całe ciało. Nie chciał iść na śniadanie. Nie chciał się z nikim widzieć. Musiał na chwilę opuścić te plugawe mury zamku.

– Panie, ale posiłek jest już przygotowany? Książę Yoongi i książę Hoseok czekają w jadalni – odparła zaniepokojona służąca.

– Jak ci na imię? – zapytał, zdając sobie sprawę, że nigdy jej o to nie zapytał, a dziewczyna ostatnio naprawdę bardzo mu pomogła.

– Mówią na mnie Isa, panie.

– Isa, powiedz mojemu ojcu, że źle się poczułem. Nie martw się. I tak nawet nie zauważy mojego zniknięcia. Ma ważniejsze sprawy na głowie – Położył rękę na jej ramieniu. Ta skinęła głową i ponagliła pozostałe pokojówki, aby przyniosły wskazany przez Jimina uniform. Sama opuściła jego komnaty, by wykonać zlecone przez księcia zadanie.

Chwilę później był już w przyległym mundurze ze srebrnymi nićmi przy łączeniach materiału i czerwonym smokiem na wysokości karku. Gdy dosiadał już swojego konia, przytwierdzono mu na plecach pelerynę, która pięknie powiewała na wietrze. Odprawił gwardzistów, którzy na zamku byli mu bardziej posłuszni niż w Legowisku Smoka. Tam dyrygował nimi Yoongi. Tutaj miał wrażenie, że każdy robił, co chciał, bojąc się gniewu swojego pana.

Biały koń kontrastował z jego ubraniem. Był jednak dużo bardziej nieokiełznany niż jego smok. Yerissa była łagodna, przynajmniej dla niego. Słyszał kiedyś, że smoki upodobniały się do swoich jeźdźców i bardzo przypominały ich pod względem charakteru. Nie widział, jak to było w innych przypadkach, ale u niego ta wersja zdecydowanie się sprawdzała.

Pociągnął za lejce i wbił podeszwy w końskie boki, dając mu tym samym sygnał do startu. Ominął miasto, jadąc okrężną drogą przez Mroczny Las, który znajdował się na tyłach pałacu. Tutaj często odbywały się polowania. Zapewne po jego ślubie z Leeseo zgodnie z tradycją zorganizują wspólny wymarsz, aby zabić dzikiego zwierza. Były tu nie tylko jelenie i dziki, ale spotykano również wilki. Słyszał kiedyś, że rodzina Lee ma je na swoich usługach. Były wielkie i dzikie, jednak podobnie jak smoki, słuchały swoich właścicieli. Uznawano je za najlepszych tropicieli i często używano ich zamiast psów podczas polowań. Sam jednak jeszcze nigdy nie widział żadnego z nich i miał nadzieję, że dzisiaj się to nie zmieni. Nie miał ochoty wpadać w kolejne tarapaty.

Kluczył między drzewami, wiatr rozwiewał jego włosy, przez co jego oczy zwilgotniały. Czuł się wolny, chociaż przez chwilę. Chciał odetchnąć, a przejażdżka naprawdę przyniosła mu ukojenie. Choćby na moment.

Zatrzymał się dopiero na polanie, gdzie znajdował się porośnięty kaczeńcami staw. Puścił konia wolno, aby mógł się napoić i odpocząć po długim galopie, a sam przysiadł na kamiennym brzegu. Zerwał jeden z kwiatów, powoli obdzierając go z płatków. Ich kolor przypominał mu matczyną sukienkę, którą ta uwielbiała. W złocie zawsze było jej do twarzy, zważywszy, że miała długie, białe włosy. Był dumny, że je po niej odziedziczył, ale ojciec nie pozwoli mu przy nich zostać. Od małego barwiono mu je na czarno, aby wyglądał jak jego prawowity syn i dziedzic rodów Hwang. Z czasem utraciły więc naturalny pigment i teraz były kruczoczarne tak samo, jak wszystkich innych w Domu Smoka.

Dragon Seed [jikook, vmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz