Kotka smacznie spała,kiedy nagle się zbudziła.Poczuła skurcz.Wrzasnęła z bólu zaciskając zęby.Trzcinowy Blasku!-troskliwa medyczka,Różane Serce wpadła ze strachem do żłobka.Kolczasty Ogonie! Chodź tutaj,natychmiast! Zastępca pojawił się chwilę po wypowiedzeniu jego imienia.Pilnuj Trzcinowy Blask puki nie wrócę,idę po zioła! Trzcinowy Blask skręciła się z bólu.Już nie mogę...-wysapała.Z jej pyska znów wydał się wrzask.Różane Serce wróciła najszybciej jak mogła.Zjedz te zioła Trzcinowy Blasku-poleciła medyczka.Po zjedzeniu ziół kotka nie czuła się lepiej-czuła się coraz gorzej! Przygryź ten patyk-miauknęła Różane Serce.Wychodzi,dobrze sobie radzisz! Chwilę później na świat wyszło pierwsze kocię.Wylizuj je,Kolczasty Ogonie-miauknęła wracając do rodzącej kotki.Idzie drugie-oznajmiła medyczka.Trzymaj się,Trzcinowy Blasku! Drugie kocię wyszło bez problemu.Ostatnie-wysapała szara medyczka.Ciemnoruda kotka była tak zmęczona,że zasłabła.Ocknij się,jesteś potrzebna trzeciemu kociakowi!-krzyknęła Różane Serce.Trzcinowy Blask postarała się wrócić do rzeczywistości.,,To już ostatni kociak"-pocieszyła się.,,Dasz radę! Dla Jabłkowego Zmierzchu!!!". Wreszcie kocię wyszło na świat.,,Jabłkowy Zmierzchu,masz kociaki!"-pomyślała radośnie.Dwa jasnobrązowe kocurki i szara pręgowana kotka-oznajmiła medyczka.Co za poród! Kolczasty Ogonie,wracaj do legowiska,nie jesteś już potrzebny.Mogę przynieść wodę dla Trzcinowy Blask!-zaoferował.Dzięki-miauknęła Trzcinowy Blask.Bardzo chętnie,i dziękuję za wszystko!
Cztery wschody słońca później Jabłuszek,Nieśmiałek i Wierzbka po raz pierwszy wyszli ze żłobka.Wojownicy przyszli,by je podziwiać.Jako pierwsza za mamą ruszyła Wierzbka -szła dumnie z uniesioną głową.Później wychylili się Nieśmiałek i Jabłuszko.Są kopią swojego ojca-mawiała Trzcinowy Blask.Wielkiego wojownika klanu rzeki! Słodziaki!-piszczały wojowniczki.Trzcinowy Blask była bardzo dumna ze swoich kociaków.,,Wyrosną na wspaniałych,silnych wojowników"-myślała Trzcinowy Blask.,,Och,Jabłkowy Zmierzchu,mam nadzieję że tu jesteś!". Gratuluję kociąt-miauknęła Ciemna Gwiazda.Już widzę tę trójkę jako wojowników! Lub i któryś z nich na medyka...Nie sądzę - odmiauknęła Trzcinowy Blask.Ja widzę ich jako wojowników! Ale dziękuję.Kociaki wystarczy,idziemy do żłobka.Ale mamo!-marudziła Wierzbka.Tu jest ciekawiej,niż w żłobku! Nie masz nawet księżyca-miauknęła spokojnie matka.-Poznasz więcej,gdy zostaniesz uczennicą.A teraz wracamy.Gdy kładła się spać zaczęła się zastanawiać,co przydarzyło się Klonowemu Cieniowi.,,Zdechła,i już nie sprawi kłopotów naszej rodzinie.Klan Gwiazdy na pewno jej nie zechce.Zapewne wędruje daleko,na innych ziemiach".Klonowy Cień zabiła Jabłkowy Zmierzch księżyc temu.Od tamtego czasu pogrążała się w smutku.Do puki na świat nie przyszły ich ukochane kocięta! Od tamtego czasu nie rozpaczała już nad partnerem.Mówiła do niego w myślach,o kociętach...,,Czy wciąż powinnam rozpaczać nad Jabłkowym Zmierzchem?"-zastanawiała się.
CZYTASZ
Duma Trzcinowego Blasku-nowela
FanfictionCo mogło się wydarzyć po śmierci Jabłkowego Zmierzchu? Pomysł na tę książkę narodził się z informacji z fandomu-mianowicie o imionach jej kociąt.Bo w ,,Zemście Klonowego Cienia" Trzcinowy Blask pod koniec nosiła kociaki! I uznałam,że fanowska nowelk...