X

232 10 2
                                    

W wiadomości były trzy załączniki: dwa to były bilety na samolot z Barcelony do Berlina, jeden - potwierdzenie zakupu pokoju dwuosobowego w czterogwiazdkowym hotelu który znajdował się naprzeciwko stadionu gdzie odbywało się Euro. Co ciekawe po chwili dostałam wiadomość od zespołu Euro, że mój bilet wstępu na finał jest potwierdzony. Gdy spojrzałam na lokalizację miejsc o mało cię się nie złapałam za serce. Znajdowały się w pierwszym rzędzie, najbliżej murawy, tuż za zadaszeniem Hiszpanii. 

- Jak ten zasraniec dorwał te miejsca? - spytałam się sama siebie.

Nagle do mojego pokoju wpadła Sara. Była cała rozgrzana jakby biegła tutaj przez ostatnie 10 kilometrów. Widząc mojego maila krzyknęła:

- Też dostałaś?!

- I nie tylko. - kliknęłam na pierwszą z wiadomości. - Hotel i lot.

Dziewczyna podeszła bliżej ekranu jakby nie dowierzała, a następnie spojrzała na mnie świecącymi się oczami.

- Jedziemy na Euro?

- Najpierw trzeba sobie coś wyjaśnić. - wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Yamala. Po chwili odebrał zaspany.

- Co?

- KUPIŁEŚ BEZ NASZEJ ZGODY LOT, HOTEL I BILET WSTĘPU NA MECZ?! POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY?! - wydarłam się do słuchawki cała zagotowana. 

Lamine uśmiechnął się, jakby był szczęśliwy z siebie.

- Więc dostałyście wiadomości?

- Duuh! - krzyknęłyśmy chórem.

- To teraz wiecie jak nam na was zależy. - po czym rozłączył się.

Zadzwoniłam jeszcze raz ale dostałam wiadomość że numer jest poza zasięgiem. Jebany. Wyłączył telefon.

- Tooo. - Sara usiadła na moim łóżku podkulając nogi. - Jak to wygląda?

- Lot jest jutro o 14. Ale jeżeli mamy faktycznie lecieć to powinniśmy już tam być o 12 żeby na pewno zdążyć. - pochyliłam się nad komputerem skrollujac przez całą wiadomość. - Mamy opłacone przez Yamala dodatkowe bagaże, czyli tłumacząc na nasze - plecak i walizka. 

- Pokój?

- Emmm. Mamy jedno łóżko. Gamoń kupił jeden pokój z jednym łóżkiem. - przewróciłam oczami. - Ale to chyba nie problem.

Carrera zgodziła się że ze mną kiwając głową.

- A jedzenie? - spytała się.

- Opłacone śniadania, obiady i kolacje. Pomyśleli o wszystkim. Ciekawe dlaczego to zrobił. Znaczy Nico to Czaje bo jesteś jego dziewczyną ale Yamal?

- Czy ty jesteś ślepa? - dziewczyna sapnęła zawiedziona.

Spojrzałam na nią podnosząc brwi dając do zrozumienia że nie zrozumiem. 

- Dziewczyno. Podobasz mu się.

- Co ty gadasz? Nie żartuj nawet. - nie miałam pojęcia czy żartuje czy mówi na serio. - Jeżeli to jakiś żart to wcale nie śmieszny. 

- Myślisz, że dlaczego opłaca twoją podróż na Euro nawet bez twojej zgody? Myślisz duże dlaczego mu tak zależy żebyś była bezpieczna? Myślisz że dlaczego ci ciągle pomaga? Dlaczego jest zawsze dla ciebie?

- BO JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI?! 

Sara westchnęła i sposcila głowę. Wstała z łóżka i skierowała się do drzwi jednak zanim wyszła rzuciła tylko: 

- Przemyśl to.

***

O godzinie 19 następnego dnia byliśmy już na lotnisku w Berlinie. Byłybyśmy o 18 ale samolot miał opóźnienie. Siedzialysmy więc z walizkami w kawiarnii czekając na chłopaków ktorzy obiecali ze po nas przyjadą. Ale czas mijał a ich nadal nie było. Dopijalysmy nasze kawy gdy dostałam SMSa od Lamine.

- Chodź. - rzuciłam do przyjaciółki i razem wyszłyśmy przez budynek.

Zobaczyłam przed nami czarną toyotę. A na siedzeniu kierowcy Nico. Walizki wsadziłyśmy do bagażnika, a następnie otworzyłyśmy drzwi. Sara wpakowała się do przodu, a ja na tylne fotele gdzie siedział Lamine.

- Jakim cudem ty kierujesz? - spytałam się chłopaka jak tylko ruszyliśmy.

- Nico ma osiemnastkę i prawo jazdy od jakichś dwóch miesięcy. - Carrera odparła odwracając głowę w moją stronę.

- Serio? - spytałam się nie dowierzając na co Nico pokiwał twierdząco głową.

Droga z lotniska do naszego hotelu minęła w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i słuchaliśmy muzyki najgłośniej jak mogliśmy.

- Jesteśmy. - Lamine zaprowadził nas na recepcję gdzie uzyskałyśmy klucz do naszego pokoju. 

Piętro 4 pokój 17. Idąc do windy widziałam kątem oka niektórych piłkarzy z naszej reprezentacji. Jak to możliwe? Po chwili dotarłyśmy pod nasze drzwi.

- Jakby co jesteśmy piętro wyżej w pokoju 15 i 16. - Lamine uśmiechnął się w naszą stronę. 

A więc jednak miałam rację. 

*** 

Gdy tylko wypakowaliśmy się do pokoju weszli Nico i Lamine. 

- Hejka! - Krzyknęła Sara widząc swojego chłopaka.

Razem położyli się na naszym łóżku przytulając się. Wraz z Yamalem patrzyliśmy na nich odrobinkę zażenowani. Gdy tamci przestali zwracać na ananas uwagę zdecydowałam się wyjść na spacer. Wraz ze mną zrobił to Lamine.

- Nie chce patrzeć jak się na moich oczach miziają. - zaśmiał się chłopak wychodząc z pokoju. 

- Masz jakiś pomysł gdzie iść? - spytałam się stojac już w windzie.

Chłopak tylko się uśmiechnął tajemniczo i w ciszy zaprowadzil mnie na dach hotelu. Było tam kilka siedzeń, światło dawały lampki. Z powodu dosyć późnej godziny na dachu nie było nikogo oprócz nas. Podeszłam do barierki i spojrzałam na około. 

- Prześlicznie. - westchnęłam patrząc na ciemne niebo. 

*Lamine*

Diana zaczęła coś opowiadać. Na początku słuchałem jej ale i tak się rozmarzyłem po chwili. Patrzyłem na jej lśniące w świetle ciepłych lampek ciemne jak węgiel oczy, poruszające się malinowe usta, które co jakiś czas wyginały się w uśmiechu, powiewające na wietrze czerwono-ciemnobrązowe włosy i idealną, opalaną cerę. 

- Co o tym myślisz? - spytała się, a ja natychmiast wyrwałem się z transu. 

- Tak.. y.. no.. pewnie, jasne. - zacząłem się plątać w słowach. 

Dziewczyna uśmiechnęła się znów odwracając głowę w stronę miasta. 

- Czasem mam po prostu wrażenie ze Diego liczy się dla nich bardziej niż ja. - starałem się jako tako ułożyć sobie co mówi Rodriguez. - Wiem, że mówi się że ile dzieci mają rodzice tyle miłości mają w sobie, ale jak dla mnie to cała ich miłość poszła na ich pierworodnego syna. A dla jedynej córki? Co zastało? Może zależy im na mnie i cieszą się jak dzieje się coś w moim życiu jak wtedy co byłeś u nas żeby mi pomóc w sprzątaniu, pamiętasz? Ucieszyli się bo pomyśleli że kogoś sobie znalazłam. Ale i tak mam wrażenie że robią to tylko dla pozorów. Na moje urodziny nie przyjechali bo nie chcieli stracić wakacji w Argentynie. A jak Diego dostał się do FC Barcelony to na złamany kark gnali ze Stanów żeby pogratulować swojemu ukochanemu syneczkowi. Po prostu... chce żeby mnie zauważyli. - dziewczyna westchnęła opierając brodę na dłoni. 

Zastanawiałem się co odpowiedzieć, przez co cisza zaczęła się niesamowicie przedłużać.

- Jestem pewny że zależy im na tobie tak jak tobie na nich. - zbliżyłem się do Diany i wzięłam jej dłoń w moją. - Tylko muszą to jeszcze zauważyć. 

- Myślisz? - dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami. 

- Na pewno. - zaśmiałem się patrząc w jej oczy. 

- Dzięki. - Rodriguez przytuliła się do mnie.

Myślałem że śnie, dopóki nie poczułem ciepła jej ciała. Położyłem brodę na czubku jej głowy i mocniej ścisnąłem. 

Line and things that are pass it | Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz