Rozdział piąty

67 3 1
                                    

CZASY OBECNE. ŚWIAT ANIOŁÓW.

KOMNATA HEPO

Od tamtego zdarzenia mija kilka godzin. Hepo wciąż myśli o tym stworzeniu, Nie ma pojęcia, dlaczego tak zareagowało. Przez to, co powiedział jej anioł Lasuco, nie może się otrząsnąć. Zadaje sobie teraz wiele pytań.

Dlaczego pióra mnie omijały? I dlaczego moje skrzydła zmieniły barwę? Czy nadal jestem aniołem? W jaki sposób umarłam?

,,W jaki sposób umarłam?'' – ta wątpliwość krąży za nią od momentu ujrzenia jej rodziny. Owa wizja spowodowała u niej wiele zamyśleń, jak i strachu. Jak bardzo by się nie starała, nie może sobie przypomnieć nic, co by mogło naprowadzić ją na dobry trop. Nigdy ich nie widziała w tym świecie.

Przedstawione rozmyślania są zagadkami, które musi rozwiązać. Fakt, może czarna magia ma coś wspólnego z tymi dwoma pierwszymi kwestiami, i to ona to spowodowała, ale nie ma stuprocentowej pewności. Dowie się, co się za tym kryje, choćby miała przejść niewyobrażalne cierpienie tak, jak przedtem.

Nie pojmuje tego, co się stało. Nie może uwierzyć w słowa, które wypowiedział Lasuco. To zwierzę zachowywało się nieco podejrzanie, a ona zamierzała sprawdzić dlaczego. Już go z nimi nie ma, przez co odczuwa ulgę, ale i również chęć ponownego sprowadzenia go tutaj. Odleciał dosłownie po tym, jak wszystko się skończyło.

Wizja z Vetminem wciąż tkwi w jej głowie. Dlaczego on się tam pojawił? Dlaczego akurat ona miała szkolić nierozpoznanych? Przecież jest mnóstwo innych doświadczonych aniołów i demonów. Mógłby to by być Lasuco, Moe czy nawet któryś z podwładnych Lucyfera. Ale wybrał właśnie ją. Nikomu nie mówiła o tej jednej z wizji, ponieważ nie chce robić zbędnego szumu.

Podchodzi do lustra, które znajduje się na całej ścianie przy oknie i patrzy na swoje skrzydła. Nie wie, z czym wiążę się ich aktualny kolor. Boi się ich dotknąć, a jeszcze bardziej zrobić zamach. Ich inna barwa może oznaczać wiele. Przez to, że jest ona taka sama jak szata władcy nierozpoznanych, myśli, że może to mieć z nim coś wspólnego.

Nie wie, co ma począć, przez co stres bierze nad nią górę, a supeł w jej żołądku robi się coraz większy i znacznie bardziej ściśnięty. Powoli unosi trzęsące się ręce, aby móc ostrożnie złapać za pióra, ale przychodzi jej to z niemałym trudem. Strach powoli zanika, ale obawa nadal pozostaje.

— Anielico Hepo...

Nerwowo rozgląda się wokół siebie, odkładając dłonie, ale nikogo nie zauważa. Potem znów patrzy posuwiście w kierunku lustra i nieprzerwanie spogląda na swoje odbicie. Dostrzega, że coś się dzieje z jej skrzydłami. One zaczynają... lśnić. Najpierw uwalnia się z nich delikatne światło, które sprawia, iż z czasem przybierają one złoty kolor. Po chwili stają się jeszcze bardziej jaskrawe. Nie może oderwać od nich spojrzenia. Nagle jej pokój wypełnia półmrok, w którym doskonale widać ten efekt.

— Jesteś gotowa — głos staje się bardziej stanowczy.

— Co się tu dzieje? — czuje przerażenie.

Gwałtownie się odwraca, aby sprawdzić, czy ktoś tu jeszcze jest, ale nie znajduje ani śladu żywej duszy. Znowu powoli przekierowywuje spojrzenie na poprzednie miejsce i zauważa w szkle postać, która stoi za nią. Blask piór doskonale oświetla jej sylwetkę. Posiada skrzydła i ma na sobie szatę, lecz nie widać twarzy. Wygląda to tak, jakby każda część została od niej oderwana. Światło zaczyna ją osłaniać, przez co dostrzega coś na kształt owalu Nie wykonuje jakichkolwiek ruchów, tylko obserwuje Hepo bardzo uważnie.

— G-gotowa n-na co? — zadaje pytanie, nie kryjąc strachu. — Kim jesteś?! — nie rozpoznaje tego głosu. Jest on dla niej całkowicie obcy.

Nie odpowiada na to pytanie. Za to jej skrzydła zaczynają świecić coraz mocniej.

Polowanie na Anioła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz