9.

230 9 3
                                    


Weszłam szybkim, nerwowym krokiem do mojego apartamentu. Cały czas słyszałam pogłos przebijającej się przez sufit muzyki, co przyprawiało mnie o dreszcze. Rozejrzałam się, czy Aleksandra zdążyła skończyć imprezowanie na tą noc, ale szukanie jej było zbędne. Znajdowałam się w pokoju sama. Poczułam ulgę. Nie byłam na imprezie długo, a wróciłam przebodźcowana i na skraju płaczu. Tłumiłam go w sobie jak najdłużej, ale gdy w końcu znalazłam się sama, już nie miałam siły. Pozwoliłam łzom powoli spływać po moich rozgrzanych policzkach i niezdarnym, chaotycznym ruchem zgarnęłam piżamę z łóżka. Po dzisiejszym wieczorze czułam się niesamowicie brudna i upokorzona. Ruszyłam w stronę łazienki, w której następnie wzięłam długi, gorący prysznic. Za każdym razem, gdy patrzyłam w lustro, czułam wstyd i niepewność. Nieustannie zastanawiałam się nad słowami, którymi opisał mnie Tomek.

Ta kobieta, to pierdolona bogini.

Fakt, że ten człowiek był w stanie docenić moje starania dopiero pod wpływem alkoholu, był ostatnią rzeczą, którą chciałam wiedzieć. Świadomość, że na trzeźwo by tego nigdy nie powiedział, a nawet nie przyznałby, że mu pomagam, była dla mnie jednocześnie frustrująca, jak i po prostu przykra. Bardzo, ale to bardzo chciałam zostać przez niego doceniona. Ale wszystkie myśli odnośnie komplementów, które mi prawił, rozpływały się w momencie, kiedy ukazywał mi się obraz siatkarza na kanapie z inną kobietą. Wiem, że w tym momencie z pewnością o mnie nie myślał, ale poczułam się personalnie poniżona. To niesamowite, ile różnych emocji ten człowiek jest w stanie we mnie wzbudzić, nie potrafię opisać jednoznacznie jego oddziaływania na mój umysł, bo każdy dzień jest tak inny od poprzedniego.

     Następnego dnia obudziłam się już w pokoju z moją współlokatorką. Wstałam dłuższą chwilę przed Aleksandrą i po drodze do łazienki zerknęłam na nią. Po jej wyjściowym ubraniu, rozmazanym makijażu i resztkach wcześniej ułożonych włosów doszłam do wniosku, że z aftera wróciła niedawno. Po chwili analizowania wyglądu kobiety ruszyłam do łazienki w celu wykonania mojej porannej rutyny pielęgnacyjnej i makijażu. Z racji na to, że tego dnia nie były przewidywane żadne wydarzenia, założyłam na siebie luźne dresy i czarny podkoszulek, na który narzuciłam tymczasowo moją ulubioną, szarą bluzę. Dziś siatkarze mieli czas na regenerację, co prawda po meczu, a nie zarwanej nocy, a jutro planowany był trening. Pojutrze natomiast odbyć się miał ostatni mecz o wyjście z grupy, którego przebieg decydował o naszej walce o medal olimpijski.

     Cały dzień był dla mnie dniem wolnym. W teorii. Dobrze pamiętałam prośbę trenera o zajmowanie się spięciami Fornala dzień po każdym meczu. Od samego rana podświadomie czekałam na telefon od siatkarza, a w głowie kotłowały mi się bardzo różnorodne myśli. Nie byłam sobie w stanie wyobrazić, w jaki sposób Tomasz miał mi spojrzeć w oczy po ostatniej nocy. Wszystko stało się jasne po godzinie siedemnastej, kiedy na wyświetlaczu mojego telefonu ukazało się oczekujące połączenie od nieznanego numeru. Jednak głosu, który usłyszałam, nigdy nie pomyliłabym z żadnym innym.

— Halo? — Przyłożyłam komórkę do ucha i rozpoczęłam rozmowę spokojnym tonem.
— Hej, dodzwoniłem się do Zuzy? Tu Tom. — Odpowiedział po chwili mężczyzna.

Zuzy?

Tak. W czym mogę pomóc? — Za wszelką cenę próbowałam opanować zbierający się do załamania, drżący głos.
— Dziewiętnasta, u mnie? — Rzucił bezpośrednio rozmówca.
— Jasne, do zobaczenia.
— Do później.

     Ta rozmowa to była tylko wymianą paru zdań, a sprawiła, że bicie mojego serca znacząco przyspieszyło, a ręce i głos drżały. Cały czas do planowanego spotkania spędziłam w pokoju w towarzystwie Oli. Nie miała pojęcia o moich emocjonalnych zawirowaniach, ale nie musiała o nich wiedzieć. Najlepiej się czułam z nimi sama. Te dwie godziny dłużyły się ekstremalnie. Miałam wrażenie, że czas się cofa, zamiast postępować. Mój pokój i apartament siatkarza dzieliło jedynie jedno piętro, więc wyszłam na korytarz dopiero minutę przed ustaloną godziną. Pod drzwiami do kwatery siatkarza znalazłam się równo o godzinie dziewiętnastej.

     W momencie, w którym od drewnianej płyty dzieliło mnie jedynie parędziesiąt centymetrów, miałam czas na ostatnie zebranie myśli. Z sercem w gardle zapukałam, a już chwilę później znajdowałam się w tym samym pomieszczeniu co siatkarz. Panował półmrok, a po pokoju rozpływał się delikatny dźwięk cichej muzyki, ku mojemu zdziwieniu podobnej do tej, którą ostatnio puściłam w moim apartamencie. Nie miałam jednak dużo czasu na interpretację tego zjawiska.

— Świetnie się wczoraj spisaliście. — Rzuciłam bez dłuższego zastanowienia, by rozpocząć jakąkolwiek rozmowę. — Robimy to, co zwykle?
— Tak. Pokażę Ci zaraz, gdzie mnie dziś boli. Sam nie jestem pewny, czy to przez mecz, czy after. Byłaś? — Zadając ostatnie pytanie siatkarz chwycił za dół bluzki okrywającej jego muskularne ciało. Jednym, szybkim ruchem się jej pozbył i rzucił ubranie na łóżko.

     Byłaś? To znaczy, że nie pamięta zupełnie nic? Widziałam i słyszałam wczoraj, w jakim był stanie, ale nie sądziłam, że urwał mu się film.

— Tak, ale niedługo. Nie miałam siły ani humoru na takie zabawy. Zjawiłam się tylko dlatego, że Ola mnie wyciągnęła. — Zaśmiałam się lekko, choć wcale nie było mi do śmiechu. Każda myśl o poprzedniej nocy przyprawiała mnie o dreszcze i chciałam tylko o niej zapomnieć. — Usiądź i pokaż, co cię boli.

     Mężczyzna wykonał moje polecenie i znalazł się na krześle, dając mi pełny dostęp do jego umięśnionych pleców. Następnie wskazał palcem na prawe ramię i podążył nim na okolice tricepsa.

— Od samego meczu czuję, że coś mnie ciągnie w tym ramieniu i zgaduję, że wiesz, co zrobić. — Powiedział Tomek.
— Zrobię co w mojej mocy.

     Zabrałam się za moją pracę. W momencie, w którym doszło do zetknięcia moich dłoni z jego ciepłą skórą na plecach poczułam, jak przez nasze ciała przechodzi dreszcz. Mężczyzna klasycznie wzrok utkwiony miał w telefonie, a mi czas umilała cicha muzyka. Brzmiała, jakbym sama ją wybierała. Rozmasowałam siatkarzowi plecy i przeszłam do sprawdzania prawego tricepsa. Faktycznie wyczuwalne było tam mocne spięcie, które było na pograniczu z naciągnięciem. Chwilę mi zajęło, by znaleźć miejsce będące przyczyną problemu, ale gdy je wyczułam, udało mi się stosunkowo zniwelować objawy przeciążenia ręki. Po sesji odsunęłam się od mężczyzny czekając, aż wstanie i się ubierze. Chciałam jeszcze przed wyjściem zadać mu tylko jedno, krótkie pytanie. Mężczyzna wyrósł przede mną i musiałam unieść wyraźnie wzrok, by móc skupić go na jego twarzy.

— Nie pamiętasz zupełnie nic z tego, co wczoraj robiłeś? — Zmarszczyłam brwi.
— Pamiętam, że poszedłem z chłopakami do tamtego pokoju i zaczęliśmy opijać zwycięstwo. Graliśmy w jakieś karty i nie robiliśmy nic szkodliwego. Chyba, że o czymś nie wiem. — Ostatnie zdanie Tom wypowiedział z wyraźnie wyczuwalną niepewnością, lecz nie sprawiał wrażenia, że szczególnie się przejmuje swoimi czynami.
— Myślę, że reszty historii nie powinnam opowiadać ci ja, a dziewczyna, z którą się przespałeś. — Pod koniec wypowiedzi uśmiechnęłam się delikatnie. Naprawdę nie chciałam dać po sobie poznać, że mnie to zabolało. — Ale każdy ma prawo się zabawić, prawda?
— To niemożliwe, że...
— Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. Twoje życie to nie mój interes.

     Siatkarz zachował względny spokój, ale po przebytym z nim czasie wiedziałam, że spanikował. Nie powiedział nic więcej, a ja opuściłam jego apartament i ruszyłam w stronę windy. Miałam pełną świadomość, że moje zachowanie było nieprofesjonalne, ale nie byłam w stanie w sobie dalej tego wszystkiego tłumić. Gdy wróciłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i resztę wieczoru analizowałam to czterdziestominutowe spotkanie. Byłam szalenie ciekawa, jakie odczucia względem tej sprawy ma Tom.

     Pierwszy raz byłam pewna, że o mnie myśli.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Droga Do Celu ~ Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz