Rozdział 5 " Nie Znam Cię Nicole"

53 8 5
                                    

Nicole

Nastał dzień, którego tak cholernie się bałam. Dziś musiałam wyjaśnić wszystko Aleksie, wyłożyć karty na stół….Choć może i nie do końca wszystko. Zamierzałam pominąć wątek stosunków rodzinnych. Nie chciałam tego opowiadać, nie chciałam żeby wiedziała. Miałam świadomość, że rozmowa o Aidenie i Jake'u będzie wystarczająco trudna, bo przecież jak miałam powiedzieć mojej najlepszej przyjaciółce od kilku dobrych lat, że ukrywałam przed nią siedmiomiesięczną relację z przestępcą, którego znali z plotek i opowieści wszyscy. Aiden był osobą kontrowersyjną, ale nie każdy wiedział jak chłopak wygląda. Policja nigdy nie mogła go znaleźć, łapali podstawionych ludzi. Sobowtórów i nigdy nie wiedzieli czy to prawdziwy Devil. To wszystko przypominało grę w rosyjską ruletkę, małe szanse na wygraną. Aiden wygrywał, a ja pomagałam mu w tej wygranej. Czerpał ze mnie korzyści i tylko to we mnie widział. Interes. Z drugiej strony jak miałam powiedzieć dziewczynie o tym, że zostawiłam ją tamtej nocy i wyszłam z obcymi mi chłopakami. Wolałam ich towarzystwo niż jej. Myśląc nad tym wszystkim dochodziłam do wniosku, że byłam okropną przyjaciółką. Kłamałam Aleksę od ponad roku. Nie będę miała do niej pretensji jeśli mnie zostawi. Traciłam każdego, na kim mi zależało. Zaczynając od matki, kończąc na Aidenie… Nie będę zła jeśli Aleksa odejdzie. Każdy odchodził po jakimś czasie. Sądziłam, że Jake też odejdzie. Prędzej czy później.

Dochodziła trzynasta, a ja z niecierpliwością czekałam na przyjaciółkę. Adeline wzięła Vic i pojechały do jakiejś ciotki, miały wrócić późno, a ojciec pracował. Nie wiedziałam czy dowiedział się o tym, że Devil wrócił. Szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to. Obchodziło. Tak bardzo chciałam już te rozmowę za sobą. Czułam, że zaraz zwymiotuję, szczerze mówiąc sama nie wiedziałam co, bo nic nie jadłam od wczoraj. Nie mogłam z nerw. Nie chciałam stracić Aleksy, może i nie wiedziała o mnie wszystkiego, ale przyjaźniłyśmy się dobre lata. Miałam z nią pełno wspomnień i nie chciałam żeby nasza przyjaźń stała się kolejnym wspomnieniem. Nie bałam się, że sobie bez niej nie poradzę, bo zbyt dużo osób straciłam i byłam silna na swój sposób. Ale i tak, nie mogłam i nie chciałam kończyć wieloletniej przyjaźni, przez chłopaka, który okazał się moim błędem życiowym. Nie był błędem, był twoją prawdziwą chwilą w życiu. Gdyby nie on, nie byłoby cię tu, przywrócił prawdziwą ciebie. Aby znów ją zabrać…

Równo o trzynastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Aleksa. Nie myśląc za dużo podniosłam tyłek z łóżka i pobiegłam na dół, o mało się przy tym nie zabijając. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i miałam ochotę nikomu nie otwierać. Wyglądałam paskudnie, nawet korektor nie zakrył moich worów pod oczami. Usta były suche, a cera blada jak ściana. Tyle, że teraz nie mogłam się wycofać. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam, od razu przed moimi oczami ujrzałam moją cudowną i na co dzień zadowoloną brunetkę, tyle, że teraz stała przede mną zła oraz zdeterminowana aby dowiedzieć się prawdy Aleksa Rivedi.

- Hej. – szepnęłam do niej, a następnie rozchyliłam drzwi żeby dziewczyna weszła. Ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko minęła mnie w wejściu. Zabolało, ale zasłużyłam sobie. Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nią. Brunetka była ubrana w luźny biały dres i nie miała na sobie grama makijażu. Była idealna i go nie potrzebowała, w przeciwieństwie do mnie. – Chcesz się czegoś napić? – spytałam, ale Rivedi nie zamierzała ze mną prowadzić jakiejkolwiek rozmowy, po za konwersacją docelową.

- Nie, dzięki. Możemy przejść do rzeczy? – odpowiedziała szorstko. Na jej pytanie kiwnęłam głową w stronę schodów. Wolałam na wypadek, gdyby Danes wróciła być na górze. Bałam się, że wróci szybciej.

Po wejściu do pokoju usiadłam na łóżku, a dziewczyna zajęła miejsce na obracanym krześle. Widziałam, że trzymała dystans.

- Yhy – odchrząknęłam. – A więc…

Life is brutal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz