Nie spodziewałem się, że aż tyle osób przybędzie na targi. Słyszałem, że to wielkie i znane wydarzenie, ale to co widziałem przekraczało moje oczekiwania.
Wszędzie widać było konie i osiołki, które widocznie przywiozły handlarzy i towar. Wielu ludzi szło zza wzgórza pieszo, a jeszcze większa ilość już dawno rozłożyła swoje stragany.
Ja oraz inni z wioski, która nawet nie miała nazwy - nie wiedzieć czemu, zacząłem nazywać ją "Miejscem Zachodzącego Słońca" - zbliżaliśmy się do wyznaczonego nam sektoru. Nie chwalę, się ale dostaliśmy najwięcej miejsca. Może z inicjatywy kogoś stąd?
Sol pomagał mi nieść kosze z owocami, a na plecach miał skrzynkę z całą masą ryb. Ja niestety miałem znacznie gorsze zadanie. Poza koszami, trzymałem na linę nieznośnego baranka, który bardzo nie chciał tu iść. Raz się zatrzymywał i nie chciał ruszyć, a potem zaś biegł bardzo szybko przed siebie.
Gdy zaczęliśmy się rozkładać w wyznaczonym nam miejscu zacząłem widzieć znajome twarze. Trzeba bowiem nakreślić, że miesteczko, które było miejscem światowych targów znajdowało się u podnóża naprawdę dużej góry. Na jego szczycie zaś widniał malowniczy zamek, który oczywiście należał do księcia. Dlatego też zacząłem widzieć Obrońców.
Zobaczyłem trzech chłopaków, z czego dwóch już udało mi sie poznać. Arion stał po prawej stronie, po lewej stał obcy mi chłopak w pięknej, błyszczącej szacie, a po środku był Victor. Ten drugi poprawiał mu pelerynę, głośno mówiąc, że znowu jest cała wymięta.
To zapewne był ten cały Riccardo, który zdaniem Victora miał zrobić mu ochrzan stulecia za to, że chłopak miał niezbyt ciekawe spotkanie z ogonem smoka.
Po chwili zobaczyłem też Feia. Uśmiechnąłem się na jego widok i pomachałem mu żwawo. Zobaczył mnie i rozpromienił się na mój widok. Po chwili już stał obok mnie.
- Cześć Fei! - przywitałem się.
Chłopak pomachał lekko ręką po czym spojrzał na owoce, które rozkładałem. Wskazał na nie palcem, a potem na siebie.
- Nie, no co ty. To chyba nie jest praca dla Obrońców.
Przewrócił oczami i wyjął z kosza kilka jabłek, po czym zaczął równiutko układać je na drewnianym stole.
- Przepraszam bardzo, ale ja też tu jestem. - zauważył Sol. Spojrzałem na niego i roześmiałem się. On zresztą również.
Brakowało tu jeszcze jednej osoby, którą już poznałem.
- Hej!!! No dalej, człowieku. To nie jest miejsce na zostawianie tu tej starej kobyły! - usłyszałem znajomy wrzask.
- No. Czyli mamy komplet. - klasnąłem lekko w ręce i wróciłem do pracy.
Rozłożenie towaru nie zajęło nam aż tak dużo czasu. Sol w połowie został wygoniony przez dziewczynę o dwóch warkoczach do zamku, ponieważ dalej nie ubrał się odpowiednio do sytuacji. Fei na szczęście został.
Długo nie byliśmy sami gdyż już po kilku minutach obok mnie pojawił się zdyszany, białowłosy chłopak. Na twarzy wyglądał bardzo, ale to bardzo podobnie do Ariona, a jego szata była w jasnych barwach, z granatową peleryną.
A Jade? Jade dalej wrzeszczała na handlarzy, by przenieśli się w wyznaczone im miejsca.
- Fei, nie uciekaj tak. Trochę się zmartwiłem. - powiedział poważnym głosem.
Wspomniany chłopak spojrzał na niego, uśmiechnął się złośliwie po czym skierował swój wzrok na mnie. Udając, że dłoń to usta zaczął przedrzeźniać przybyłego.
CZYTASZ
Po drugiej stronie lustra || Inazuma Eleven Go
Fanfiction"Możesz zmienić wszystko. Ale siebie i ludzi nigdy nie zmienisz." "Opowiem o tobie całemu światu. Nikt nigdy nie zapomni o twojej odwadze!" Aitor Cazador po przeprowadzce do nowego domu czuje się zagubiony. Zmienił szkołę, przez co nie może znaleźć...