Tradycje rodzinne i zięć.

55 8 48
                                    

Zamknąłem drzwi do swojego pokoju i zdjąłem z siebie eleganckie ubrania, rzucając je od razu na krzesło przy biurku. Wyjąłem z szafy jakieś luźne ciuchy, ubrałem je i zmęczony dzisiejszym dniem padłem na łóżko. Miałem już serdecznie dość wrażeń i nie miałem zamiaru robić już dziś czegokolwiek, tylko odpocząć, a potem iść spać. Jednakże nie było mi dane długo odpoczywać, ponieważ po około godzinie rozległo się pukanie do mojego pokoju, wstałem i otworzyłem drzwi.

- Synku, tata cię woła. Chce z tobą porozmawiać. - Po drugiej stronie drzwi stała mama.

Nie mogło to wróżyć absolutnie niczego dobrego, zwłaszcza po moich dzisiejszych przygodach, więc szybko poczułem jak przechodzi przeze mnie fala stresu.

- Jest w sypialni. - Powiedziała. - I Tadziu, skarbie, spokojnie, dobrze? Nie chcę żebyście znowu się kłócili...

Skierowałem się do sypialni rodziców, zastałem w niej ojca, który z poważną miną siedział na fotelu.

- Tadeusz, siadaj. - Wskazał abym usiadł na łóżku. - Musimy poważnie porozmawiać.

- O co chodzi? - Zapytałem , mimo, że już się spodziewałem co się święci.

- Ty już dobrze wiesz o co chodzi. Ładnie to tak kłamać? - Wskazał na moją obandażowaną rękę. - Rozmawiałem z Edwardem, więc wiem już wszystko i nie masz już nawet co zmyślać.

Siedziałem tylko cicho czekając na rozwój wydarzeń, tliła się we mnie nutka nadziei, że może przemówiło mu to do rozsądku i chce właśnie przyznać się do swoich błędów, jednak moje nadzieje zostały szybko zdeptane.

- I co jesteś z siebie dumny? Chłopie, dlaczego ty tak to wszystko utrudniasz?!

- Tato, bo ja z nią nie chcę być, rozumiesz? - Starałem się podejść do tematu spokojnie.

- Synu, ale czego ci w niej brak? Halinka to taka mądra, miła i atrakcyjna dziewczyna, z dobrego domu! Ideał! Czego jeszcze ci w niej brakuje?

- Uczucia co do niej mi brakuje. Zrozum, ja jej nie kocham, ona mnie może tak, ale ja jej nie i nie mam zamiaru z nią być. - Powiedziałem gorzko.

- Tadeusz, tu nie ma nic do gadania. To jest ustalone, już dawno. Niedługo, kupię ci pierścionek, ty dasz go Hali na jakimś obiedzie, potem ja i Edek złożymy się na ślub i stworzycie szczęśliwą rodzinę.

- Że co proszę? Jaki ślub, sam się z nią żeń jak ci tak bardzo zależy! - Zacząłem podnosić głos.

-Pogódź się z tym, będziesz mi kiedyś za to wdzięczny!

-Nie będę.

-Synu jesteś teraz młody, głupi, myślisz, że wiesz najlepiej co jest dla ciebie dobre, też taki byłem, ale wiesz co? Do dziś jestem twojemu dziadkowi wdzięczny za to, że wybrał mi twoją matkę za żonę, wiedział, co dla mnie najlepsze!

- CZEMU TY MI TO ROBISZ? - Wrzasnąłem gdy skończyła mi się jakakolwiek cierpliwość.

- Nie takim tonem młodzieńcze. Robię to dla twojego dobra, chcę dla ciebie porządnej przyszłości!

- ALE JA NIE CHCĘ TAKIEJ PRZYSZŁOŚCI! BO CO, BO TOBIE OJCIEC WYBRAŁ TO JA MUSZĘ TERAZ CIERPIEĆ?!

- SYNU, NAPRAWDĘ, PROSZĘ CIĘ NIE UTRUDNIAJ TEGO. OŻENISZ SIĘ Z NIĄ I KONIEC! I TAK TO WSZYSTKO TRWA DŁUŻEJ NIŻ POWINNO! JAK JA BYŁEM W TWOIM WIEKU, TO TWOJA MATKA W CIĄŻY Z ANIĄ BYŁA! - Również zaczął krzyczeć, przy tym wstając ze swojego siedzenia.

- WIESZ CO, JA NIE MAM ZAMIARU NAWET Z TOBĄ NA TEN TEMAT DYSKUTOWAĆ, JESTEM DOROSŁY I NIE BĘDZIESZ DECYDOWAŁ O MOIM ŻYCIU. - Wstałem, aby wyjść i nie musieć sobie psuć nerwów.

Kamienna Amortencja - RośkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz