Rozdział 1 " Znamy się?"

184 13 15
                                    

Nicole

  Jedyne co chciałam czuć to miłość, której nigdy nie zaznałam. Nienawidziłam siebie, swojego ciała, głosu, oczu, włosów. Wszystkiego. Nienawidziłam całej siebie. Byłam obrzydliwa i taka zniszczona. Na nadgarstkach rany, a na brzuchu i udach rozstępy. Nos za duży, a oczy za małe. Czarne włosy nie były wystarczająco ładne i gładkie. Czułam się taka paskudna. Jednak nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Przecież to co się działo w murach domu, musi w nich zostać. Trzeba było się uśmiechać, bo wszystko jest ,,dobrze’’. Miałam to wpajane od siedemnastu lat swojego życia.
  Nie było dla mnie ratunku, było za późno. Jedyne czego chciałam to zaznać tylko odrobinę miłości, której nie było mi dane dostać.
  Tego dnia obudziły mnie krzyki, które roznosiły się po całym domu. Znów to samo. Od kilku lat bez zmian. Ojciec i macocha znów się kłócili, a głównym tematem był nie kto inny, jak Nicol. Czyli ja we własnej osobie. Adelina Danes, od jedenastu lat niszczyła życie mi, jak i mojemu ojcu. Niestety Michael nie zostawił jej jeszcze tylko z jednej przyczyny. Z powodu mojej młodszej siostry. Ojciec nie chciał, by Victoria wychowywała się bez matki. Tak jak ja. Jednak czy nie lepiej było by wychowywanie się w rozwiedzionej rodzinie, niż w patologii robionej przez własną matkę? Niestety nasz tata miał inne zdanie. Kochałam ojca. Wiedziałam, że chce dla nas dobrze, niestety co do Adeliny miałam inne zdanie. Była okropna, chciała mnie we wszystkim kontrolować, nie patrzyła na to, że skończyłam siedemnaście lat i miałam prawo żyć normalnie. Nie. Dla niej to nie był powód. Najbardziej bolało mnie to, że moja ośmioletnią siostrę próbowała nastawić przeciwko mnie i niestety jej się to udało. Victoria Sorevi jest co prawda moją siostrą, jednak się tak nie zachowuje. Mijamy się, ze sobą. Vic boi się matki, że Danes będzie zła. Zawsze gdy o tym myślałam byłam wkurzona na te kobietę. Zrobiła z naszego domu patologie, a przy tym zniszczyła mnie, tatę i Victorie psychicznie.
Wstałam z łóżka próbując ignorować krzyki z dołu. Powoli tak aby podłoga nie zaskrzypiała, weszłam na dywan. Dzięki temu moje kroki nie były słyszalne. Ostrożnie uchylając drzwi od swojego pokoju, prześlizgnęłam się do azylu Victorii, by sprawdzić czy śpi. Na szczęście spała. Cieszyłam się, nie chciałam by słyszała wszystkie te kłótnie. Miała dopiero osiem lat do kurwy, a już przechodziła przez piekło, które zafundowała jej własna matka. Po powrocie do pokoju usłyszałam, że ktoś wchodzi na górę. Był to Michael, poznałam po krokach. Mała umiejętność, która wyrobiłam sobie przez te wszystkie lata. Była bardzo przydatna, ponieważ gdy na górę wchodził on, stres był mniejszy, za to gdy Adelina, cóż momentalnie żółć podchodziła mi do gardła, a w duchu modliłam się, by nie przyszła do mnie z pretensjami. Najlepsze jest to, że mogłam nic nie zrobić, a ona i tak musiała się do czegoś doczepić, ponieważ lubiła gdy się stresuję. Czasem miałam wrażenie, że ta kobieta czerpię z tego ogromną satysfakcję, że mój ból ją uszczęśliwia.

- Nie śpisz? - usłyszałam ciche westchnięcie ojca, który zamykając za sobą drzwi, wszedł do mojego pokoju. Nie zapukał, z resztą jak zawsze. Dla niego i Danes słowo ,, prywatność’’ nie istniały. Zawsze musieli wszystko wiedzieć, tak już było, jest i będzie. .

- Nie mogę, muszę się nauczyć na poniedziałkowe sprawdziany. Pani Peyper, nie odpuści pracy klasowej. - ojciec pokiwał głowa z uznaniem na moją odpowiedź. Nie lubił gdy wyzywałam nauczycieli więc przy nim udawałam, że ich lubiłam. A tak naprawdę miałam ochotę płakać, gdy ich widziałam. Nienawidziłam naszej szkoły i tych fałszywych ludzi. Jednak były jakieś pozytywy, gdyby nie nasze liceum nie znałabym Aleksy.

- To bardzo dobrze, ucz się. Przynajmniej zrobisz coś pożytecznego, wyjdziesz na tym lepiej niż te imprezy i inne pierdoły. Mówię Ci, jeszcze nam podziękujesz Nicole. - Skomentował, kierując się w stronę drzwi.

Life is brutal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz