Zero akceptacji

126 5 30
                                    

Przetarłam sobie oczy i poszłam do łazienki. Patrzyłam się w lustro. Jestem brzyda. Inne dziewczyny są ładniejsze. Umieją się ubierać. Nie są grube tak jak ja. Czują się świetnie w swoim ciele, a ja? Zero akceptacji. Nic. Ani grama. Inne dziewczyny są po prostu idealne…
Dosłownie po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciałam, aby ktoś zobaczył mnie w tym stanie, więc szybko odkręciłam wodę i udawałam, że myję twarz.

- Hej, Maja, mam sprawę.

- Hm? - Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Lloyda. Po chwili wzięłam ręcznik i przetarłam twarz.
- Ej, coś się dzieje? - spytał podejrzliwie chłopak.

- Nie, nie, nic się nie dzieje - uśmiechnęłam się sztucznie i starałam się wyjść z łazienki.

- Widzę, że coś nie gra.

- To źle widzisz. Wszystko jest dobrze.

- Brakuje ci mamy? - spytał nagle Lloyd.

Cicho przełknęłam ślinkę i odwróciłam wzrok.

- Ejj, nie chciałem - szepnął chłopak i przytulił mnie. Od razu się do niego przytuliłam. Tego potrzebowałam. Łzy napływały mi do oczu, ale nie spływały.

- Co się dzieje? - spytał cicho chłopak.

- Nic… Po prostu tęsknię za mamą - szepnęłam i przetarłam oczy.

Może i nie widziałam jego twarzy, ale mogłam sobie wyobrazić jego reakcję. Byłaby pewnie zakłopotana i zmartwiona. Przecież to Lloyd Garmadon... Ten dobry Garmadon.

- Chciałem ci powiedzieć, że na dole zmagamy się z wielkim problemem - zaśmiał się chłopak.

- Dla was to otworzenie lodówki i wyjęcie jogurtu to już jest problem.

- Emmm, nieprawda!

Wtedy ja się zaśmiałam. Oboje wstaliśmy i skierowaliśmy się na dół. Kiedy byliśmy w salonie, zobaczyliśmy wszystkich zmagających się z puzzlami 4+. Nie no, jaja sobie robią.

- TEGO UŁOŻYĆ SIĘ NIE DA! - krzyknął Kai.

Harumi czytała albo instrukcję obsługi, albo skład. A reszta walczyła z puzzlami... Jezu, ja zaczynam przestawać w nas wierzyć.

- Ej, czy to nie jego ryj? - spytał Cole.

- Ta, bo rudy - powiedziała Carmen.

- OD PIĘTNASTU MINUT WKŁADAŁEM TO ŹLE! - krzyknął Charlie i uderzył się ręką w czoło.

- Idę wam pomóc - powiedział Lloyd i podszedł do nich.
Po chwili ja też podeszłam i zaczęłam składać puzzle MLP (My Little Pony XDDD). Przyznaję, jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam, jeśli chodzi o składanie pieprzonych puzzli. Składaliśmy je chyba z godzinę? Pomyślicie pewnie, że było dużo elementów. No tak. 70. SIEDEMDZIESIĄT ELEMENTÓW. Te kucyki to będzie mój nowy koszmar. Nie żeby coś, mam sentyment.

[…] - Zamawiamy pizzę i gramy w prawdę i wyzwanie? - spytała Carmen.

- Jeszcze pytasz? - spytała Nya.

Po chwili Carmen pytała każdego, jaką pizzę chce. No i przy okazji szykowaliśmy psychiki na to okropieństwo. Ja przed całą grą wzięłam gumy do żucia, abym za dużo nie zjadła.

[…] - Dobra, żarełko jest i wszystkie debilizmy są, więc można zaczynać zabawę - uśmiechnęła się Harumi.

Jezu, jaka ona jest ładna... Tak samo Sky, Carmen i Nya… Wszystkie przepiękne, a ja…

- Halo, Maja, kontaktujesz? - spytał Zane.

- No - odpowiedziałam.

- Dobra, to jeszcze raz. Prawda czy wyzwanie? - spytał Jay.

- Prawda.

- Powiedz swój największy lęk i skąd się wziął.

- Okej, ale nie powiem imienia tej osoby, żeby nie było. Moim największym lękiem jest zaufanie komuś. Zbyt boję się, że się do niej przywiążę, a ta po chwili odejdzie, bo znalazła sobie lepszą, zostawiając mnie samą. Boję się również przez to, że kilkakrotnie miałam wbity nóż w plecy przez przyjaciółki - powiedziałam i skierowałam wzrok na mistrza ziemi. Po mojej wypowiedzi usłyszałam jedno ciche westchnienie.

- Cole, prawda czy wyzwanie? - spytałam.

- Wyzwanie.

- Daj bluzę osobie przed tobą - uśmiechnęłam się.

Naprzeciw niego siedziała Carmen. Tak, robimy ship Cola i Carmen.

Chłopak zgodnie z poleceniem zdjął bluzę i podał dziewczynie. Ta położyła ją obok siebie.

- Carmen, wyzwanie czy wyzwanie? - spytał.

My wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

- Hmmmm, ciekawa opcja. Wybieram wyzwanie.

- Twoim wyzwaniem jest założyć bluzę - uśmiechał się Cole, a dziewczyna spojrzała podejrzliwie.

- Rumciu, moja kochana - zaczęła Carmen, a Harumi już zaczęła się śmiać - No nie śmiej się jeszcze.

- Sorry, nie potrafię - zaśmiała się ponownie, ale po chwili się uspokoiła, bo wiedziała, że pytanie będzie trudne.

- Prawda czy wyzwanie?

- Prawdę poproszę.

- Powiedz, czego najbardziej się boisz.

- Hm, czego ja się boję? Chyba nieakceptacji przez innych i to tyle - uśmiechnęła się lekko.

- Nya - zaczęła białowłosa.

- Prawda.

- Szybka jesteś - zaśmiała się - Czy pójdziesz ze mną i dziewczynami na bubble tea?

- To chyba wychodzi poza podstawę zabawy - zauważył Zane.

- Cicho, chcę słyszeć odpowiedź - syknęłam.

- Dobrze, pójdę - zaśmiała się i wzięła kawałek pizzy - Przyzywany braciszku Lloydzie. Prawda czy wyzwanie?

Lloyd miał lekkiego laga mózgu, bo jadł pizzę i nie nadążał z pytaniami.

- Wyzłanie - powiedział, gryząc kawałek jedzenia.

- Wydaje mi się, że to znaczyło wyzwanie - zaśmiał się Kai.

- Przebiegnij cały klasztor dookoła - uśmiechnęła się sarkastycznie.

- Tyyyyy - syknął i wyszedł.

- Dobra, dajemy do osoby obok - zadecydowała mistrzyni wody.

- Skylor, prawda czy wyzwanie? - powiedział Kai.

- Wyzywanie.

- Powiedz, jakiego języka będzie imię naszego dziecka - uśmiechnął się.

- Będzie polskiego - zaśmiała się.

Każdy podejrzliwie spojrzał na parkę, a potem znów graliśmy.

[…] Graliśmy do 1. Bo potem każdemu się odechciało, a pizzy już nie było. Szybko przebrałam się w piżamę i zdjęłam rękawiczki. Zgasiłam światło i szybko zasnęłam.

|| Tajemnice Ciemności || Maja Montgomery Garmadon|| Tom 3 ||Ostatnia Nadzieja||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz