Zanim zacznę. Tutaj Terry nie ma tej bandamki we włosach, tylko ma opaskę na oko. Tą piracką. Więc wiecie, ma tu takie bujne rozczochrane wlosy. ☺️
_________________________________Tej nocy praktycznie w ogóle nie spałem. Gdy tylko przymknąłem oczy i czułem, że sen jest już blisko, momentalnie budziłem się zalany potem. Nie pamiętałem co mi się śniło. Wiedziałem tylko, że nie było to przyjemne.
Było okropnie. Czułem ból głowy od samiutkiego rana. Śniadanie, które podała mi Alice było przepyszne, ale gdy tylko wyszedłem z chaty zwróciłem je pod jeden z krzaków. Czułem żołądek w gardle za każdym razem, gdy brałem głębszy oddech.
Czy wszechświat celowo mnie tak karał?
Poczłapałem, sunąc za sobą nogi na wrzosowiska. Padłem na fioletowe kwiaty i zamknąłem oczy.
Miałem już wymyślony plan.
Plan idealny, plan cudowny, jednocześnie bardzo głupi plan. Moje genialne dzieło.
W każdą pierwszą sobotę miesiąca u księcia odbywała się ta słynna uczta. To mogła być moja szansa. Wszyscy z zamku oraz Obrońcy żyjący poza nim byli właśnie wtedy na uczcie. Jednak to nie koniec. Potrzebowałem asystenta, który jeszcze bardziej odwróci ich uwagę od sali tronowej, w której znajdował się mój cel: złota korona księcia.
Znalezienie pomocnika nie byłoby trudne. Wystarczyłoby poprosić, któregoś z piratów. Może Terry?
Ten ktoś dostałby rolę błazna lub gawędziarza, który jeszcze bardziej odwrócił by uwagę reszty. Ja w tym czasie, przybyły razem z drugą osobą - oczywiście w przebraniu - zakradł bym się do sali. Potem to ja wymknął bym się pierwszy, a Terry, bądź Falco po określonym czasie również opuścił zamek.
Teraz wystarczy uzupełnić brakujące elementy, takie jak: przebranie i współpracownik. Miałem czas. Była środa. Jednakże do tego czasu musiałem wyleczyć te dziwne objawy, by nie przeszkadzały mi w wypełnieniu misji.
Było to skrajnie głupie i niebezpieczne, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, prawda?
- Prawda. - odpowiedziałem sam sobie, na zadane w głowie pytanie.
***
Przez cały dzień nie byłem w stanie nic zjeść. Widok i zapach jedzenia sprawiał, że żołądek podchodził mi do gardła. Auć. Nie chciałem wracać do chaty, więc jedynie przed drzwiami krzyknąłem, że prześpię się na pastwiskach, bo w końcu była taka piękna pogoda. Właściwie to po prostu chciałem wymknąć się do jaskini piratów.
Gdy słońce całkowicie zaszło, a gwiazdy znów zawitały na niebie mogłem wyruszyć. Pod przykryciem ciemności byłem praktycznie niewidoczny, choć i tak nie musiałem się przed niczym ukrywać.
Czy naprawdę robiłem to dla pieniędzy?
W sumie... Nie jest to takie ważne, bo i tak to miejsce nie jest prawdziwe. To co się tu dzieję, jest... No właśnie.
Czym jest to miejsce?
Wracając. Las nocą był bardzo cichym miejscem. Zawsze wyobrażałem sobie, że tak nie jest. Myślałem, że słychać odgłosy sowy, czy świerszczy, a tutaj? Panowała całkowita cisza. Nie słychać było nawet moich kroków, a jedynym odgłosem był mój świszczący oddech i głośne łomotanie serca.
Przeskoczyłem niewielki strumyk i odetchnąłem z ulgą widząc, że z jaskini wyłania się niewielka poświata światła. Podbiegłem jeszcze kawałek i wszedłem do środka. Od razu dobiegły mnie odgłosy rozmowy piratów i grę Falco. Uśmiechnąłem się i uniosłem rękę mówiąc:
CZYTASZ
Po drugiej stronie lustra || Inazuma Eleven Go
Fanfiction"Możesz zmienić wszystko. Ale siebie i ludzi nigdy nie zmienisz." "Opowiem o tobie całemu światu. Nikt nigdy nie zapomni o twojej odwadze!" Aitor Cazador po przeprowadzce do nowego domu czuje się zagubiony. Zmienił szkołę, przez co nie może znaleźć...