Zadzwonił pierdolony budzik.
A ja zamiast wstać wyjebałam go przez okno.
-Kurwa od kiedy z nieba spadają budziki.-usłyszałam Shane'a z dworu.
Upsi
-Shane co ty za farmazony pierdolisz.- odpowiedział Tony.
-No mówię ci że, widziałem spadający budzik z nieba.
-Idę to Vince powiadomić go że, potrzebujesz pożądanego psychiatry.
Zaczęłam się śmiać.
Wstałam wzięłam czarne dresy i poszłam się umyć.
Po szybkim prysznicu zrobiłam makijaż i poszłam na dół. Na dole zastałam Anabell wraz z Willem którzy, jedli śniadanie.
-Hej-przywitałam się i wzięłam jogów pitny waniliowy.
-Hailie pojedziemy do kina-spytała An uśmiechając się do mnie.
Bardzo bym chciała ale, muszę się dzisiaj spotkać z Lucasem. I dać mu odpowiedź.
Potem podjechać do firmy, poszperać w papierach a na koniec pojechać do kasyna które nie dawno otworzyłam i sprawdzić jak prosperuje.-Możemy iść jutro dzisiaj mam dużo spraw do załatwienia.-spytałam błagając się w myślach by nie było jej przykro.
-Jasne to ja wybiorę film i sprawdzę o której godzinie jest sens.
Na szczęście nie wyglądała na smutną więc, nie muszę się przejmować.
-Co masz do ogarnięcia-spytał Will po wyjść Anabell z kuchni.
-Spotkanie z Josie-odpowiedziałam opierając się o blat.
Popatrzył na mnie chwilę po czym przytaknął i wyszedł.
Miałam wrażenie że, coś jest nie tak.
Weszłam na instagrama i pierwsze co rzuciło mi się w oczy był post Lucasa.
I to kurwa nie zwykły post.
Na zdjęciu byłam ja z nim całujących się.
Z dopiskiem
,,W końcu możemy wam o tym powiedzieć" z 3 jebanymi sercami.Czy go do cholery bóg opuścił?
Wstałam wzięłam kluczyki do samochodu z szafki. Założyłam buty i wyszłam a wręcz wybiegłam.
Zaczęłam kierować się do baru Lucasa.
Czy on naprawdę myśli że może robić takie rzeczy bez mojej zgody?
Tak? To ja mu bardo kulturalnie wyjaśnię że nie.
Dojechałam do tego baru i wtargnęłam do niego.
Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam go.
Siedział sobie przy stoliku popijając piwo i patrząc w okno.Podeszłam do niego szybkim krokiem. Oparłam ręce na stoliku i powiedziałam:
-Ty się kurwa dobrze czujesz?!-krzyknęłam.
Spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Nie szczerz się tak bo ci zęby wybije.
-Przyjechałaś-uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Jak ja to swoim braciom wytłumaczę?!
-Spokojnie już gadałem z Vincentem.-powiedział a ja otworzyłam z zaskoczenia buzię.
-I co powiedział?
-Oczywiście był oburzony ale, w sumie nie miał co do gadania.
-Jak to nie miał nic do gadania?
-Miał u mnie przysługę a ją teraz wykorzystałem.
-Czyli ty serio chcesz ten cały fikcyjny związek?
-Tak
Byłam zszokowana. Przez cały czas myślałam że, on żartuje.
-To dalej nie uzasadnia czemu nie powiedziałeś tego najpierw mi a teraz prawie każdy wie że, jesteśmy razem.-Bo byś się nie zgodziła-odpowiedział.
-Wiesz co?-spytałam przyciszając głos.
-Może i nie jesteśmy prawdziwą parą ale, nie zamierzam być z kimś kto nie szanuje mojego zdania i decyduje za mnie.
Popatrzył na mnie po czym powiedział jedno słowo którego się nie spodziewałam.
-Przepraszam
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Od teraz będę konsultował z tobą wszystko.
-I za to masz moją przysługę możesz ją wykorzystać dowolnie
Jego słowa wydawały się prawdziwe. No właśnie wydawały. Muszę na niego uważać.Hejka!! 👋
Wpadłam na zarąbisty pomysł jak potoczą się losy naszej Hailie i stwierdziłam że, będę co jakiś czas wrzucać rozdziały.
CZYTASZ
Wmieszana w mafie (Rodzina monet)
ActionA co gdyby Mama Hailie też była by w organizacji i miała ksywkę Queen a przed śmiercią zwolniła miejsce dla Hailie i nazwano ją princess ponieważ to jedyne kobiety w organizacji.Hailie zrobi wszystko żeby jej bracia nie dowiedzieli się że to ona jes...