1.Tajemniczy wybawca

26 8 0
                                    

Gen siedział przy biurku, jego ręce drżały nad kartką egzaminu z matematyki. Rysunki wykresów i równania, które kiedyś wydawały mu się chaotyczne, teraz przypominały bezsensowną plątaninę symboli. Próbował skupić wzrok na pierwszym zadaniu, ale liczby i znaki matematyczne tańczyły przed jego oczami w niepokojącym wirze.
- Występowanie na scenie jest prostsze... - pomyślał.

Sprawdził czas na zegarze i poczuł, jak serce zaczyna bić szybciej. Z każdą upływającą minutą jego zrozumienie wydawało się maleć. Każde pytanie przypominało wschód słońca na pustyni – obietnica, która nie przynosi ulgi. Gen próbował sobie przypomnieć cokolwiek, co mogłoby pomóc mu rozwiązać zadania, ale wszystko, co dostrzegał, to pustka. Wiedział, że jeżeli tego nie zda czeka go powtórka z rozrywki w postaci powtarzania roku. A to pokrzyżowało by mu wszystkie plany. Chociaż wiedział, że rodzice już znaleźli mu uczelnie gdzie odbędzie studia prawnicze, gdzie będzie spełniał ich marzenia o rodzinie prawników. Nie przewidzieli jednak, że nie poradzi sobie z arytmetyką.

Frustracja powoli przeradzała się w panikę. Próbował zmusić się do logicznego myślenia, ale umysł wydawał się być w stanie zamrożenia. Spojrzał na swoje notatki, ale były one równie nieczytelne jak kartka przed nim. Czuł, jak z każdą chwilą jego nadzieje na zdanie egzaminu topnieją. Przeszło mu przez myśl aby zagadać nauczycielkę matematyki, wykorzystać sztuczki mentalistyczne, ale po chwili uświadomiłam sobie, że ta zimna żmija nawet na niego nie spojrzy. Jak na całą resztę błagających ją o dwójkę uczniów.
- Jebane liceum - przeklną w myślach Gen.
Z nadzieją na cud postanowił oddać kartkę z wypocinami matematycznymi. Chciał jak najszybciej opuścić tą wielka szarą salę.

Nastolatek, sfrustrowany i przygnębiony, usiadł na korytarzu przed klasą matematyki, próbując opanować nerwy. W jego głowie wciąż krążyły scenariusze tego, że nawet nie skończy liceum, a on marzy o byciu celebrytą. Nagle, na końcu korytarza, usłyszał głosy dyskutujących uczniów. Jego uszy zafiksowały się na jednym z tematów ich rozmowy – tajemniczym hakerze, który miał rzekomo pomagać w trudnych sytuacjach.

- Słyszałeś o tym hakerze, który potrafi zmienić wyniki egzaminów?  – zapytał jeden z uczniów. - Podobno nikt nie wie, kto to jest, ale podobno może zrobić cuda.

- Tak, Dr.Stone, czy jakoś tak, ktoś mówił, że jest naprawdę dobry w komputerach, - odpowiedział drugi. - Nikt nie wie, jak się z nim skontaktować, ale ci, którzy mieli z nim do czynienia, mówią, że potrafi rozwiązać każdy problem.

- Oddałbym duszę za kontakt do niego.

Gen poczuł, jak jego serce zaczyna bić szybciej. Oczywiście, to, o czym rozmawiali, mogło być tylko plotką, ale w jego beznadziejnej sytuacji każda nadzieja wydawała się cenna. Zbierał myśli, próbując zapamiętać szczegóły rozmowy, i zaczął rozważać, jak mógłby znaleźć tego tajemniczego hakera. Wiedział, że musi działać szybko, zanim będzie za późno na uratowanie jego przyszłości akademickiej.

Wrócił do mieszkania, nie dając po sobie poznać, że całkowicie zawalił egzamin z matematyki. W progu zobaczył buty ojca.

- Mamy jeszcze nie ma - pomyślał.

Chciał jak najszybciej udać się do pokoju i poszukać tajemniczego hakera w internecie. Zdjął swoje buty i powiesił czarny płaszcz na wieszaku.

- Dzień dobry, Gen - usłyszał niski głos ojca. W drzwiach stał postawny, ciemnowłosy mężczyzna.

- Witaj, ojcze - odpowiedział oschle nastolatek.

- Mam nadzieję, że zdałeś egzamin - powiedział z lekkim sarkazmem starszy Asagiri.

- A za kogo ty mnie masz? - odpowiedział z kpiną Gen. Tak naprawdę sam miał nadzieję, że zdał. - Muszę się przebrać - mruknął i pobiegł po schodach na górę do swojego pokoju.

Między nauką a magią - sengen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz