♡16♡

113 2 0
                                    

Był dzień przed naszym występem.

Występem, który mógł zmienić całą naszą przyszłość.

Wcześniejsze trzy tygodnie spędziliśmy głównie na przygotowaniach, słodkich jak z amerykańskich - romansów randkach i wielu, ogromnych kłótniach.
Na szczęście nie zmieniło to nic w naszym związku, można by było powiedzieć, że nawet się bardziej pokochaliśmy. To było w tej chwili dla mnie najważniejsze.

—Yamal! Jak wygląda ta sukienka?- Zapytała dziewczyna, wyłaniając się zza kotary od przymierzalni. Znajdowaliśmy się w galerii handlowej. Valentina błagała mnie godzinami żebyśmy tu przyszli. Finalnie, zostałem jedynie wieszakiem na torebki z zakupami. Spojrzałem na dziewczynę, która miała na sobie uroczą niebieską sukienkę sięgającą do kostek. Miała wycięcie na lewym udzie, co dodawało kompletnego uroku a falbanki na całej długości dodawały niejakiej iluzji. —Wyglądasz jak wróżka- Zaśmiałem się. —No żartuje, weź ją. Pięknie wyglądasz - Dokończyłem widząc skrzywioną minę mojej partnerki. Błyskawicznie wstałem ze skórzanej kanapy, czekajac aż ta ponownie się przebierze.

Gdy tak się stało, obaj po chwili skierowaliśmy się, w stronę kasy. Już wyciągnąłem swoją kartę by zapłacić, ale Valentina mi przerwała.

—Ja płacę- Powiedziała przykładając swoją kartę do terminala nim zdążyłem zareagować. Zrobiłem zdziwioną minę, nigdy tak nie robiła.

—Przecież mogłem zapłacić za ciebie - Stwierdziłem, delikatnie kładąc ubranie do papierowej torby biorąc ją w dłonie. W mojej głowie, pojawił się duży znak zapytania.

—Nie jesteś moim bankomatem- Uśmiechnęła się, wychodząc ze mną razem ze sklepu.

—A mógłbym- Stwierdziłem z uśmiechem, na co ona pokiwała tylko głową.

Owszem, nie chciałem tylko cały czas wyrzucać pieniędzy bo miałem ich po uszy. Poprostu, chciałem jak najlepiej dbać o swoją najbliższą osobę i sprawiać jej drobne lub najmniejsze przyjemności.

Ruszyliśmy w stronę mojego auta, zapomniałem, że właściwie już jakiś czas temu Hector przestał być naszym szoferem. Nie znaczy to oczywiście, że się poklocilismy, poprostu zrobiłem prawo jazdy, które było okropne trudne. Raz wjechałem w słup, lub kartonowe dziecko, które nagle wyskoczyło mi na maskę. Oblałem jakieś cztery razy, po namowie mojej mamy na piąty w końcu mi się udało.

Otworzyłem drzwi od mojego białego Porsche wpraszając się do środka, Valentina zasiadła tuż obok.Położyłem torby z zakupami, na tylne siedzenia skupiając się na odpaleniu samochodu. Po chwili strzepnąłem swoje obolałe ręce, od szorstkiego plastiku który trzymałem.

—Ty nie masz osiemnastki za jakiś czas?- Spytałem, przekręcając kluczyki by odpalić pojazd.

—Mam w... Styczniu- Posłała mi delikatny uśmiech. —A ty? Jak spędziłeś osiemnastkę?- Po jej pytaniu, miałem ochotę zwrócić wszystko co jakiś czas temu zjadłem. Nie spodziewałem się takiego pytania z jej strony, a tym bardziej przypominania sobie tej sytuacji na nowo.

—No wiesz.. Byłem jeszcze głupszy niż teraz - Powiedziałem, niezręcznie drapiąc się po karku. Szybko wyjechałem z parkingu pod galerią, kierując się w stronę centrum.
—Paliłem i piłem głównie przez moich kolegów, którzy nalegali odrazu po północy, gdy zaczynałem dorosłe życie. Wtedy, właśnie dokładnie po północy wypiłem swojego pierwszego, pełnoletniego shota- Zaśmiałem się, widząc rozbawioną minę dziewczyny. —Nie mam już z nimi kontaktu, rzuciłem ich kiedy zaczęli mnie wyrywać na kasę. To były moje początki w karierze piłki nożnej- Opowiadałem, skupiając się na drodze przed sobą.  —Wtedy, również poznałem kilka nowych osób. Niezbyt mnie polubili, widzieli we mnie zbyt dużą konkurencję. Jak się okazało, na obecną chwilę jestem jednym z najlepszych piłkarzy na świecie.- Skończyłem z uśmiechem.

—Naprawdę masz ogromny talent, po występie powinieneś się skupić na piłce. Bynajmiej tak myślę- Odpowiedziała z uśmiechem, kładąc dłoń na moim udzie.

—Tylko jeśli pójdziesz na mecz i będziesz mi kibicować- Zaśmiałem się, robiąc delikatny manewr kierownicą prawie wjeżdżając w latarnię. Po tym, również odwzajemniłem jej uścisk dłoni.

—Yamal.. Uważaj- Powiedziała oszołomiona, na co tylko machnąłem ręką jadąc dalej.

❄️❄️❄️

Większość poprzedniego dnia, spędziliśmy głównie na ćwiczeniu trudniejszych ruchów w naszej choreografii. Tym razem w domowym zaciszu, by móc się lepiej skupić.

Wszystko już było idealnie dopracowane, więc postanowiliśmy, że nie będziemy się tym więcej zadręczać aż do czasu gdy postawimy nogę na scenie.

Gdy nastał wyjątkowo słoneczny poranek, otworzyłem ospałe oczy. W tym momencie, czułem się jakbym był przypięty do łóżka kajdankami.
Chcąc lub nie, przeciągnąłem się i  spojrzałem na śpiąca obok dziewczynę. Była prześliczna, jedyna w swoim rodzaju. Słoneczne promienie zdobiły jej rysy twarzy, ukazując je jeszcze bardziej. Uśmiechnąłem się, składając delikatnego całusa w jej czoło, sądziłem że to podziała by ją obudzić.

—Valentina, wstajemy - Szepnąłem, gdy nie otrzymałem od niej żadnej reakcji. Odkryłem koc, który pokrywał moje ciało. Dziewczyna tylko coś mruknęła, nie chcąc się wybudzić.

—No dobra, sama tego chciałaś- Stwierdziłem wstając z miękkiego materaca. Podszedłem do niej bliżej i chwyciłem w okolicy talii by po chwili ją unieść.

Usłyszałem głośny pisk z jej ust, czując jak bije mnie pięściami po barkach jednakże zwróciłem się w stronę salonu.
—Szykuj się, nie zdążymy na samolot- Powiedziałem, gdy posadziłem ją już przy toaletce. Ta wydała z siebie wiązankę przekleństw, wkrótce zbierając się do roboty.

Sam zacząłem pakować walizkę, miałem kompletną pustkę w swojej głowie. Nie wiedziałem co mam ubrać, co spakować i w ogóle robić.

Wybrałem kilka randomowych ciuchów z mojej szafy, niektóre eleganckie niektóre luźne z racji tego że Kylian wcześniej nam nie wspomniał jaki będzie Dresscode na występie.

Po skończonym szybkim przygotowaniu, ubrałem swoje buty czekając przy wyjściu na dziewczynę.

❄️❄️❄️

Znaleźliśmy się na lotnisku, które było praktycznie zaludnione przez młodszych dzieciaków, którzy dążyli by zrobić sobie ze mną zdjęcia. Zwinnie ich omijałem, kurczowo trzymając brunetkę przy sobie tak aby nie stała się jej żadna krzywda.

Mieliśmy lot za jedynie pięć minut, a długa kolejka na ruchomych schodach utrudniała nam przejście dalej.

Szeptałem pod nosem ciche 'Przepraszam', przepychając się przez setki ludzi. Nie chciałem tak, ale niestety coraz krótszy czas nam to uniemożliwiał.

Po dłuższych przepychankach w końcu znaleźliśmy się ku samej górze, załatwiliśmy sprawy z naszymi bagażami a potem bylismy już przy samym samolocie.

—Leciałaś kiedyś samolotem? W ogóle cię o to nie pytałem- Zaśmiałem się, wchodząc po dużych schodach ciągnąć bagaż za sobą.

—Pierwszy raz- Odwzajemniła uśmiech, idąc tuż za mną. —Trochę się boję-

—Czego?- Zapytałem zdziwiony, wchodząc już do środka.

Po tym jak umieściłem nasze bagaże u góry, zamykając klapę usiadłem na miękkim, niebieskim fotelu przy oknie.

—A jak się rozbijemy?- Zapytała śmiejąc się, siadając tuż obok. Położyła głowę na moim ramieniu, którą delikatnie pogładziłem.

—Rzadko zdarzają się takie sytuacje, nie martw się - Odpowiedziałem, zamykając oczy.

❤️❤️❤️

lol zostal ostatni rozdział

see ya

ᴀɴɪᴏᴌʏ | ʟᴀᴍɪɴᴇ ʏᴀᴍᴀʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz