Rozdział 24

182 24 2
                                    

Bryn

Wróciliśmy do domu, obiecałam Antonowi ze będę go odwiedzać w jego nowej rezydencji , inaczej nie byłabym wstanie odwiedzać go w domu jego matki.

 Gdy znaleźliśmy się w naszej sypialni Fabio zapytał-Jak się czujesz?

-Było dziwnie Irina była nienaturalnie uprzejma, myślisz że coś kombinuje?

-Tak-powiedział twardo Fabio-Ona nigdy nie zaakceptuje cię jako pasierbicę swego męża, cokolwiek się teraz stanie ona chce się upewnić że to nie będzie jej wina skoro wcześniej wyciągnęła do ciebie rękę na zgodę.

-Ale co ona może  zrobić? Bratwa uznała mnie za swoją nigdy nie wystąpi przeciw mnie.

-To prawda armia Antona będzie chronić jego i ciebie ale niekoniecznie jego matkę, ona wie że nie może atakować cię przeciw tobie publicznie bo bratwa nigdy by  jej tego nie wybaczyła płynie w tobie krew Morozowa a więc to był ich szef a ty jesteś córka ich nowego szefa i przywódcy i na dodatek jego siostrą dla nich jesteś nietykalna ale Irina to zupełnie inna sprawa.

Zatem byłam niespokojna, Fabio wyczuł mój niepokój, podszedł do mnei i szybko znalazłam się w jego  silnych ramionach.

-Czym się martwisz maleńka? Mamy potężną armie w stanie najwyższej gotowości, spodziewamy się w każdej chwili ataku, w razie wojny jednoczymy siły z armią Simona pamiętaj o tym a za tobą stoi murem rosyjska brać i Anton, trzeba uważać na Irinę i Miquela ale damy radę będę chronił moją żonę za cenę mojego życia składam dziś tobie moja przysięgę aby cię chronić ponad wszystko.

-Zapomniałeś o jednym.

-Tak?

-Ze będziesz tez mnie kochał na wieki.

-Nie zapomniałem i każdego dnia i każdej nocy będę ci to udowadniał nie jestem dobry w wyznawaniu miłości mówiłem ci o tym za mną świadczą czyny nie słowa moja ukochana.

Fabio nagle podniósł mnie i wziął na ręce -Czas do łóżka.

-Idziemy spać?-zapytałam z lekkim niedowierzaniem.

Uśmiechnął się -Czy wspomniałem o spaniu?

Zaniósł mnie do łóżka i położył, po czym zaczął obsypywać mnie pocałunkami jak nigdy bez zbędnych słów i pośpiechu rozebrał mnie a potem siebie, po raz pierwszy kochał się ze mną nieznośnie powoli i łagodnie, przewrócił mnie na plecy ale tylko po to by obsypać pocałunkami moje plecy, szyję i pośladki wtuliłam się w niego i tak zasnęliśmy przedtem zdążyłam go wycałować i z rozkoszą pieściłam jego gorącą skórę wdychając jego zapach był doskonały a jego ciało perfekcyjne, dla mnie był jedynym Bogiem na tym świecie, uwielbiałam dotykać jego gładką skórę jej smak i zapach to raj w którym chcę już zostać na zawsze. 

W sposób jaki na mnie patrzył sprawiał że drżałam i zaciskałam uda, pragnęłam go wciąż i wciąż ale on się zmienił był bardziej czuły, częściej patrzył na mnie , częściej mnei dotykał a nawet gdy milczał wiedziałam że mnie kocha jak nikt inny nie będzie, jeśli kiedykolwiek miałam wątpliwości czy mnie pokocha bo swego czasu był zafascynowany Rebecą teraz wiedziałam że w jakiś sposób którego sama nie pojmuje, zdobyłam go najpierw jego ciao serce a na końcu duszę bo jego dusza już nie należała do niego. 

Teraz leżałam na jego piersi gdy miał zamknięte oczy chyba zasnął, słuchałam bicia jego serca i spojrzałam na niego uwielbiałam w nim wszystko jego włosy, oczy, mocny zarost, nos.

-Gapisz się na mnie, mam nadzieję że podoba ci się to co widzisz-powiedział nie otwierając oczu.

-Nie spisz?-spytałam zaskoczona.

Don 2- FabioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz