13

22 1 0
                                    

Na początku nie wiedziałam, co się stało, bo nie wiele widziałam, ale przed oczami błysnęła mi osoba o blond włosach. Jak się lepiej przyjrzałam tą osobą był Mikey a na jego twarzy była wymalowana złość. Kiedy już próbowałam się zorientować, co się dzieje zobaczyłam chłopaka o różowych włosach, który leżał pobity na ziemi więc wnioskowałam, że Manjiro musiał wpaść w dużą furię. Chłopaki chwilę się bili, co było dla mnie ciężkie do zrozumienia, ale po chwili się otrząsnęłam i próbowałam ich rozdzielić, co niestety nie było proste, bo nie miałam tyle siły, co oni. Próbowałam ich rozdzielić dłuższą chwilę, ale na nic się to nie zdało. Mimo wszystko po kilku minutach pojawił się Mitsuya i rozdzielił bijących się chłopaków, po czym spojrzał na mnie z troską a ja patrzyłam na niego pytającym spojrzeniem. 

Chłopaki chwilę rozmawiali nawet nie wiem o czym, bo byłam już bardzo zmęczona, ale jak Manjiro i różowo włosy opuścili pomieszczenie i zostałam sama z Mitsuyą spojrzałam na niego niepewnie natomiast on ciepło się do mnie uśmiechnął od razu mnie przytulając, na co ja odwzajemniłam uścisk. Trwaliśmy chwilę w uścisku i patrzyliśmy chwilę na siebie nawzajem, po czym wróciliśmy do reszty. Reszta dalej piła alkohol a ja już nie miałam ochoty na alkohol, co nie umknęło uwadze Mitsuyi, dlatego stwierdził, że mnie odwiezie a ja byłam mu wdzięczna, bo naprawdę nie chciało mi się wracać do domu pieszo. Jechałam z przyjacielem w samochodzie jakieś dwadzieścia minut, bo przez to, że mieszkam trochę daleko to podróż z miasta w jedną stronę pieszo zajmowała godzinę spacerkiem, dlatego cieszę się, że przyjaciel stwierdził odwieźć mnie do domu.

Jazda samochodem nie musiała zająć długo, bo po niecałych dziesięciu minutach usnęłam. Po dotarciu pod dom Mitsuya próbował mnie obudzić, ale mu to nie wyszło, bo już dawno byłam pogrążona w śnie, dlatego był zmuszony wziąć mnie na ręce niczym pannę młodą. Po wejściu do mojego pokoju przyjaciel położył mnie na łóżku nakrywając kołdrą, po czym opuścił mój pokój a ja dalej byłam pogrążona w głębokim śnie. 

Rano po obudzeniu się tak mnie bolała głowa, że nawet się tego nie dało opisać. Byłam na dużym kacu. Próbowałam sobie przypomnieć z wczoraj nawet najmniejszą rzecz, ale niestety nie było to możliwe, bo byłam na dużym kacu i niestety nie pamiętałam z wczoraj zupełnie nic. Po sięgnięciu do szafki nocnej po jakieś leki przeciwbólowe od razu zażyłam tabletkę, po czym sięgnęłam po telefon, aby zadzwonić do Mitsuyi, bo logiczne było, że on jedyny mógł nie pić. Po nawiązaniu połączenia przyjaciel po kilku sygnałach odebrał. 

- Hejka Izumi, jak się czujesz po wczoraj?

- Hej. Nawet mi nie mów. Tak mnie głowa boli, że najchętniej nie wychodziłabym z łóżka 

- Rozumiem... Możemy się spotkać za godzinę w tej kawiarni, co zawsze?

- Jasne

- W porządku to do później

Chłopak nie czekając nawet na moją odpowiedź zakończył połączenie a ja skierowałam się w stronę łazienki, aby pójść pod prysznic, bo wyglądałam tragicznie po dniu wczorajszym. Po wzięciu prysznica i umycia włosów przebrałam się w czarne spodnie z łańcuchem i czarną bluzę i zaczęłam się malować a po pół godzinie byłam już gotowa. Miałam jeszcze pół godziny do spotkania z Mitsuya więc poszłam coś zjeść, bo nawet nie miałam, kiedy zjeść śniadania. 

Po zrobieniu sobie tostów zaczęłam jeść, ale nie mogłam zjeść w spokoju, bo mój telefon zaczął wibrować a na wyświetlaczu wyświetlił się numer który miałam zapisany jako "Mikey<3" więc postanowiłam odebrać jeśli to coś ważnego.

- Hej możemy się spotkać?

- Hej jasne, ale później, bo za jakieś dwadzieścia minut idę się spotkać z Mitsuya w kawiarni więc nie wiem, kiedy wrócę, ale jeśli chcesz możesz przyjść do kawiarni

- Okej przyjdę 

- To widzimy się za dwadzieścia minut 

Po zakończeniu połączenia zjadłam śniadanie a po dziesięciu minutach wyszłam z domu i zaczęłam kierować się w stronę kawiarni. Po dotarciu na miejsce rozejrzałam się po lokalu szukając wzrokiem przyjaciół, ale jeszcze żadnego z nich nie było więc usiadłam przy stoliku i zamówiłam herbatę i czekałam na przyjaciół. Jak Manjiro i Mitsuya się zjawili miło się z nimi przywitałam. Jak moi przyjaciele usiedli przy stoliku patrzyłam na nich pytająco, po czym Mitsuya zaczął mówić.

- Izumi...

Nagle nie wiadomo czemu oboje zrobili się poważni a ja miałam przeczucie, że wczoraj musiało się wydarzyć coś o czym bali mi się powiedzieć. Mikey był podejrzanie cicho, co mnie trochę niepokoiło.  

- O co chodzi?

- Izumi... Wczoraj w klubie... Najprawdopodobniej... Ktoś Ci czegoś dosypał...

- O czym ty teraz do mnie mówisz? 

- Wczoraj w łazience... Sanzu próbował Cię... No wiesz... 

- Kto to jest Sanzu...?

- Były członek Toman

Patrzyłam pustym wzrokiem na Mitsuye nie dowierzając w to, co właśnie usłyszałam. Mikey widział moje przerażenie, którego niestety nie dało się ukryć, dlatego mocno mnie przytulił gładząc jednocześnie jedną ręką moje włosy, co mnie trochę uspokoiło. Przy nim czułam się bezpiecznie, dlatego po chwili wtuliłam się w jego tors, jak mała dziewczynka a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. 

- Izumi spokojnie nie płacz

Patrzyłam w oczy blondyna, ale łzy nie przestawały płynąć mi po policzkach. Nie potrafiłam się uspokoić. Blondyn natomiast widząc mój strach mocniej mnie do siebie przytulił i wytarł rękawem od bluzy moje wciąż spływające łzy 

- Izumi spokojnie... Przy mnie jesteś bezpieczna 

Patrzyłam na przyjaciela, ale nie byłam w stanie powiedzieć żadnego słowa. Byłam mu wdzięczna za to, co dla mnie robi. Wiem, że należałam do Tenjiku i nie mogłam pokazać słabości, ale ta sytuacja w klubie... To było dla mnie za dużo. Mimo, że chyba do niczego większego nie doszło byłam przerażona.  

Mikey  x OC ~ tokyo revengers ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz