Rozdział 19 - Zagubieni

60 10 2
                                    

Nad Stolicą pojawiły się ciemne chmury. Deszcz padał od kilku dni, jakby płacząc wraz z nimi. Jimin nie potrafił zrozumieć tego, co działo się na dworze. Te intrygi, to wszystko bardzo go przerastało. Chciał jakoś pomóc: współczuł Taehyungowi, współczuł Yoon, ale współczuł też Minho. Był pewien, że to nie koniec, że ta walka dopiero się zaczęła. Cały czas miał tego samego przeciwnika i z pewnością był to jego ojciec. Najpierw kazał mu zabijać, by zdobyć władzę. Później wplątał go w jakieś chore zagrywki. Ukrywał, że ma brata, ukrywał romans z królową. A teraz najpewniej stał za kolejnym zamachem, tym razem na jego żonę. Nie wiedział, co o tym myśleć. Musiał jednak pozostać opanowany. Musiał chodzić z podniesioną głową.

Przyjął podziękowania od samego króla, który był niezmiernie wdzięczny, że stanął w obronie jego córki. Pojawiła się nawet królowa Sunmi, ale jej widok bardziej wprawił go w zakłopotanie. Leeseo skakała wokół niego, jakby stał się jej oczkiem w głowie. Powoli zaczynało go to męczyć, ale robił dobrą minę do złej gry. Cały czas jednak czekał aż odwiedzi go jego własny ojciec. Czekał aż zainteresuje się jego stanem zdrowia, bo chociaż przez te kilka dni leżał praktycznie w bezruchu, powoli dochodząc do siebie, i szczerze czuł się już całkiem dobrze, to jednak wciąż płonął w nim jakiś płomyczek nadziei, że Yoongi nie jest na to wszystko obojętny. Nic jednak mylnego. Nie zrobił żadnego kroku w jego stronę. Jedyne co dostał to małe zawiniątko z różnego rodzaju ziołami, które pod wieczór przyniósł mu jego prywatny służący. Rozpoznał parę z nich. Wszystkie były trujące. Zrozumiał, że jest to paczka przeznaczona dla Taehyunga. Miał go otruć. Może powinien upozorować samobójstwo i zostawić liścik z informacją, że zrobił to, bo zdradziła go żona. Czyż to nie byłby świetny plan, który zdeklasowałby dziecko Yoon jako dziedzica? Później zostałby już tylko Jungkook, a i gdyby jego się pozbyli, droga do korony byłaby niezwykle prosta. W tych okolicznościach nikt nie podejrzewałby ingerencji osób trzecich. Yoongi świetnie to zaplanował.

– Co mam teraz zrobić? – zapytał, chowając twarz w drżących dłoniach. Mieli za mało dowodów, by o cokolwiek oskarżyć Yoongiego. Jeśli nie spełni woli ojca, kto wie jak ten spróbuje się odpłacić. Obawiał się o swojego brata. Nie chciał, żeby stała mu się jakakolwiek krzywda, a na ten moment to była jego największa słabość. Yoongi może nie do końca to wiedział, ale kwestią czasu było jak odkryje prawdę. A wtedy już nie będzie w stanie go powstrzymać. Martwił się, że będzie musiał dokonać wyboru, który niekoniecznie mu się spodoba. Nie był dobry w wykraczaniu poza swoje zasady moralne.

– Mamy nad nim przewagę. Wiemy więcej niż on. Musimy to wykorzystać – powiedział Jungkook, siadając obok niego na drewnianym szezlongu.

– Jaką przewagę? Nikomu nie powiemy o tym, że ma romans z królową. Kto nam uwierzy? Nie możemy też wydać Taehyunga. Cokolwiek zrobimy, niczego to nie zmieni – westchnął, czując się taki bezsilny, że aż łzy cisnęły mu się do oczu. Nie chciał nikogo krzywdzić. Musiał coś zrobić, żeby Yoongi dał im spokój, żeby w końcu mogli żyć bez strachu.

– Rozmówię się z Minho. Niech przyzna, że to twój ojciec namówił go do ataku na Leeseo. Dzięki temu zyskamy na czasie.

– Nie możemy. Co jeśli Yoongi odwróci to na swoją korzyść? Nie możemy ryzykować, że Taehyung i Yoon zostaną wystawieni na ostrzał.

– Nie ochronisz ich za wszelką cenę. Martw się o siebie, Jimin.

– Jeśli tu zostanę, naprawdę będę musiał was zabić, a tego nie chcę – Spojrzał na niego, mając w oczach totalne zrezygnowanie. – Teraz, kiedy Leeseo jest moją żoną, muszę szybko... doprowadzić do... narodzin dziecka. Na czas ciąży moglibyśmy stąd wyjechać. Ty i Jungkook wstawilibyście się za nami u króla. Razem ze mną wyjedzie mój ojciec. Będziecie bezpieczni, a Yoongi będzie zadowolony, że nasza przyszłość jest zabezpieczona. W tym czasie coś wymyślimy. Znajdziemy jakiś sposób – Trząsł się niczym galareta, chociaż niby pogodził się z tym, że w ich świecie każdy dzień jest istnym galimatiasem. Musiał coś poświęcić, by zyskać coś innego. Nie chciał ślubu z Leeseo, nie chciał mieć z nią dzieci, ale taka była jego rola w tym świecie. Gydby nie urodził się jako Hwang, może miałby szansę na więcej swobody. Tymczasem jednak tak właśnie miała wyglądać jego przyszłość.

Dragon Seed [jikook, vmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz