Rozdział 7

51 14 95
                                    

                  ty dewiniaid
                       Aengus

To, że śledzę w umyśle Reese jej wspomnienia wcale mnie nie satysfakcjonuje.  Szczerze czuję wstręt do samego siebie. 

W jej niedalekich wspomnieniach dominuje strach, ból i cierpienie. Na myśl o tym, że musiała odczuwać takiego emocje popadam we wkurwienie. Reese jest jak łania uciekająca przed lwem. W ludzkim świecie dorobiła sobie wrogów.  Wyraźnie to wyczuwam.

Widzę w jej umyśle jak tajemniczy mężczyzna podczas gdy spała wziął ją kompletnie bezbronną. Zbeszcześcił jej idealne, nieskazitelne ciało. Skrzywdzono ją,  lecz odnalazła wolę walki. Huk wystrzału rozbrzmiał w mojej głowie. Stop. Chwila. Chwila. Czy ona właśnie zabiła człowieka? Owszem jest temperamentną kobietą,  jednak nie posądziłbym jej o morderstwo.

Reese stanowi dla mnie jedną wielką zagadkę. 

Czuję na sobie niespodziewany przepływ elektryzującego powietrza. Tak jakby na moje ciało nierównomiernie opadały baty pod napięciem.

Wypędza mnie.  Reese nieświadomie wygania mnie ze swoich wspomnień.  Próbuje zabezpieczyć je przed mną.  Lecz widziałem już zbyt dużo.  Pragnę zemsty.

Nie zrażony uporczywym wypychaniem Reese z jej wspomnień, postanawiam dalej brnąć w zakamarki jej pamięci. Ciepło bijące z jej ciało sprawia mi przyjemność.  Odkrywam, że lubię bliskość jej ciała.

Chaos wywołany założeniem blokady powoduje,  że zamiast dotrzeć do momentu, w którym moja żona została porwana przez bestię żywiołów, widzę obraz z jej dzieciństwa.

Mała Reese buja się na huśtawce umiejscowionej w różanym ogrodzie z widokiem na staw. W oddali znajduje się ogromny budynek, wyglądem przypominający nowoczesny pałac. Najprawdopodobniej jej dom. Wokół budynku i ogrodu, rozprzestrzenia się las. Reese w tej wizji z przeszłości jest beztroska, wręcz emanuje pozytywną energią. 

Mimo tego, że jest to ulotne wspomnienie, czuję niepokojące uczucie zazdrości. Jednak to co wydarzyło się dalej przerosło moje najśmielsze oczekiwania. 

Niespodziewanie wzrok Reese przekierowuje się w stronę drzew znajdujących się po prawej stronie od zbiornika wodnego.  Jej uwagę przekuło trzech mężczyzn. Dwóch z nich było uzbrojonych. Ubrani w eleganckie garnitury. Trzeci z nich lekko od nich odbiegał, niby ubrany elegancko, jednak ewidentnie nie chciał się tam znajdować. Jeden z dwóch mężczyzn przerzuca przez gałąź sznur związany w pętle. 

Czuję jak dziecięcy oddech dziewczynki zamiera na krótką chwilę.

Mężczyzna numer dwa przykłada lufę pistoletu do skronii mężczyzny numer trzy. Przymuszony mężczyzna zakłada sobie pętle na szyję.  Cały czas mierzono do niego z broni. Następnie drugi mężczyzna zaczął ciągnąć linę,  tak aby ofiara zaczęła lewitować w powietrzu.  Dawało mu to pewną satysfakcję. Po chwili dołącza do niego jego towarzysz. Wspólnymi siłami sprawiają, że mężczyzna zawisa nad ziemią. 

W przyśpieszonym tempie widzę jak Reese była świadkiem morderstwa.

Chcę dojść do więcej wspomnień z jej świata,  ale niekontrolowana eksplozja wyrzuca mije ciało na kilka metrów od mojej żony.

Skupiam swój wzrok  na mojej małej blondynce. Moja żona stoi właśnie w bojowej pozycji. W jej oczach dostrzegam kurwiki. Tuż za nią lewituje jej dużo większa ognista postać.  Reese całkowicie przejęła władzę nad swoim żywiołem.  Czuję jej irytacje.

- Nie popisuj już się Reese- mówię oschle.

- Przestań manipulować moim umysłem- odzywa się ognista postać.

Zrodzona z ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz