Rozdział 9 "Zastrzeżony"

43 5 5
                                    



Nicole

Dochodziła godzina trzynasta, co oznaczało, że niedługo mogłam spodziewać się Jake'a, który obiecał, że przyjedzie. Tego dnia z samego rana Adeline wzięła ojca i Victorię na majówkę do swojej prababki gdzieś cztery godziny drogi od domu. Wyjechali o piątej rano, bo specjalnie mnie obudziła abym spakowała wszystko co potrzebne. Po co? Na złość, żeby pokazać mi, że nie jadę i jestem nikim. Cieszyłam się, że wyjeżdżają i wracają dopiero w poniedziałek w nocy. Cały weekend dom miał być dla mnie. Z tego powodu, że zaczynaliśmy majówkę, cieszyłam się jeszcze bardziej. Zamierzałam odespać środę, która skończyła się przekroczeniem granic. Dlatego White dziś przyjeżdżał. Musieliśmy porozmawiać, bo nie wiedziałem jak się zachować. Czy to dla niego coś znaczyło? Czy słowa Axela były prawda? Nie miałam zielonego pojęcia i dziś miałam się o tym przekonać. Chciałam odpowiedzi.

 W pewnym momencie usłyszałam dzwoniący dyktafon. Jake nie znał hasła do furtki. Jedynymi osobami z zewnątrz, które wiedziały jaki był kod. Była Aleksa i Aiden… Nie zmieniłam kodu do dnia dzisiejszego. Podeszłam, aby otworzyć mu furtkę i umożliwić wejście do mieszkania. Wychyliłam się przez okno sprawdzając czy to na pewno White, nie myliłam się. Wpatrywałam się w idącego w stronę drzwi szatyna. Miał na sobie biały T-shirt i szare dresy. Wyglądał inaczej niż w środę, zdecydowanie inaczej. Nawet lepiej, o ile to było w ogóle możliwe. Słysząc pukanie do drzwi, przybiegłam je otworzyć.

- Cześć Młoda. – przywitał się chłopak, któremu pozwoliłam wejść do środka. Podziękował skinieniem głowy.

- Nie wierze, Jake nie jest w koszuli. – stwierdziłam sarkastycznie. White zaśmiał się na moje słowa, weszliśmy do salonu. Czułam się swobodnie, mimo że chłopak cały czas mi się przyglądał. – Chcesz się czegoś napić? – spytałam, starając się zachowywać normalnie, mimo iż miałam ochotę zrzygać się z tego stresu. Bałam się tej rozmowy. 

- Wody. – kiwnęłam głową i nalałam trochę wody w szklankę, którą mu przyniosłam. Chłopak wpatrywał się we mnie z intrygą. Staliśmy naprzeciwko siebie, kilka dobrych sekund aż wziął ode mnie szklankę.

- Okej, więc… - Zrozumiałam, że nie mam pojęcia od czego zacząć. – Nie wiem co powiedzieć… - Skomentowałam zrezygnowana i spojrzałam w dół. Cały czas stałam z racami związanymi na klatce. Usłyszałam kroki chłopaka, który podszedł do mnie i złapał mnie za podbródek. W drugiej dłoni wciąż trzymał szklankę z cieczą.

- Ej, jest okej. – wyszeptał ze spokojem, zmuszając mnie abym na niego patrzyła. – Pójdziemy do ciebie? – spytał, na co kiwnęłam głową. – Wybacz, ale czuję się tu nie swojo. – zaśmiał się, na co się uśmiechnęłam.

- Rozumiem, po schodach na górę, możesz wziąć wodę.

 Szatyn puścił mnie przodem, kierując się cały czas za mną. Czułam jego wzrok, na plecach. – Tutaj. – skomentowałam, wchodząc do mojej sypialni. Zielonooki, pierwsze co zrobił to zamknął za sobą drzwi i odstawił szklankę. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, aż jego wzrok natrafił na mnie.

- Czy tamta noc, ten pocałunek coś dla ciebie znaczył? – spytał, w końcu, a ja poczułam stres. Znaczył, cholernie znaczył. Bałam się, że dla niego nie i pyta, dla pewności. Co jeśli mu się nie podobałam, a Axel coś sobie ubzdurał? Jak miałam powiedzieć, że nie chce przyjaciela, tylko chłopaka?

- Posłuchaj Jake. – zaczęłam, wpatrując się w jego zielone tęczówki. Podeszłam też bliżej i złapałam go za rękę, pociągając w stronę łóżka. Wolałam w razie czego, mieć gdzie usiąść. Chłopak, był spięty. Bał się odpowiedzi. Ciekawe, jakiej oczekiwał? – Nie jestem normalnym typem osoby do związku. – zaśmiałam, na co chłopak, również uniósł kącik ust. – Dużo w życiu przeszłam i boję się znów w cokolwiek wejść. Gdy Aiden odszedł, bałam się zakochać. – kontynuowałam, nadal trzymając go za rękę. – Ale, tak. Znaczył. Wszystko to co ci powiedziałam tamtej nocy było prawdą. Nie żałuję pocałunku i… - znów to zrobiłam. Ustałam na palcach i znów go pocałowałam, tym razem chłopak nie spodziewał się takiego gestu i na początku nie odwzajemnił, dopiero po kilkunastu sekundach dotarło do niego co się stało i oddał pocałunek. Złapał mnie za talię i przyciągnął do siebie. Czy ta chwila musiała się kiedyś kończyć? Było mi tak cholernie dobrze. Poczułam ulgę. Chciałam aby odwzajemnił. Rozluźnił się, a ja zrozumiała, że chciał takiej odpowiedzi. Po paru minutach się od siebie odkleiliśmy, a moja cała beżowa pomadka, została na ustach chłopaka. Poczułam, jak Jake wyciera mmi ją z brody.

Life is brutal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz