Rozdział 29

211 28 2
                                    

Bryn

Postanowiłam przekazać Fabio moją decyzję, oddam się w ręce Miquela byleby wypuścił Rebecę ją może skrzywdzić mnie nie bo wiem że to o mnie mu chodzi nie zabije mnie boje się że może zabić Rebecę jeśli mnie nie dostanie muszę ją uratować bo Fabio i Simon nie podjęli jeszcze żadnej decyzji, robię to za nich.

Fabio spojrzał na mnie jak na wariatkę gdy oznajmiłam mu co chcę zrobić.

-Nigdy ci na to nie pozwolę zapomnij o tym.

-Ale to moja kuzynka.

-Nie dyskutuj ze mną, nigdy nie oddam cię Miquelowi ani żadnemu innemu.

-A co  Rebecą?

-Rozwiążemy to w inny sposób.

-Dał wam 48 godzin doba właśnie minęła, oddam się w ręce Miquela.

Spojrzał na mnie tak ciężkim wzrokiem że zamilkłam kombinowałam co zrobić bo on mnie nie puści.

-Gael- zawołał nagle do ochroniarza , co on zamierzał.

Ochroniarz wszedł a Fabio wyciągnął do niego rękę- Daj mi kajdanki natychmiast!

-Ze co?-zawołałam  ku mojemu zdumieniu wziął moje ręce i przypiął je do ram łóżka byłam wściekła -Co ty robisz Fabio zwariowałeś?

-Chwilowo tak ale nigdzie nie pójdziesz nie oddam cię temu świrowi.

-Nie możesz mi tego zrobić przez ciebie Rebeca umrze nigdy ci  tego nie wybaczę, wypuść mnie, nie możesz mnie tu trzymać jak więźnia jestem twoją żoną.

Uniósł palec ostrzegawczo-  Najdroższa żono, nigdy nie zgodzę się na twoje szaleństwo za bardzo cię kocham być cię stracić już raz cię oddałem twojemu psychopatycznemu ojcu nie powtórzę tego błędu.

-Wybaczyłam ci zmuszono cię do tego.

-Przestań, nigdy więcej nie chcę o tym słyszeć, zostaniesz tu do czasu aż wymyślimy cos z Simonem.

-Niby co, znowu go zaatakujecie ? Ok, wygracie, pokonacie go  on zabije Rebecę.

-Nie kłopocz się tym to nasz problem nie twój.

-Nie rób mi tego proszę .

-Nie będziesz się poświęcać w ten sposób.

-Ona zrobiłaby dla mnie to samo.

-Nie-powiedział i wyszedł, wciekła szamotałam się z kajdankami , jak teraz stąd wyjdę?

***

Wszedł Gael po godzinie z tacą jedzenia.

-Chyba żartujesz- wściekła szarpnęłam kajdankami-To wolne żarty niech tu przyjdzie Fabio i mnie uwolni zjem razem z nim kolację.

-Fabio jest zajęty w gabinecie z don Simonem, musi pani zjeść sama.

-Nic nie robią tylko gadają , jak mam jeść gdy moje ręce są przykute kajdankami do łóżka? Będziesz mnie karmił czy co?

Gael położył tacę na małym stoliku, wziął kluczyki i odpiął mi jedną rękę.

-A druga? Jak mam jeść jedną ręką?

-Nie mogę pani całkowicie rozkuć.

-Nie bądź śmieszny jak niby miałabym uciec  wszędzie pełno ochrony to niemal niemożliwe.

Gael zawahał się -Proszę Gael zaufaj mi gdzie niby miałabym uciec? Chcę tylko zjeść w spokoju kolację jak normalny człowiek co ci szkodzi rozkuć mnie na pięć minut gdy zjem zawołam cię możesz zaczekać pod drzwiami.

Don 2- FabioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz